Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opera Leśna w Sopocie, czyli scena o kryształowej akustyce. To najpiękniejszy amfiteatr w Europie

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
Plenerowa scena w sercu sopockiego lasu jest wyjątkowa
Plenerowa scena w sercu sopockiego lasu jest wyjątkowa fot. Krzysztof Mystkowski/KFP
Opera Leśna, oprócz molo, to najbardziej rozpoznawany symbol Sopotu. Jej historia sięga początków XX wieku, gdy popularne było wystawianie spektakli operowych i teatralnych „pod chmurką”.

Za pomysłodawcę budowy otwartej sceny w lesie uważany jest Paul Walther- Schäffer, kapelmistrz i główny reżyser Teatru Miejskiego w Gdańsku. Przemierzając sopockie lasy i śpiewając szukał miejsca o najlepszej akustyce. Ostatecznie uznał, że najlepsza na teatr będzie polana u podnóża Doliny Prądki (dzisiaj Wzgórze Olimpijskie), przez które przebiegał tor saneczkowy.
Jednak nie doszłoby zapewne do stworzenia teatru, gdyby nie poparcie ówczesnego burmistrza Sopotu Maxa Woldmanna. Schäfferowi udało się zarazić go swoim pomysłem. Pewnie nie bez znaczenia był fakt, iż żona burmistrza była śpiewaczką operową. Woldmanna miał w tamtym czasie 40 lat, od niedawna sprawował swój urząd, nie miał wielkiego poparcia w radzie, dlatego dostał od rajców „na odczepnego” zaledwie dwa tysiące marek. To było zdecydowanie za mało. Dlatego zaryzykował i zaciągnął na ten cel kredyt.

Opera na 4000 widzów

Pracami budowlanymi kierował architekt miejski Paul Puchmuler. Przesunięto tor saneczkowy. Wkrótce powstała scena, a za nią zagłębiony w ziemi orkiestron dla 80 muzyków. Widownia miała 2000 miejsc siedzących i tyleż stojących. Scenę oświetlały reflektory umieszczone na wieżach schowanych między drzewami. Nie bez znaczenia była pomoc feldmarszałka Alfreda von Mackensena, dowódcy słynnego szwadronu „Huzarów Śmierci”, stacjonującego we Wrzeszczu. Huzarzy, którzy wcześniej uczestniczyli w budowie sopockiego hipodromu i tym razem czynnie włączyli się w wytyczanie dróg dojazdowych, miejsca dla widzów, budowę ogrodzenia, prowizorycznych garderób itp.

Obóz nocny w Grenadzie

Inauguracja Opery Leśnej miała miejsce 11 sierpnia 1909 r. o siódmej wieczorem. Wybrano romantyczną operę zapomnianego już dziś kompozytora niemieckiego Conradina Kreutzera „Obóz nocny w Grenadzie”. Pierwsze przedstawienie okazało się tak wielkim sukcesem, że trzeba było je dwukrotnie powtórzyć i te trzy spektakle przyniosły taki zysk, że udało się spłacić pożyczkę, z samych biletów. I tak wystartował leśny amfiteatr. Muzycy orkiestrowi skarżyli się co prawda, że siedzą w błotnistej jamie, a soliści idący na scenę z garderób ustawionych w lesie gubili drogę po ciemku, ale mimo to wszyscy byli zadowoleni. Wybuch I wojny światowej zahamował rozwój letniej sceny operowej. Na mocy traktatu wersalskiego w 1020 roku Sopot stał się częścią Wolnego Miasta Gdańska. Lata 20. XX wieku to dla Sopotu czas niezwykłego rozwoju. W 19221 roku, kierownictwo sopockiej opery objął Hermann Mertz, pełniący wówczas stanowisko reżysera w Teatrze Miejskim w Gdańsku. który z leśnego teatru stworzył najważniejszą scenę w Wolnym Mieście Gdańsku, znaną w całej Europie. Za jego kierownictwa dzieła Wagnera całkowicie zdominowały program.

Samoloty zmieniały trasę

Plenerowa scena w sercu sopockiego lasu o kryształowej akustyce przyciągała na festiwale wagnerowskie rzesze melomanów z całej Europy. Do historii przeszedł ten z 1925 r., kiedy to „Walkirię” z Opery Leśnej transmitowano w radiu na całe Niemcy. Zdarzyło się, że w spektaklach wykorzystywano nadawaną na żywo muzykę organów oraz dźwięki dzwonów z gdańskiej bazyliki Mariackiej. Do leśnego amfiteatru przyjeżdżali najlepsi muzycy i soliści z całej Rzeszy.
Przedstawienia w Operze Leśnej stanowiły wielkie wydarzenie dla całego miasta, można powiedzieć, że Sopot żył nimi.

- Może to wydawać się zabawne, ale maszyniści kolejowi, nie mogli używać w czasie trwania występów sygnałów, a samolotom zmieniano trasy lotów. Przy stosunkowo niewielkim wówczas ruchu samochodowym i przy odpowiedniej pogodzie ponad stuosobową orkiestrę można było wyraźnie słyszeć na molo - czytamy w książce „- Dzieje Sopotu do 1945 roku”.

Kurtyna z gałązek dębu

Imponujący był rozmach i majestatyczność tych przedsięwzięć. Opera Leśna miała ośmiometrowy żywopłot pełniący rolę rozsuwanej kurtyny. Co drugi dzień w jej metalowy szkielet wplatano świeże gałązki dębu. Jednym z chłopców pomagających przy przesuwaniu tych kurtyn był młody Albrecht von Krockow. Orkiestra złożona była ze 130-150 muzyków, chóry liczyły do 500 osób, byli statyści, soliści, gigantyczne dekoracje. Śpiewacy i muzycy z orkiestry sprowadzani byli z całych Niemiec. Natomiast chóry, statyści i cała ekipa „zaplecza” to byli gdańszczanie i sopocianie. Mniej więcej od połowy lat 30. historia sopockiego amfiteatru jest nieco wątpliwa. Merz zapisał się do NSDAP, a do Opery Leśnej przestano zapraszać artystów o niearyjskim pochodzeniu.
Międzynarodowy festiwal wagnerowski w Operze Leśnej trwał aż do 1942 roku. Burzliwe były powojenne losy Opery Leśnej w Sopocie. Przekazano ją Filharmonii Bałtyckiej. W latach 60. rozpoczęto tu organizację festiwali piosenki. Teatr był kilkakrotnie przebudowywany.
Do wspaniałych tradycji wagnerowskich wrócono w lipcu 2009 roku, z okazji 100-lecia Opery Leśnej. Zaprezentowano wówczas w wersji koncertowej pierwszą część „Pierścienia Nibelunga” Richarda Wagnera pt. „Złoto Renu”.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Opera Leśna w Sopocie, czyli scena o kryształowej akustyce. To najpiękniejszy amfiteatr w Europie - Dziennik Bałtycki

Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto