Sprawą nieprawidłowości i działań prokuratorskich w pogotowiu zaskoczeni są miejscy radni. O problemie dowiedzieli się dopiero podczas ostatniej sesji Rady Miasta.
Problemy z dodzwonieniem się na sopockie pogotowie
Przed rokiem szefem sopockiego pogotowia został Ryszard Karpiński. Obejmując to stanowisko, nowy dyrektor postanowił zrobić bilans dotychczasowej działalności placówki. Skontrolowano dokumenty z lat 2001-2010 i dopatrzono się wielu nieprawidłowości.
- Z naszych ustaleń wynikało, że naruszono m.in. ustawę o rachunkowości i ustawę o finansach publicznych - przyznaje Ryszard Karpiński, szef sopockiego pogotowia.
Dyrektor powiadomił o sprawie prezydenta Sopotu i złożył zawiadomienie do prokuratury. Osobne zawiadomienie postanowił złożyć też prezydent Jacek Karnowski. Ze skutkiem natychmiastowym pracę w pogotowiu straciła ówczesna księgowa.
- Po pierwszej kontroli wewnętrznej wykazano nieprawidłowości. Dlatego prezydent podjął decyzję o powiadomieniu odpowiednich organów - potwierdza Magdalena Jachim, rzeczniczka magistratu.
Fułek przypomina o obietnicy budowy szpitala z położnictwem
Więcej na temat całej sprawy urzędnicy nie chcą mówić. Niewiele mówią też sami prokuratorzy. Potwierdzają, że faktycznie obecnie toczy się postępowanie w sprawie tutejszego pogotowia. Jak długo może jeszcze potrwać i kiedy się zakończy? - na razie nie wiadomo.
Z naszych informacji wynika, że w ostatnim czasie prokuratura powołała biegłego księgowego, który zajmuje się tą sprawą.
Sopockim pogotowiem przez siedem lat zarządzał Remigiusz Loroch. O byłym dyrektorze zrobiło się głośno w połowie 2009 roku, kiedy to władze Sopotu rozwiązały z nim umowę o pracę. Za zwolnionym szefem murem stanęli wówczas pracownicy, ale na nic się to zdało. Jak tłumaczyli sopoccy urzędnicy - umowę z Lorochem rozwiązano, gdyż zdecydował się on na kierowanie jednocześnie jeszcze drugą tego typu placówką... w Pucku, przez co nie mógł wystarczająco skupić się na pracy w Sopocie.
Władze miasta zaprzeczały także przed dwoma laty, by zwolnienie dyrektora miało związek z przeprowadzoną w tamtym czasie przez wojewodę kontrolą w puckiej placówce. Wykazała ona nieprawidłowości dotyczące posiadania odpowiednich kwalifikacji przez zatrudnianych tam ratowników.
Mimo iż minęły już dwa lata, przed sądem pracy nadal toczy się sprawa Lorocha, który domaga się odszkodowania od miasta za zwolnienie z pracy.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?