MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W Sopocie Bimba Film festiwal

Henryk Tronowicz
PWSZTIT
Na sopockim Monciaku 54 przed Spatifem (13, 14 lipca, g. 22)) szykuje się niezła filmowa impreza! Zacznie się ona od pokazu kilku wprawek szkolnych i niektórych pierwszych filmowych profesjonalnych prac Romana Polańskiego (którego nigdy nie ciągnęło do kręcenia dokumentów i od początku wolał kombinować i zmyślać).

Jutro wieczorem odbędzie się za to pokaz etiud i reportaży dokumentalnych Marka Piwowskiego (którego nie pasjonowała kinowa fikcja i natchnienie czerpał z życia). Obaj filmowcy, gdy wstępowali na studia do łódzkiej Filmówki, momentalnie wywoływali wokół siebie atmosferę szczególnego zainteresowania. Polański już w czasie egzaminów wstępnych zachowywał się ekscentrycznie, wiercił się przed komisją w charakterystyczny dla siebie sposób i w oczach niektórych profesorów uchodził za wariata (któryś z operatorów zapamiętał, że Polańskiemu nie wróżono wielkich sukcesów artystycznych). Andrzej Wajda z kolei, porównując różne pokolenia polskich adeptów reżyserii, mówi, że w jego generacji widać jeszcze było dobre przedwojenne maniery, lecz Polański jawił się ni mniej więcej, tylko jako potwór.

A znów Marek Piwowski - wówczas ceniony już reportażysta stołecznej "Kultury" - zapytany przez jednego z egzaminatorów, co go sprowadza do filmowej uczelni, odparł: - Tym razem akurat nic specjalnego, przyszedłem tu dobrowolnie...

Zarówno Polański, jak i Piwowski nie przepadali za zgłębianiem teorii kina. Obu silnie ciągnęło do kamery. Polański pierwsze swoje, obowiązkowe, etiudy - "Morderstwo" i "Uśmiech zębiczny" - skręcił na półtorej minuty projekcji, choć krytycy w obu dostrzegają zapowiedź motywów, które się pojawiły w późniejszych dziełach artysty.

Andrzej Munk, w którego klasie studiował Polański, zgodnie z programem nauki, domagał się od każdego studenta zrealizowania etiudy dokumentalnej. Polański tygodniami wykręcał się od tego zadania. Aż wreszcie wymógł na Munku, że nakręci reportaż, którego akcję sam... sprowokuje. I tak doszło do powstania etiudy "Rozbijemy zabawę", do udziału w której Polański zwabił autentyczną bandę chuliganów z dzielnicy Widzew...

Twórca "Pianisty" zerwał się jednak do wysokich lotów, kiedy pozyskał wiadomość, że wkrótce w Brukseli z okazji wystawy "Expo 1958" odbędzie się konkurs filmów eksperymentalnych. Pobiegł czym prędzej do swojego promotora i oświadczył mu prosto z mostu, że ma pomysł na film, który niezawodnie zdobędzie w Brukseli nagrodę! I tak to się zaczęła wielka przygoda młodego reżysera pt. "Dwaj ludzie z szafą", przy czym w pierwszym podejściu z morza miał się wyłonić fortepian, a nie staromodna szafa z lustrem! Po drodze rozegrał się drobny spór z Jerzym Afanasjewem z Sopotu, który Polańskiemu postawił zarzut o plagiat, ale tu słowa rektora Filmówki Henryka Kluby: - Romcio tak wszystko pokręcił, że poza dwoma facetami, którzy się wyłaniają z morza, cała reszta była wymyślona przez niego samego.

Zdjęcia do brukselskiej nadziei Polańskiego realizowane były w Sopocie, Gdańsku i Jastarni. Zmontowaną naprędce taśmę, z muzyką Krzysztofa Komedy (i z pominięciem zgody Ministerstwa Kultury na wysyłkę), Polański wyeskspediował pocztą lotniczą do Brukseli.

Po kilku dniach radio podało nazwiska laureatów konkursu, a wśród nich Romana Polańskiego, który za "Dwóch ludzi z szafą" otrzymał nagrodę trzecią. Jego film jest do dziś ikoną awangardy polskiej kinematografii i wizytówką łódzkiej Filmówki.

Dopiero rok później nakręcił Polański swój film dyplomowy "Gdy spadają anioły". W roli babci klozetowej, która wspomina młodość, pierwszą miłość i ułanów, twórca obsadził Barbarę Kwiatkowską (swoją przyszłą pierwszą żonę), sam zaś zagrał jej partnera, staruszka.
Wśród dokumentów Marka Piwowskiego od lat sensację wzbudza "Sukces" (1968) - intrygujący 13-minutowy portret Czesława Niemena. W związku z tym że spory o ten film mimo upływu czterech dekad nie wygasły, warto przytoczyć wyjaśnienie Piwowskiego, co sprawiło, że się zainteresował osobowością idola polskiej piosenki.

"Kiedy kręciłem ten film, Niemen był piosenkarzem numer jeden. W filmie chciałem więc zbadać, jak Niemen wykorzystuje swój wielki wpływ na kształtowanie opinii społecznej. Zmierzałem do tego, aby ujawnić jego zdolności intelektualne. Napisałem na kartce 120 pytań i przedłożyłem mu do wyboru, żeby mógł odpowiedzieć na te, które mu będą odpowiadały. Zaproponowałem mu wyraźnie, że może wyrzucić wszystko, co mu się nie spodoba. I on kilka kwestii usunął. Pewnie oczekiwał pomnika. I pewnie stąd jego rozczarowanie po premierze...".

Etiudą Piwowskiego znamienną dla czasu, w którym powstała, jest "Muchotłuk" (1966). Opiekę pedagogiczną nad jej realizacją sprawował Wajda. Film ukazuje podrzędną restaurację. Goście popijają, kłócą się, opowiadają anegdoty. Nic się nie dzieje. Ale co ciekawe - kreację Polańskiego z reportażem Piwowskiego tak wiele łączy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czego jeszcze nie wiesz o Krzysztofie Skibie? Zobacz Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto