Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wystawa Stanisława Teisseyre w Sopocie. Jeździł kabrioletem, kobiety go kochały [ZDJĘCIA]

gabriela pewińska
Wystawa poświęcona Stanisławowi Teisseyre w Muzeum Sopotu jest kolejną z serii: „Twórcy i założyciele Szkoły Sopockiej”.

Był czarujący. Bardzo inteligentny. Nieco snobistyczny, po Sopocie lat 60. jeździł kabrioletem. Uwielbiały go kobiety.

Muzeum Sopotu przypomina Stanisława Teisseyre. Na wystawie: pędzle, dziennik paryski z lat 60., rysunki wykonane tuż przed śmiercią, oczywiście obrazy. Przekrój twórczości: od powstałych podczas stypendiów w Paryżu akwarel z lat 30. po płótna ostatnie, na których króluje surrealistyczna wizja świata. - Jedno z nich cenił szczególnie. To replika obrazu z 1935 roku, namalowana w roku 1960. Na niej ubrana kobieta i nagi mężczyzna stojący w otwartych drzwiach. Motyw otwartych drzwi towarzyszył mu przez całe życie - mówi Andrzej Zagrobelny, kurator wystawy.

Dużo podróżował. Wspomnienia z Francji, Jugosławii, Włoch, Kuby są na obrazach.

- To twórca autobiograficzny - dodaje kurator. - Malował siebie, pejzaże, które widział z okna, miasta, w których bywał, swoje trzy żony. W latach 30. -Marię, która była malarką. Na jednym z obrazów, z ukochanym jamnikiem, jest Teresa Pągowska, żona druga. Trzecia - Irena - widnieje w - a jakże! - uchylonych drzwiach, na największym autoportrecie artysty.

W ostatnich obrazach Teisseyre cofa się do roku 1935 we Lwowie. To pierwsze zachłyśnięcie się surrealizmem, który powracał w jego twórczości już w latach 60. I trwał do końca.

Studiował na lwowskiej politechnice u Jana Henryka Rosena, wybitnego malarza - monumentalisty. Został jego asystentem.

- Potem sam zajmował się malarstwem monumentalnym - dodaje Andrzej Zagrobelny. - W czasie okupacji tworzył polichromie dla kościołów okręgu lwowskiego. Brał też udział w odbudowie gdańskiego Głównego Miasta. Na jednej z fotografii artysta na rusztowaniu. Towarzyszy mu Teresa Pągowska. Przyjechali do Sopotu w 1950 roku.

- Trudno nie pokazać na wystawie w Sopocie nurtu „szkoły sopockiej” - mówi Andrzej Zagrobelny. - Przedstawimy kilka jego obrazów socrealistycznych. Warto zwrócić uwagę na urokliwą akwarelę „Tytoń”, to szkic do dużej kompozycji z Muzeum Narodowego w Warszawie. Ekspozycja w Muzeum Sopotu to też pejzaże sopockie.

- Pan lubi obrazy Teisseyre’a? - pytam Andrzeja Zagrobelnego.

- Wciąż je odkrywam. Teraz dostrzegam, jak różnorodna była ta twórczość. Jak ciekawa! Szczególnie cenię jego ostatnie, metaforyczne obrazy. On też czuł się w tym stylu najlepiej. Na wystawach monograficznych z lat 70.i 80. nie pokazywał prac z lat 40., tych, które miały wpływy koloryzmu, ani tych socrealistycznych, które, jak uważał, nie były jego osobistym widzeniem sztuki.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto