Obrońcy zdewastowanej wiaty z sopockiego peronu dalekobieżnego przegrali walkę o to, by obiekt wrócił na swoje dawne miejsce. Miejscy urzędnicy zdradzają, że lada moment odkupią ją od Polskich Kolei Państwowych i postawią w przestrzeni miejskiej.
Zobacz także: Budowa szpitala w Sopocie
Rok temu przy okazji remontu magistrali kolejowej Trójmiasto - Warszawa drewniane krokwie wiaty, która na dalekobieżnym peronie w Sopocie stała blisko sto lat, pocięto piłą, a jej stalową konstrukcję zdemontowano palnikiem. Po interwencji Towarzystwa Przyjaciół Sopotu prace wstrzymano. Sopocka konserwator zabytków przyznawała wtedy, że nie poinformowano jej o demontażu obiektu i zapewniała, że zostanie on poddany renowacji. Zapowiadała też jego przesunięcie ze względu na zmianę krzywizny torów.
Dziś, gdy już wiadomo, że wiata na peron nie wróci, urzędnicy przekonują, że obiekt jest w dobrych rękach. - Transakcja zakupu przez miasto zabytkowej wiaty z peronu PKP jest już finalizowana. Jesteśmy z koleją "po słowie", pozostały do uzgodnienia jedynie kwestie techniczne, po których nastąpi podpisanie umowy - informuje Anna Dyksińska z Biura Prezydenta Miasta Sopotu. - Miasto odkupi obiekt za cenę złomu. Wiata pozostanie na terenie Sopotu, jest zabezpieczona i na pewno będzie jej darowane drugie życie - podkreśla.
Informację potwierdzają również PKP Polskie Linie Kolejowe, rzecznik których przyznaje, że wiatę przekazał sopockiemu Zarządowi Dróg i Zieleni na początku tego roku. Jak podkreśla, samo podpisanie umowy traktuje się jedynie jako formalność.
Taki obrót spraw bulwersuje miłośników dawnej architektury.
- Cieszy informacja, że wiata jest zabezpieczona, bo jeszcze niedawno leżała na składowisku w pobliżu przystanku SKM Sopot Kamienny Potok - mówi Antoni Kapuściński, prezes Gdańskiego Oddziału Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków. - Moim zdaniem, bezsensowne jest jednak usuwanie jej z peronu. Szczególnie, że nic nie stoi na przeszkodzie, by zabytek ponownie zamontować. Wystarczy rozsądny projektant, który uzupełni ją nowymi elementami.
W podobnym tonie wypowiada się Marek Sperski z Towarzystwa Przyjaciół Sopotu.
- Miejsce wiaty jest na peronie. Niezrozumiałe jest dla mnie usuwanie z peronu zabytku, który jest w dobrym stanie. Zresztą nie wyobrażam sobie, gdzie w mieście mogłaby stanąć - przyznaje.
Sopoccy urzędnicy na razie nie chcą 0 zdradzić, które lokalizacje biorą pod uwagę.
- Prezydent miasta i miejski konserwator zabytków zastanawiają się nad nowym miejscem i funkcją dla tego zabytku - informuje jedynie Anna Dyksińska. Dodaje też, że rozważane są różne koncepcje, ale nie została jeszcze podjęta ostateczna decyzja.
- Trudno z wiaty zrobić skansen! Ustawienie jej w jakimkolwiek z miejsc poza peronem uważam za niewypał - denerwuje się Antoni Kapuściński. - Chyba że brane są pod uwagę perony w Sopocie Wyścigach lub Kamiennym Potoku, ale tam też nie do końca pasuje taki piękny, 9-przęsłowy zabytek.
Wartości wiaty zdaje się jednak nie zauważać sopocki Urząd Miasta. Konserwator odmówiła komentarza, a Anna Dyksińska podkreśla, że wiata nie reprezentuje wartości zabytkowej, lecz sentymentalną.
- Podobny obiekt stał w Gdyni Wzgórzu św. Maksymiliana. Tam wiatę pocięto, zdemontowano i nie wróciła już na swoje dawne miejsce - podkreśla.
Co na to mieszkańcy? Wielu nie zauważa problemu. Są też tacy, którzy z zaciekawieniem czekają na rozwój wypadków.
- Nie rozumiem, o co tyle krzyku. Jeśli zadaszenie miało sto lat, to szkoda, że je zniszczono. Ale teraz już się tego nie cofnie - mówi pan Rafał z ul. Dębowej. - Fajnie, że wiata nie poszła na śmieci. Jestem ciekawy, co miasto z nią zrobi, bo wydaje mi się, że gdzieś w parku czy na jakimś placu wyglądałaby raczej śmiesznie.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?