W Sopocie znowu zawalczą o władzę. Radni PO szykują się do kolejnej próby odwołania Wojciecha Fułka
Popierający Jacka Karnowskiego radni PO i Samorządności Sopot w tej kadencji mają głosów 10. Oznacza to, że mają problem z samodzielnym przegłosowaniem uchwał, na których im zależy, a które niekoniecznie podobają się opozycji. Dotychczasowy układ sprawiał, że KS z PiS mogły przegłosowywać uchwały zgodnie z własnym uznaniem, a czasem choćby po to... by utrzeć nosa prezydentowi Sopotu. A decydował o tym zaledwie jeden głos, którego brakowało PO i Samorządności. Obecnie szanse się wyrównały, bo trudno dziś przewidzieć, jak się w przyszłości zachowa radna Stasierska. Odeszła ona z klubu po tym, jak w ostatnich tygodniach spadła na nią fala krytyki dotyczącej rezygnacji z pracy w Komisji ds. Szpitala. Tłumaczyła wówczas swoją decyzję konfliktem zawodowym. Wciąż jednak docierały do niej krytyczne, często obraźliwe uwagi. Apele o zaprzestanie takich działań nie skutkowały. Czarę goryczy przelał e-mail od klubowego kolegi, radnego Henryka Hryszkiewicza, w którym nazwał ją idiotką (sam radny zapewnia, że to nie on wysłał e-mail, bo nie potrafi tego robić), a także artykuł zamieszczony w lokalnej gazecie, w którym Przemysław Marchlewicz z PiS zarzucił Stasierskiej zdradę i zasugerował, by zrezygnowała z mandatu radnej.