Sąd zdecydował o odroczeniu sprawy. Jak się okazało, Agencja Reklamowo-Marketingowa „EVENT”, prowadząca sieć klubów nocnych działających jeszcze w zeszłym roku pod marką Cocomo, 17 grudnia ub.r. dokonała zmiany w KRS dotycząca adresu siedziby spółki.
Sopot walczy z klubem. Zarzuca dawnemu Cocomo (dziś Kittens) psucie pozytywnego wizerunku miasta
Kancelaria reprezentująca Sopot skierowała pozew 3 września 2014 r. Sąd dwukrotnie wysyłał na adres agencji "EVENT", znajdujący się wówczas w KRS, i przyjął, że pozew został skutecznie dostarczony. Od tego momentu druga strona ma 14 dni na odpowiedź.
Prawnicy reprezentujący Sopot dotarli jednak do nowego, aktualnego adresu agencji i na ten dostarczyli wezwanie 10 lutego br.
Po tym, jak media nagłośniły we wrześniu ub.r. pomysł Sopotu, by założyć sprawę wspomnianej agencji ta zdecydowała o zmianie nazwy klubów. Obecnie każdy lokal, działający w poszczególnym mieście, ma inną nazwę. Ten sopocki nazywa się aktualnie Kittens.
- Nie możemy zmienić nazwy klubu Cocomo z jednego powodu - wtedy trzeba by na nowo wszystko doręczać, bo byłaby to zmiana powództwa. Dlatego muszę podtrzymać dotychczasową wersję, zwłaszcza że prezydentowi Sopotu zależy na szybkim zakończeniu sprawy - tłumaczył mec. Roman Nowosielski, którego kancelaria reprezentuje miasto Sopot w tej sprawie.
Na sprawę Sopotu patrzą też inne miasta, w których także działają kluby go go, prowadzone przez "EVENT". 22 lutego, identyczną rozprawę ma Wrocław. Takie czekają też Poznań i Szczecin.
Sopot. Sprawa klubu Cocomo trafiła do sądu. We wtorek pierwsza rozprawa
- Wszyscy bezradnie rozkładali ręce, pytając "co my możemy, biedni, zrobić?". Otóż możemy. W prawie są klauzule generalne i trzeba z nich skorzystać. My żeśmy skorzystali. Chcemy ucywilizować taką męską rozrywkę i doprowadzić ją do zasad, które są do akceptacji społecznej. Nie chodzi o to, by załatwić jeden problem na dziś. To ma być też przykład na przyszłość: jeżeli ktokolwiek będzie tak postępował, to jest na niego sposób - zapewniał w sądzie mec. Roman Nowosielski.
- Cały czas dochodzi do niedobrego obrazu Polski, Sopotu i innych miast, gdzie klienci widzą, że nagle mają wyczyszczone konta, że niebezpiecznie jest przyjeżdżać do nas, bo może się okazać, że nagle coś zniknęło z karty kredytowej i nie jest to kwota 100 czy 200 złotych - mówił prezydent Sopotu, Jacek Karnowski.
Karnowski podkreślał, że wojna jaką wytoczył klubowi go go to nie jest rola miasta. - Powinna się tym zajmować prokuratura, urzędy skarbowe czy służby specjalne. My nie możemy jednak biernie patrzyć na bezczynność tych służb i na to, jak tracimy na wizerunku przez ten klub - zaznaczył.
Niewykluczone, że sprawa zakończy się już 3 marca, a sąd wyda wyrok zaoczny.
W zeszłym roku media wielokrotnie nagłaśniały sprawę pokrzywdzonych klientów ówczesnego Cocomo, którzy, często upojeni alkoholem, wychodzili z klubu z "wyczyszczonymi" przez pracownice lokalu kontami bankowymi. Niektórzy tracili po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy złotych. Władzom Sopotu przeszkadzają też nachalne promotorki, które spacerują po ul. Bohaterów Monte Cassino, z charakterystycznymi parasolkami i nagabują przypadkowych przechodniów, zachęcając do wejścia do klubu.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?