Osoby spacerujące najbardziej reprezentatywnym deptakiem na Pomorzu poznają historię niezwykłego misia, który trafił w ręce polskich żołnierzy z 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii wiosną 1942 roku, kiedy przedostawali się z Iranu do Palestyny. Trzymiesięcznego wówczas niedźwiadka odkupili od napotkanego chłopca, który prawdopodobnie chciał go sprzedać do cyrku. Żołnierze "zapłacili" za zwierzę kilkoma puszkami konserw.
Misia karmili początkowo mlekiem wlewanym do butelki po wódce. Po kilku miesiącach okazało się, że Wojtek uwielbia... piwo. Dostawał je na ogół za dobre zachowanie. Lubił też palić papierosy. Te jednak zazwyczaj połykał, "puszczając dymka". Miś ufał ludziom. - Wierzył, że jest człowiekiem i żołnierzem - opowiada Ewa Rakowska.
Razem z polskim wojskiem przeszedł Iran, Irak, Syrię, Palestynę i Egipt. Kiedy z Afryki mieli się przedostać do Włoch, na statku Batory, załoga nie chciała się zgodzić na wpuszczenie misia na pokład. Wtedy w ekspresowym tempie wyrobiono mu książeczkę wojskową. W ten sposób Wojtek został szeregowym i mógł wejść na statek. Niedźwiedź uwielbiał jeździć z kompanami ciężarówką i wygłupiać się z nimi - najbardziej lubił zabawę w zapasy. Z żołnierzami też jadł i spał - mimo iż miał przygotowane własne miejsce do snu.
W czasie bitwy pod Monte Cassino miś nosił, wspólnie z żołnierzami, ciężkie skrzynie z amunicją. Żadnej nie upuścił. Od tamtego czasu stał się symbolem 22 Kompanii, m.in. na mundurach i proporczykach żołnierzy zaczęła się pojawiać odznaka z niedźwiedziem trzymającym w łapach duży pocisk. Po wojnie żołnierze 22 Kompanii, wspólnie z Wojtkiem, trafili do Szkocji. Tu niedźwiedź stał się prawdziwym celebrytą. Mówiły o nim wszystkie media. Ponieważ żaden z żołnierzy nie mógł zabrać go do domu, trafił do zoo w Edynburgu. Zmarł w 1963 roku.
- O misiu ponownie zrobiło się głośno przed dwoma laty, gdy pewna Szkotka postanowiła postawić mu pomnik. Ma stanąć niedługo przed katedrą katolicką w Edynburgu, a tymczasem w pobliskim parku stoi miniaturka - mówi Ewa Rakowska. - 15 listopada, kiedy przypada Międzynarodowy Dzień Misia, dzieci przynoszą pluszowe niedźwiadki z biało-czerwoną opaską i zostawiają je pod tym pomnikiem.
Czytaj także: Jakie wnioski mieszkańców Sopotu zostaną uwzględnione w budżecie obywatelskim?
Społeczna zbiórka na pomnik ?
Pomnik przedstawiający misia Wojtka trzymającego w łapach ogromny pocisk ma kosztować, według wstępnych szacunków, około 200 tys. złotych.
Na realizację projektu pani Ewa zamierza przeznaczyć część własnych oszczędności. Przyznaje też, że wielu jej znajomych chętnie pomysł wesprze. Zależy jej jednak, by był to projekt jak najbardziej społeczny. By składały się na niego m.in. dzieci - wpłacając np. symboliczną złotówkę i mówiąc o misiu Wojtku swoim znajomym.
Do pomysłu na razie nie jest przekonany prezydent Sopotu. - Popularyzacja historii niedźwiadka Wojtka jest na pewno cenna, ale nie widzę przy sopockim Monciaku miejsca na żaden nowy pomnik - twierdzi prezydent Jacek Karnowski.
Czytaj także: Jacek Karnowski chce ograniczenia prędkości w Sopocie
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?