W zasadzie można powiedzieć, że Trefl zagrał zgodnie z oczekiwaniami. Już w chwilę po losowaniu można było się spodziewać, że bogate i silne kadrowo drużyny z Turcji i Rosji będą poza zasięgiem, a jedynym rywalem, z którym polski zespół mógłby podjąć walkę, pozostanie nieco niżej notowany, choć i tak bardzo mocny mistrz Ukrainy.
I rzeczywiście - cztery mecze z Galatasarayem i Lokomotiwem sopocianie przegrali wysoko (łączną różnicą 87 punktów), natomiast dużo lepiej poradzili sobie z Donieckiem. W meczu wyjazdowym przegrali z Ukraińcami dopiero po dogrywce, a w Ergo Arenie po bardzo dobrym występie wygrali różnicą 10 "oczek".
Trójmiejscy kibice mogli czuć się nieco zawiedzeni zwłaszcza po wysokich domowych porażkach z grupowymi mocarzami, jednak przebieg tych spotkań wskazywał po prostu faktyczną różnicę poziomów między zespołami. Zarówno w Stambule, jak i Krasnodarze grają koszykarze, którzy zarabiają rocznie sumy zbliżone do całkowitego budżetu Trefla! W starciu z gwiazdami w rodzaju Boniface'a Ndonga, Davida Hawkinsa, Nicka Calathesa czy Derricka Browna sopocianie odczuwali nadmiar respektu do rywali, co widać było na parkiecie.
Porażka z Lokomotiwem na pożegnanie
Poważny sprawdzian, jakim były mecze EuroCup, nie dla każdego okazał się aż tak trudny. Swoją klasę potwierdził przede wszystkim Filip Dylewicz, który był solidnym liderem drużyny, a zarazem jej najlepszym strzelcem ze średnią 14,7 punktu. Pochwalić za odważną grę należy również walecznego jak zawsze Marcina Stefańskiego, wszechstronnego Adama Waczyń- skiego oraz Franka Turnera. Filigranowy amerykański rozgrywający mocno zawiódł tylko w pierwszym spotkaniu z Galatasarayem w Ergo Arenie. W starciu z Turkami przekonał się, że w rywalizacji na wyższym poziomie niż polska ekstraklasa, musi grać na dużo większej intensywności. W kolejnych występach wypadał już znacznie lepiej, dzięki czemu fazę grupową zakończył jako piąty najlepiej podający gracz całych rozgrywek (śr. 5,7 asysty).
Nieco więcej spodziewaliśmy się z kolei po grze Przemysława Zamojskiego i Kurta Looby'ego.
W poprzednim sezonie w barwach Asseco Prokomu Gdynia "Zamoj" miewał świetne występy w Eurolidze, dlatego w Treflu oczekiwano, że będzie jednym z najmocniejszych ogniw zespołu. Niestety, w meczach EuroCup obrońca rodem z Elbląga mimo wielu prób nie mógł wstrzelić się w kosz rywali - z 27 oddanych rzutów z dystansu trafił tylko 7 i rozgrywki zakończył ze średnią 6,8 punktu.
Meczów w europejskich rozgrywkach nie będzie też zbyt dobrze wspominał Looby. Koszykarz z karaibskiej wyspy Antigua miał być ostoją drużyny w obronie, jednak na boisku nie potrafił utrzymać się zbyt długo (przeciętnie niecałe 14 minut) ze względu na popełniane w błyskawicznym tempie faule. W czterech z sześciu gier sopocki środkowy popełniał cztery lub pięć przewinień.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?