Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skandal w Wizz Air na trasie Gdańsk - Paryż. Matce z chorą córką mieli zapewnić dobre warunki. Odprawa okazała się koszmarem

Andrzej Kowalski
Andrzej Kowalski
To miał być wymarzony lot mieszkanki Trójmiasta - Emilii. Dziewczynka cierpi na rzadką chorobę - w podróży, zwłaszcza lotniczej, musi być monitorowana przez sprzęt medyczny, obsługiwany przez jej mamę.
To miał być wymarzony lot mieszkanki Trójmiasta - Emilii. Dziewczynka cierpi na rzadką chorobę - w podróży, zwłaszcza lotniczej, musi być monitorowana przez sprzęt medyczny, obsługiwany przez jej mamę. Przemysław Świderski
To miał być wymarzony lot Emilii na wycieczkę klasową z Gdańska do Paryża, a skończyło się koszmarem na lotnisku. Dziewczynka cierpi na rzadką chorobę - w podróży, zwłaszcza lotniczej, musi być monitorowana przez sprzęt medyczny, obsługiwany przez jej mamę. Przed wylotem mama skontaktowała się z Wizz Air, by ustalić warunki podróży. Wszystko przebiegło pomyślnie... do czasu odprawy. Tu zaczęły się spore problemy i nieprzyjemności.

Spis treści

Pani Anna wraz ze swoją córką Emilią miały wyruszyć na długo wyczekiwaną wycieczkę klasową do Paryża. Ze względu na rzadką chorobę genetyczną Emilki, w takich przypadkach jej matka musi przejść przez dodatkowe procedury. Potrzebna jest nie tylko jej obecność na pokładzie obok córki, ale także specjalistyczny sprzęt.

Po załatwieniu wszystkich formalności i zapewnieniach, że wszystko będzie w należytym porządku, gdańszczanka musiała jednak, jak sama podkreśla, przeżyć sporo niepotrzebnego stresu. Uważa, że linie Wizz Air w pełni za to odpowiadają.

Samolotem z Gdańska do Paryża. Lecą razem, bo "To ciężka choroba"

Lot do Francji zaplanowany był na 30 maja 2023 roku. Przed wylotem pani Anna musiała dokonać formalności, aby upewnić się, że podróż przebiegnie bezproblemowo. To bardzo ważne, ponieważ dolegliwość jej córki wymaga przewiezienia respiratora, ssaka oraz pulsoksymetru na samym pokładzie. I nie jest to w żadnym wypadku zachcianka czy też przewrażliwienie pani Anny. Jak sama tłumaczy, to wszystko po to, żeby nie wydarzyła się tragedia.

- Emilia choruje od urodzenia na bardzo rzadką chorobę. To CCHS, czyli Zespół Wrodzonej Ośrodkowej Hipowentylacji. Polega to na tym, że chorzy podczas snu, lub gdy tracą przytomność, albo są zmęczeni, po prostu tracą oddech, przestają oddychać. Dlatego w domu mam respirator, do którego co noc podłączam córkę. Ten respirator w nocy oddycha za nią. Jak wiadomo w kabinie samolotu jest trochę inne ciśnienie - tłumaczy pani Anna.

Sytuacja jest więc dość prosta - Emilia musi mieć przy sobie sprzęt medyczny, a szczególnie na pokładzie samolotu, gdzie jest zupełnie inne ciśnienie i warunki mogą być nieprzyjazne dla dziecka. Bez opiekuna też ani rusz, ze względu na bezpieczeństwo.

Te dwie kwestie - aparatura oraz miejsca obok siebie - to coś, co po prostu Emilce musi być zapewnione.

- Nikt inny nie jest w stanie stwierdzić, czy ona wymaga podłączenia do respiratora. Tylko ja będę wiedziała, kiedy spada saturacja, czyli wysycenie krwi tlenem. Oprócz respiratora muszę zabrać ze sobą ssak medyczny. Córka ma tracheotomię, do której jest podłączany respirator i czasem trzeba ją odessać, bo tam się zbiera wydzielina. Oprócz tego mam też pulsoksymetr, który pokazuje tak właśnie wysycenie krwi tlenem - mówi pani Anna. - Ona na szczęście radzi sobie podczas lotu, ale jej organizm jest tak nieprzewidywalny, że sprzęt musi zawsze z nami być. I nie ma opcji, że siedzimy osobno - dodaje.

Formalności przed wylotem z Gdańska

22 maja 2023 r. pani Anna wysłała pytanie i prośbę o możliwość podróży z córką wraz z niezbędnym jej sprzętem medycznym oraz specyfikacją tego sprzętu. Tego samego dnia otrzymała jedynie automatyczną odpowiedź zwrotną.

Zaniepokojona brakiem odpowiedzi od Wizz Air, zadzwoniła na infolinię dedykowaną Special Assistance dnia 26 maja. Tam kobieta została poinstruowana, aby maila ponownie wysłać na inny adres i czekać na odpowiedź.

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do niej konsultantka z informacją, iż Wizz Air wyraził zgodę na podróż córki oraz zabranie sprzętu medycznego na pokład samolotu. Dodatkowo pasażerkom przydzielono już miejsca w samolocie obok siebie, a pani Ani dostała zapewnienie, że nie jest potrzebne potwierdzenie pozwolenia, ponieważ wszystko zaznaczone jest w rezerwacji.

Przed samą podróżą wszystko wydawało się więc zaplanowane, potwierdzone i jasne.

Zamieszanie w Gdańsku. W samolocie nic nie wiedzieli

Okazało się jednak, że matkę z dzieckiem czeka stresująca sytuacja, w której do końca nie były pewne, czy zostaną wpuszczone na pokład.

Problemy zaczęły się podczas odprawy bagażowej. Okazało się, że miejsca przydzielone pasażerkom są zupełnie inne, niż zapewniano. Miały one siedzieć osobno, co uniemożliwiłoby pani Annie monitorowanie zdrowia dziecka.

- Mało tego, byłam wypytywana, jaki sprzęt zabieram i czy mam zgodę linii lotniczych. Zanim sytuacja się wyjaśniła i zostałyśmy odprawione, minęło dobre 30 minut. Sytuacja powtórzyła się również na pokładzie samolotu, gdyż personel nie był świadomy, z jakim pasażerem będę podróżowała - mówi pani Anna. Całą tę sytuację opisuje, jako ogromne zamieszanie.

WARTO WIEDZIEĆ: Polacy spędzą masowo urlop za granicą. Gdzie polecą? Oto TOP 5 najpopularniejszych kierunków. Wiemy, ile trzeba zapłacić za wakacje 2023 r.

Kobiecie ostatecznie udało się zamienić miejscami z podróżującymi i lecieć ze sprzętem medycznym, ale identyczna sytuacja czekała na nią w drodze powrotnej. Nikt nie wiedział o pasażerce, która potrzebuje nadzwyczajnej opieki oraz aparatury, co może świadczyć o tym, że komunikacja wewnętrzna w liniach Wizz Air „leżała”.

- To była bardzo wyczekiwana podróż. Nie jestem w stanie znaleźć odpowiedzi na pytanie, dlaczego doszło do takiej sytuacji, dlaczego wycieczka do Paryża została właściwie zepsuta - mówi pani Anna.

Przeprosiny od linii Wizz Air i... koniec?

Pani Anna po dwóch stresujących i niepewnych przeprawach przez całą Europę postanowiła zgłosić się do linii lotniczych, by wyjaśnić tę sprawę. Po opisaniu całej sytuacji wniosła o zadośćuczynienie w wysokości 1000 euro za „narażenie na ogromny stres”. Pieniądze miałyby być wpłacone na konto córki w fundacji „Zdążyć z pomocą”.

- To jest bardzo znana fundacja, mają tam 42 tys. podopiecznych. Pieniądze tam są zbierane na rehabilitację, terapię, leczenie. Wszystko, co jest związane z prowadzeniem niepełnosprawnego dziecka - mówi pani Anna „Dziennikowi Bałtyckiemu”.

W odpowiedzi otrzymała jednak przeprosiny i informację, że zgodnie z regulaminem nie może otrzymać pieniędzy. Matka Emilki sprostowała, że nie chodzi jej o zwrot pieniędzy za miejsca czy też lot, ale rekompensatę.

Na to Wizz Air odpowiedział mailem, w którym padło stwierdzenie „daliśmy jasno do zrozumienia, że jest nam przykro z powodu zakłóceń, które wam spowodowaliśmy”. Pani Anna odczytała to jako zlekceważenie całej sytuacji i nieprofesjonalne zachowanie.

Poprosiliśmy Wizz Air o komentarz w tej sprawie, ponieważ chcemy uzyskać od linii lotniczej informację, czy podtrzymuje ona swoje stanowisko zawarte w mailu przesłanym pani Annie. Kontaktowaliśmy się biurem prasowym firmy telefonicznie, wysłaliśmy też pytania drogą mailową. Do dnia publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

SONDA DZIENNIKA BAŁTYCKIEGO

Trwa głosowanie...

Co teraz powinien zrobić Wiz Air?

dziennikbaltycki.pl
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto