- Pracownicy są nieuprzejmi i traktują wolontariuszy jako zło konieczne. A ja po prostu chcę wyjść z psami na spacer, poprzytulać je - opowiada jedna z wolontariuszek, która chce pozostać anonimowa. Tłumaczy, że chce działać na rzecz placówki, choć na razie pracownicy bardzo jej to utrudniają.
Schronisko w Sopocie zniechęca do adopcji zwierząt?
Pani Aleksandra, jedna z mieszkanek, przed kilkoma dniami pojawiła się w sopockim schronisku. Zresztą nie pierwszy raz. Chciała adoptować małego psa. - Pan kierownik stwierdził, że takich psów nie mają i odszedł. Nie zaproponował innego zwierzaka, nie wziął od nas żadnego kontaktu, nie wykazał żadnej chęci, by oddać w nasze ręce innego psa - opowiada kobieta.
Nowa lokalizacja dla sopockiego schroniska. Rozmowa z Jackiem Karnowskim
Andrzej Jachacy, kierownik sopockiego schroniska dla zwierząt, odpiera zarzuty. - Dziś w naszym schronisku przebywa 75 psów i 69 kotów, które są pod kontrolą weterynarza. Mamy wolne boksy dla zwierząt i chyba jako jedyni nie mamy przepełnienia - argumentuje Jachacy.
Kierownik schroniska przypomina, że jeszcze kilkanaście lat temu było tu ponad 200 psów i tyle samo kotów.
Przyznaje też, że jest konflikt z wolontariuszami, który zaczął się kiedy część z nich kwestionowała leczenie tutejszych zwierząt i potajemnie zabierała je do innych weterynarzy na badania. Oficjalna skarga na pracowników schroniska trafiła już do prezydenta Sopotu, który zlecił kontrolę placówki. - Kontrola trwa. Dalsze działania uzależniamy od jej wyników - usłyszeliśmy od rzeczniczki magistratu Magdaleny Jachim.
Więcej na ten temat przeczytasz w piątkowym (19.12.2014 r.) tygodniku "Trójmiasto", dodatku do "Dziennika Bałtyckiego".
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?