Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa. Dymy i fajerwerki, łzy Flavio. Ekstraklasę pożegnał cudny gol Macieja Gajosa! "Żegnam was, nie spotkamy się"

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa Przemysław Świderski
Blisko 16 tysięcy widzów przyszło pożegnać ekstraklasę w Gdańsku oraz kończącego karierę Flavio Paixao. Byli kibice z Warszawy, było piłkarskie wydarzenie, były łzy Portugalczyka. Wszystko to odbyło się w atmosferze degradacji Lechii z PKO Ekstraklasy, a przyszłość rysuje się w czarnych kolorach. Na pożegnanie Lechia pokonała Legią 1:0 po cudownym golu Macieja Gajosa w ostatniej minucie doliczonego czasu gry.

Flavio Paixao z czysto piłkarskiego punktu widzenia to bez wątpienia legenda Lechii. Zdecydowanie najlepszy strzelec biało-zielonych w historii w ekstraklasie, jedyny obcokrajowiec, który w naszej elicie zdobył ponad sto goli, kat Lechii, były kapitan. Dał na boisku drużynie przez lata bardzo dużo.

Szkoda, że przez ostatni rok Flavio tak bardzo nadszarpnął swój wizerunek. Konflikt z Dusanem Kuciakiem, gdzie dwaj najbardziej doświadczeni zawodnicy nie podawali sobie rąk, dążenie do zwolnienia trenera Tomasza Kaczmarka i cudowne ozdrowienie dzień po zmianie szkoleniowca. Niestety, Flavio miał wpływ na rozbicie szatni i przyczynił się do degradacji zespołu. Za to co wcześniej zrobił dla Lechii doczekał się jednak pożegnania, braw ze strony kibiców, a sam nie powstrzymał łez. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy za Portugalczyka wszedł Marco Terrazzino, a piłkarze Lechii i Legii zrobili szpaler dla Paixao żegnając swojego kolegę i rywala z piłkarskich boisk.

Kibice Lechii z kolei skupili się przede wszystkim na pożegnaniu z ekstraklasą jednocześnie wskazując winnych zaistniałej sytuacji. Stąd nie brakowało wyzwisk pod adresem Adama Mandziary i Pawła Żelema. „Ekstraklasę puszczamy z dymem” – takiej treści transparent wywiesili fani biało-zielonych. To już była zapowiedź tego, co wkrótce może się wydarzyć. Fani śpiewali „Lalala, I liga”, i ubrali się na czarno machając czarnymi flagami na znak żałoby, a następnie odpalili dym i race. Sędzia Szymon Marciniak był zmuszony przerwać to spotkanie. Po kilku minutach udało się wznowić grę.

A w przerwie ze stadionowych głośników popłynęło „Jeszcze raz żegnam was, nie spotkamy się” z piosenki „Nie płacz Ewka” z repertuaru zespołu Perfect.

W drugiej połowie mieliśmy kolejną przerwę w grze. Tym razem kibice dali głośny pokaz fajerwerków wystrzelonych w górę stadionu. Przez chwilę można było się poczuć jak na dobrym Sylwestrze. Był też kolejny dym – nie czarny jak w pierwszej połowie – tym razem zielony. Po krótkiej przerwie piłkarze mogli wrócić na boisko. Fani Lechii chcieli pożegnać ekstraklasę z dużym hukiem i cel zrealizowali.

A sam mecz? Odbył się, bo musiał. Piłkarze Legii już przed pierwszym gwizdkiem sędziego mieli zapewnione wicemistrzostwo Polski, więc grali spokojnie i jakoś specjalnie nie forsowali tempa. Lechia z kolei może i chciała wygrać na pożegnanie Gdańska z ekstraklasą, ale długo nie umiała i nic nie wskazywało na to, że może sprawić sensację. Dobrze bronili Dusan Kuciak i Michał Buchalik, który w drugiej połowie zastąpił kontuzjowanego Słowaka, i dlatego nie padł gol dla gości. Dla większości piłkarzy ten mecz był pożegnaniem z kibicami w barwach Lechii. Szymon Marciniak doliczył osiem minut i właśnie w ostatniej minucie Maciej Gajos nieoczekiwanie huknął lobem z własnej połowy i przelobował wysuniętego poza pole karne Kacpra Tobiasza! To było z 65-70 metrów! David Badia nie pożegna się tym samym z Lechią bez zwycięstwa.

Ten mecz pokazał, że jest w Gdańsku zapotrzebowanie na piłkę na dobrym poziomie. Blisko 16 tysięcy widzów na pożegnalnym meczu z elitą spadającej drużyny Lechii to widok, który napawał optymizmem na przyszłość. Niestety, pesymistyczne są wieści z klubowych gabinetów o dużych zaległościach wobec piłkarzy, pracowników klubu oraz o zadłużeniu na kilkadziesiąt milionów złotych. To sprawia, że trudno czekać na kolejny sezon z dużymi nadziejami, że rozstanie z elitą będzie chwilowe. Raczej trzeba się przygotować na wieloletni rozbrat.

CZYTAJ TAKŻE: Takie kontrowersyjne i pamiętne oprawy przygotowali kibice. Budzą skrajne emocje

A mecz zakończyła kolejna piosenka „Nic nie może przecież wiecznie trwać”.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto