Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paulina Ligarska z SKLA Sopot: Mam nadzieję, że zainteresowanie wielobojem będzie rosnąć. W Sopocie się zadomowiłam

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Paulina Ligarska to czołowa polska wieloboistka, która od 2014 roku trenuje w SKLA Sopot. Na zdjęciu podczas występu na mistrzostwach Europy w Monachium w 2022 roku
Paulina Ligarska to czołowa polska wieloboistka, która od 2014 roku trenuje w SKLA Sopot. Na zdjęciu podczas występu na mistrzostwach Europy w Monachium w 2022 roku Michał Laudy
Kontuzja kolana stanęła na drodze Paulinie Ligarskiej. Z tego powodu jedna z najlepszych wieloboistek w Polsce odpuściła udział w najważniejszych imprezach sezonu halowego, włącznie z zaplanowanymi na początek marca halowymi mistrzostwami Europy w Stambule. 26-letnia zawodniczka SKLA Sopot opowiada nam, co zamierza w najbliższej przyszłości oraz o początku drogi na wymarzone igrzyska olimpijskie w Paryżu.

Podczas halowych mistrzostw Polski w Toruniu kibice zobaczyli panią jedynie w konkurencji pchnięcia kulą. Co się stało, że nie wzięła pani udziału w pełnym pięcioboju?
Borykałam się z problemami zdrowotnymi i nie do końca byłam w stanie się przygotować na takim poziomie, jaki chciałabym zaprezentować na mistrzostwach Polski czy Europy. Generalnie już jestem na dobrej drodze. Wszystko jest prawie OK.

A co się dzieje ze zdrowiem?
Mam problemy z kolanem. To przewlekły stan. Nie chcę się w to zagłębiać za bardzo. Generalnie można powiedzieć, że już jest OK. Uznaliśmy z trenerem, że czasami trzeba zrobić kilka kroków do tyłu, aby później móc iść do przodu. Kończę leczenie kolana, więc nie chcieliśmy ryzykować. Skupiamy się tak naprawdę na lecie, bo przed nami bardzo ważny sezon z mistrzostwami świata, ale można też robić kwalifikacje na igrzyska olimpijskie w Paryżu. To będzie dużo istotniejsze.

Ten uraz wymagał leczenia chirurgicznego?
Nie, żadnej operacji nie miałam. W sporcie kontuzje są zawsze, mniejsze lub większe. Z drobnymi urazami nieraz można startować, ale w tym przypadku nie do końca mogłam robić wszystko na treningu. Długo biłam się z myślami, czy wystartować w hali, ale jednak zrezygnowałam. Zdrowy rozsądek wygrał.

W hali w Toruniu stanęło ostatecznie na występie w konkurencji pchnięcia kulą?
Tak, bo chciałam wziąć udział w tych zawodach i spróbować powalczyć o „życiówkę” (było 14,00 metrów, a rekord życiowy ze stycznia 2023 roku to 14,62 – przyp.).

Rezygnacja ze startu w wieloboju w Toruniu to jednocześnie rezygnacja z halowych mistrzostw Europy na początku marca w Stambule. Tutaj chyba było trudniej, prawda?
Tak naprawdę, rezygnując z mistrzostw Polski, odpuściłam także zawody w Turcji. To nie była łatwa decyzja. Miałam bowiem minimum na tę międzynarodową imprezę. O to minimum walczyłam i je miałam. Bywa i tak.

Jak już uda się uporać z dolegliwościami z kolanem, to jak będzie wyglądał pani plan na sezon letni?
To już bardzo szybko. (śmiech) Pierwszy wielobój przed mną już na przełomie kwietnia i maja. Cały czas przygotowuję się z myślą o sezonie letnim, ale to będzie główny start. Powalczę tam o minimum na mistrzostwa świata lub po prostu o wysokie miejsce w rankingu.

Wizja igrzysk olimpijskich w Paryżu chyba też działa na wyobraźnię, prawda?
Tak, bo ten sezon jest ważny w kontekście igrzysk. Wyniki z tego roku wliczają się do minimów. Do tego są mistrzostwa świata w Budapeszcie (19-27 sierpnia – przyp.), a to daje dodatkową motywację. Całe przygotowania będą dostosowane pod tę imprezę.

Pochodzi pani z Kędzierzyna-Koźla, a od kilku lat jest w Sopocie. Gdzie zatem najlepiej się pani czuje?
Tutaj, w Sopocie. To moje miejsce treningowe. Zadomowiłam się na Stadionie Leśnym, na którym jestem już od ośmiu lat. Trójmiasto jest super miejscem do życia.

Wielobój to piękna i wszechstronna dyscyplina lekkoatletyczna. Jest jednak niezwykle wymagający przez to urozmaicenie. Dlaczego akurat wybrała pani ten kierunek w sporcie?
Można powiedzieć, że to wielobój wybrał mnie. Zaczynałam trenować lekkoatletykę od skoku wzwyż. Dla zabawy trenerzy wystawili mnie w Opolu do wieloboju. Wyszło na to, że całkiem dobrze mi to wychodzi, że jestem wszechstronną zawodniczką. Od tego momentu już tak zostało. W 2015 roku przeszłam do Sopotu do trenera Michała Modelskiego i jestem pełnoprawną wieloboistką.

W SKLA Sopot od ubiegłego sezonu letniego masz obok siebie Edytę Bielską, która zdecydowała się zmienić klub. To czołowa zawodniczka w Polsce. Jak to na panią wpływa?
Z Edytą dogadujemy się bardzo dobrze. Lubimy się również poza tą sferą sportową. Uważam, że to dobrze działa i na mnie i na nią. Teraz treningi możemy realizować wspólnie. Gdzieś tam zawsze jest trochę przyjemniej i łatwiej.

A jest takie wzajemne pobudzanie się, rywalizacja?
Jak najbardziej. Staramy się przy tym pomóc sobie jak najbardziej na treningach. Myślę, że nie ma czegoś takiego, że jedna drugiej chce przeszkodzić. Dogadujemy się i o to chodzi.

Na Facebooku poleciła pani zbiórkę Edyty Bielskiej na zgrupowanie w RPA. To pokazuje, że te realia lekkoatletyczne są trudne. To chyba sport dla twardych ludzi, bo finansowo nie zawsze się wszystko dopina.
Niestety, tak to jest, że w lekkoatletyce nie ma wielkich pieniędzy. Nie wiem, czy to sport dla twardych ludzi, czy nie. Póki ktoś może trenować, ten działa. Mam jednak wielu znajomych, którzy na pewnym etapie musieli zrezygnować. Wynikało to z tego, że nie szło to w dobrym kierunku lub nabawili się kontuzji, które też wymagały dużych pieniędzy. A później zaczyna się normalne życie. Ja na szczęście mam wsparcie z klubu, z miasta Sopotu, więc można powiedzieć, że sobie radzę. Ta zbiórka Edyty przypomina mi moją, bo też w ten sposób starałam się kiedyś wylecieć do RPA. To mi dużo dało. Związek na pewnym etapie nie jest w stanie opłacić całego takiego zgrupowania. Teraz jestem na innym poziomie i o takie rzeczy nie muszę się martwić.

Na tym wysokim poziomie jest też Adrianna Sułek. O wieloboju zrobiło się dzięki niej głośno w Polsce za sprawą medali z mistrzowskich imprez w 2022 roku. Jak ta wasza rywalizacja się układa?
Ze sobą tak naprawdę rywalizujemy tylko na mistrzostwach Polski. Na zawodach międzynarodowych każda z nas walczy z samym sobą i rywalkami. Super, że Ada weszła na poziom, dzięki któremu wielobój jest dużo bardziej popularny. Mam nadzieję, że to zainteresowanie będzie rosnąć.

Przy tej okazji może pani coś ugrać i dla siebie?
Być może. Myślę, jednak, że każdy sportowiec walczy na swoje konto.

Gwiazdą SKLA Sopot jest obecnie bez wątpienia Anna Kiełbasińska. To biegaczka, która nie boi się mieć własnego zdania i ciągle szuka najlepszych możliwości. Czy ona dla pani jest sportową inspiracją?
Z Anią znamy się bardzo dobrze. Mamy ze sobą kontakt, chociaż na co dzień nie trenuje teraz w Sopocie. Ćwiczyłyśmy wcześniej razem. Uważam, że Ania wie, czego chce. Wie, jak do tego dążyć lub gdzie szukać sposobów. Na pewno jest w jakiś sposób inspiracją i osobą, która pokazuje, że można.

tekst alternatywny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto