Od 1 listopada nie będzie apteki dyżurnej w Sopocie

Informację o tym, że jedyna, całodobowa apteka w Sopocie rezygnuje od 1 listopada z nocnych i świątecznych dyżurów, władze miasta otrzymały pod koniec października.

- W związku z otrzymaną informacją poprosiliśmy aptekarzy o spotkanie. Uczestniczyłam w nim ja, pani wiceprezydent i większość właścicieli czy kierowników aptek. Na spotkaniu aptekarze sami wyszli z inicjatywą, aby wprowadzić nocne i świąteczne dyżury w trybie rotacyjnym. Codziennie dyżurowałaby inna apteka. Dla pojedynczych aptek, nie mówię tu o sieciach, wypadałyby dwa dyżury w ciągu miesiąca od godz. 21 do godz. 8 rano. Aby było sprawiedliwie, ustaliliśmy system alfabetyczny po nazwach aptek. Po uzgodnieniach, stworzyliśmy pierwszy grafik na listopad – relacjonuje Iwona Plewako, naczelnik Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych w sopockim magistracie. – Dokumenty te przesłaliśmy do Gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej po ich zaopiniowanie, bo tak nakazuje prawo farmaceutyczne.

Wtedy zaczęły się schody. Jeszcze przed oficjalną decyzją, do władz miasta dotarła informacja, że uzgodniony z aptekarzami harmonogram otrzyma opinię negatywną. Powodem mają być względy ekonomiczne.

- W Sopocie funkcjonuje 16 aptek. Żadna do tej pory nie upadła, co świadczy o ich dobrej kondycji finansowej. Sopot jest miastem ludzi starszych, każdego roku w naszych sanatoriach przewija się ok. 10 tys. kuracjuszy, a w całym kurorcie miliony turystów. Gdzie mamy ich odsyłać, jeśli pilnie potrzebna będzie im pomoc? Czy mamy kierować w nocy matkę z gorączkującym dzieckiem do Gdyni lub Gdańska? - pyta Iwona Plewako. - Problemem jest to, że zapisy ustawy o prawie farmaceutycznym narzucają powiatom obowiązek zapewnienia mieszkańcom aptek ogólnodostępnych, ale nie dają nam do tego żadnych narzędzi. Nie możemy tych aptek ani zwolnić z podatku od nieruchomości, bo żadna z nich nie działa w lokalu gminnym, ani zapłacić w ich imieniu za dyżury. Co roku uruchamiamy w czasie sezonu dyżury chirurgiczne, za które płacimy, bo zdajemy sobie sprawę, że zdarzeń wówczas jest więcej i nie wyobrażamy sobie, żeby nie było, gdzie zaopatrzyć się w leki. Nie mam pojęcia, co teraz zrobimy. Jestem porażona tą sytuacją.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy władze Gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.

- Spotkałem się z sopockimi aptekarzami. Wszyscy powiedzieli mi, że nie będą pełnić nocnych dyżurów ze względów finansowych i personalnych. Aby je pełnić, musieliby zatrudnić dodatkowe osoby, bo Kodeks Pracy nie zezwala na pracę poza limit dzienny. Na to żadnej sopockiej apteki w chwili obecnej nie stać – tłumaczy Paweł Chrzan, prezes Gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. - Apteka, która zrezygnowała ostatnio z pełnienia dyżurów, podjęła taką decyzję, bo jej się to nie opłaca. A w świetle obowiązujących przepisów nie ma możliwości, aby zmusić farmaceutów do dyżurowania. Wyliczyliśmy, że koszty zatrudnienia dodatkowego personelu to ok. 350 zł w jednej aptece. Nigdy w Sopocie nie było sytuacji, aby apteka miała w nocy obrót takiej wysokości, że nie wspomnę o zysku, który pokryłby ten wydatek. Mnie też boli ta sytuacja. Problem polega na tym, że lekarzom i np. stomatologom za opiekę nocną się płaci, a farmaceutom nie. Może miasto mogłoby dofinansować dodatkowe dyżury. Wiem, że trwają już prace nad projektem, gdzie nocna opieka w aptekach w miejscowościach poniżej 40 tys. mieszkańców byłaby refundowana, najprawdopodobniej przez NFZ. Ale na to jeszcze chwilę trzeba będzie poczekać.

Zmiany w aptekach

NTL Radomsko Sp. z o.o.