Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk nie uciekła od strefy spadkowej. Co trzeba pilnie poprawić? Przedstawiamy główne grzechy biało-zielonych

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Przemysław Świderski
Lechia dobrze zaczęła rundę rewanżową. Jednak ostatnie wyniki i sytuacja w tabeli nie dają już tylko podstaw do optymizmu. Biało-zieloni wciąż są w gronie drużyn zagrożonych degradacją z PKO Ekstraklasy.

Początek był na miarę oczekiwań. Lechia nie zagrała wielkiego meczu, ale wygrała z Wisłą Płock 1:0. Pięć punktów przewagi wskazywało drogę we właściwym kierunku. Jednak dwa punkty w trzech kolejnych meczach to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań w sytuacji biało-zielonych, zwłaszcza że rywale nie byli z najwyższej półki. Podopiecznym trenera Marcina Kaczmarka nie pomogła nawet seria czterech meczów bez porażki. Bo dziś fakty są takie, że Lechia jest tuż nad strefą spadkową i ma tylko dwa punkty przewagi, a to w żaden sposób nie daje komfortu i spokoju. To pokazuje jakie znaczenie mają mecze z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie w PKO Ekstraklasie, bo wygrana w Kielcach z Koroną postawiłaby dziś drużynę z Gdańska w lepszym położeniu. Co musi się zmienić, i to jak najszybciej, żeby Lechia nie musiała drżeć o ligowy byt do samego końca sezonu. Zwłaszcza, że mówimy o zespole z dużym doświadczeniem, który w podobnym składzie rok temu wywalczył czwarte miejsce w PKO Ekstraklasie i prawo gry w kwalifikacjach Ligi Konferencji.

Po pierwsze – remisami i grą głównie na zero z tyłu nie da się utrzymać w PKO Ekstraklasie. I od powiedzenia – jak się nie da wygrać to trzeba zremisować ważniejsze jest – jak chcesz zremisować, to musisz wyjść na boisko z chęcią odniesienia zwycięstwa. I nie chodzi tutaj o słowne deklaracje, ale to widać po tym, w jaki sposób zawodnicy i zespół reagują podczas meczu na boisku. Lechia gra często niskim pressingiem i czeka na okazje do kontry. To zdecydowanie za mało, żeby wygrywać w lidze. Czasami trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i mocniej przycisnąć rywala. Bo bez sytuacji bramkowych nie będzie goli.

Po drugie – zaufać piłkarzom kreatywnym. Trener Marcin Kaczmarek, po zremisowanym meczu z Widzewem, mówił że drużyna kreuje za mało sytuacji bramkowych. Tymczasem zawodnicy, którzy to potrafią, czyli Kevin Friesenbichler i Marco Terrazzino, usiedli na ławce rezerwowych. Warto dać możliwość gry zawodnikom ze zmysłem do ofensywy, bo bez tego trudno będzie o bramki. A bez goli nie ma zwycięstw. Dlatego to najwyższy czas, aby postawić na piłkarza bardziej kreatywnego kosztem jednego zawodnika defensywnego w środku pola. Dziś świat piłkarski idzie w kierunki futbolu ofensywnego i tylko tak grające zespoły osiągają sukcesy.

Po trzecie – nikt nie wymaga od Lechii, żeby dziś dominowała w meczach z najlepszymi zespołami w lidze ani otwartej czy ofensywnej gry w meczach z Rakowem Częstochowa, Legią Warszawa czy Lechem Poznań. Inaczej jednak ma się to w spotkaniach z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie w PKO Ekstraklasy czy z zespołami o podobnej jakości piłkarskiej. W futbolu trzeba czasami podjąć ryzyko i spróbować zrobić coś więcej na boisku. W meczu z Koroną – nie licząc ostatnich trzydziestu minut, kiedy biało-zieloni grali w liczebnej przewadze – zabrakło elementu ryzyka i postawienia mocniej na ofensywę. Lechia starała się grać bezpiecznie, a i tak zeszła z boiska pokonana. Już się nie dowiemy, jaki byłoby wynik, gdyby gdańszczanie byli odważniejsi i bardziej zdeterminowani, żeby kreować sytuacje bramkowe i wywieźć z Kielc trzy punkty, a nie chociaż jeden. A w sporcie, jak ktoś nie jest odważny i nie ryzykuje, to przegrywa. Lechia w meczach z zespołami ze środka i dołu tabeli – zwłaszcza u siebie – musi wygrywać za wszelką cenę.

Po czwarte – piłkarze z doświadczeniem muszą wziąć na siebie większą odpowiedzialność. Michał Nalepa, Mario Maloca, Jarosław Kubicki, Maciej Gajos, Marco Terrazzino, Kevin Friesenbichler, Jakub Bartkowski, Rafał Pietrzak, Flavio Paixao czy Łukasz Zwoliński to piłkarze, którzy powinni decydować o tym, co dzieje się na boisku. Zwoliński jest w najtrudniejszej sytuacji, bo żyje z podań. Koledzy chwalą go za to, jak pracuje w defensywie, ale Łukasz ma przede wszystkim strzelać gole i to jest jego najważniejsza rola boiskowa. Od bronienia są w drużynie inni.

Po piąte – Lechia jest dziś łatwa do rozszyfrowania. Strzeliła dwa gole i autorem obu był Zwoliński. Jak ktoś ma coś wykreować, to Conrado, choć też liczb mu brakuje. I to wygląda bardzo źle. Drużyny walczące o utrzymanie w PKO Ekstraklasie zimą się wzmocniły. Swój wkład w wynik muszą wnieść prezes Paweł Żelem oraz dyrektor do spraw sportowych Łukasz Smolarow i postarać się o nagłe – choć i tak spóźnione przynajmniej o miesiąc – wzmocnienie zespołu sprowadzając skrzydłowego, który będzie w stanie dać drużynie konkrety w postaci goli i asyst.

CZYTAJ TAKŻE: Oceniamy piłkarzy Lechii za mecz z Koroną. Słabo w ofensywie, kiks sezonu Nalepy

Sytuacja Lechii nie jest jeszcze dramatyczna. Jesienią było gorzej, kiedy zespół był na ostatnim miejscu w tabeli, ale Marcin Kaczmarek dźwignął zespół do strefy bezpiecznej. Teraz sztab z drużyną muszą pokazać, że stać ich na kolejny krok i spokojną grę w środkowej strefie tabeli. Do tego jednak biało-zieloni potrzebują serii wygranych meczów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto