Powrót Dylewicza do Sopotu wypadł niezbyt olśniewająco. Były kapitan Trefla - być może ze względu na towarzyszące mu emocje - grał na fatalnej skuteczności, zdecydowanie przegrywając bezpośredni pojedynek z Pawłem Leończykiem.
Ten mecz miał odpowiedzieć na pytanie, czy sopocianie są w stanie poradzić sobie w starciu z drużyną o wyższym budżecie. Próba wypadła co najmniej zadowalająco, choć trzeba też zauważyć, że goście stawili się w Sopocie w nieco okrojonym składzie (kontuzje wyłączyły z gry ich dwóch podstawowych obrońców).
W Treflu trafiała większa liczba graczy, a wyróżniali się efektownie kończący akcje Yemi Gadri-Nicholson, a także niezawodny Adam Waczyński. Cichym bohaterem okazał się David Brembly, który wobec słabszej niż zwykle dyspozycji Michała Michalaka dostał więcej minut od trenera Dariusa Maskoliunasa i wykorzystał je bardzo dobrze.
Gracze Trefla znakomicie spisali się w trzeciej kwarcie, kiedy wypracowali sobie 10-punktową przewagę (61:51 w 28. minucie).
Trefl Sopot - PGE Turów Zgorzelec 85:74 (19:22, 25:21, 19:12, 22:19)
Trefl: Waczyński 16 (2), Jeter 15, Nicholson 14, Leończyk 14, Vasiliauskas 10 (1), Stefański 6, Brembly 5, Roszyk 3, Majstorović 2, Michalak 0
Turów: Prince 18 (2), Taylor 17 (2), Kulig 14 (1), Żigeranović 10, Wiśniewski 8, Dylewicz 7 (1), Karolak 0, Stelmach 0
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
