Atomówki w konfrontacji z turecką drużyną wielu skazywało na porażkę. Zapewne słusznie, bo potencjał naszpikowanego gwiazdami zespołu Giovanniego Guidettiego jest przytłaczający. Wystarczyło w środę w Ergo Arenie porównać warunki fizyczne obu ekip. Rosłe Turczynki wsparte kilkoma zagranicznymi zawodniczkami (w tym znakomitą Małgorzatą Glinką-Mogentale) mogły atakować na dużych wysokościach nad siatką.
Mimo tych wyraźnych dysproporcji, mistrzynie Polski podjęły rękawicę i napsuły krwi faworytkom. Przez moment wydawało się nawet, że "ściany będą pomagać" sopociankom. W końcówce pierwszego seta atomówkom sprzyjało szczęście. A dokładnie Klaudii Kaczorowskiej, która punktowała trzy razy z rzędu i nasze siatkarki mogły cieszyć się z wygranej partii.
Turczynki wzięły się później do pracy. Co prawda zdarzały im się jeszcze wpadki. Czasami denerwowały się za mocno (żółta kartka za kwestionowanie decyzji sędziego dla libero Gizem Guresen), ale postawiły kropkę nad i. Wygrały 3:1.
- Patrząc na statystyki, to niewiele odstawaliśmy od zespołu tureckiego - przyznał po meczu Adam Grabowski, trener Atomu Trefla. - Zadecydowały nasze błędy własne: zepsute zagrywki, wyrzucone w aut ataki. Jest nad czym pracować. Błędy własne określają jakość gry.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?