Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot przegrał z Dexią 55:73. Nie tak miało być panowie!

Paweł Stankiewicz
Trefl przegrał z Dexią 55:73 we wtorkowym rewanżowym meczu rundy kwalifikacyjnej rozgrywek FIBA EuroChallenge.Nieudanie wypadła koszykarska inauguracja Ergo Areny. Głównie przez katastrofalną pierwszą połowę Trefl Sopot przegrał drugi mecz z belgijską Dexią Mons-Hainaut i nie zagra w fazie grupowej rozgrywek FIBA EuroChallenge. Tak jednostronnego widowiska nie spodziewał się chyba nikt.

Już pierwsze minuty meczu rozgrywały się pod dyktando Belgów. Koszykarze Trefla wyglądali na sparaliżowanych tremą związaną z debiutem w nowej hali, przez co w kilku kolejnych niezłych akcjach brakowało odpowiedniego wykończenia. Co innego goście, którzy grali swobodnie w ofensywie i trafiali do kosza, jakby grali i trenowali w Ergo Arenie od dobrych kilku lat. Przerwa wzięta przez trenera Karlisa Muiznieksa (przy stanie 6:22 w 6. minucie) nie przyniosła pożądanego efektu i prawie 3 tysiące kibiców na trybunach gdańsko-sopockiego obiektu odczuwało już narastający niepokój.

Żółto-czarni nie potrafili się trafić do kosza mimo kolejnych prób zza linii 6,75. Niemiłosiernie pudłował przede wszystkim Paweł Kikowski, który w pierwszej połowie pięciokrotnie próbował zdobyć trzy punkty i za każdym razem kończyło się na dobrych chęciach. Nie można go jednak nazwać antybohaterem meczu - wśród sopocian zawodzili praktycznie wszyscy wychodzący na parkiet koszykarze. Do przerwy Trefl przegrywał 31:49, a statystyki po 20 minutach mówiły wszystko - skuteczność 2/16 zza łuku i aż 12 strat nie mogły pozwolić na wyrównaną walkę. A mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie desperacki rzut i trafienie Adama Waczyńskiego na koniec drugiej kwarty...

Po zmianie stron Trefl z całych sił starał się odwrócić losy spotkania. Wyraźnie widać było, że w przerwie meczu sopoccy trenerzy w sugestywny sposób zalecili swoim graczom agresywną obronę i aktywniejszą walkę o zbiórki. Gospodarze zdołali zmniejszyć stratę o kilka punktów, ale sytuacja na nowo pogorszyła się, gdy czwarte przewinienie złapał Giedrius Gustas. Zastępujący go Jermaine Beal po raz kolejny zawodził i trudno powiedzieć, dlaczego absolwent cenionego zespołu koszykarskiego uczelni Vanderbilt w drugi raz z rzędu wyglądał na parkiecie jak dziecko we mgle.

Choć wszyscy w polskiej ekipie "gryźli" parkiet, kosz nadal był jak zaczarowany, a różnica w wyniku ani na moment nie spadła poniżej 10 "oczek". Trefl przegrał arcyważne spotkanie i władze klubu muszą odłożyć plany powrotu do pucharów o kolejny rok.

- Cóż. Jesteśmy młodą drużyną i wciąż się rozwijamy. W pierwszej połowie moi gracze byli mocno zdenerwowani, przez co graliśmy słabą obronę i popełnialiśmy dużo prostych błędów. Byłem mocno zdziwiony, bo zawodnicy zachowywali się na boisku zupełnie inaczej, niż w na treningach, sparingach, czy tydzień temu w pierwszym meczu z Dexią. Mamy opracowanych dużo systemów gry i wielu dziś próbowaliśmy. Pudłowaliśmy jednak z czystych pozycji grając u siebie. Tak nie można wygrać meczu - skomentował spotkanie załamany trener Muiznieks.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trefl Sopot przegrał z Dexią 55:73. Nie tak miało być panowie! - Sopot Nasze Miasto

Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto