18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koncert Iron Maiden w Ergo Arenie 4 lipca 2013. Muzyczny wehikuł Iron Maiden zabierze nas do lat 80.

Marcin Mindykowski
Iron Maiden, pod wodzą Bruce Dickinsona, zagrają dziś w trójmiejskiej Ergo Arenie
Iron Maiden, pod wodzą Bruce Dickinsona, zagrają dziś w trójmiejskiej Ergo Arenie Bartek Syta
"Scream for me, Gdańsk!" - takie, zwyczajowe już, zawołanie usłyszymy pewnie nieraz podczas dzisiejszego koncertu w Ergo Arenie z ust wokalisty Iron Maiden Bruce'a Dickinsona. Drugi pewnik dotyczy zaś ciepłego przyjęcia, jakie zgotują brytyjskiej heavymetalowej formacji polscy fani, którzy już dawno wykupili dostępne w oficjalnej sprzedaży bilety na oba występy grupy w naszym kraju (w środę muzycy zagrali w łódzkiej Atlas Arenie). Iron Maiden już dziś zabierze nas w podróż w czasie do lat 80.

Grupa odwiedzi Trójmiasto w ramach tournée "Maiden England" - trzeciej odsłony cyklu "The History of Maiden Tours", polegającego na odtwarzaniu w dzisiejszych warunkach programu i oprawy scenicznej jej najbardziej udanych, historycznych już tras koncertowych. Tym razem wybór padł na tournée "Seventh Son", z jakim zespół objechał świat pod koniec lat 80., na fali promocji swojego niezwykle udanego, siódmego albumu "Seventh Son of a Seventh Son" (1988) - dopieszczonego produkcyjnie, zarazem monumentalnego i przebojowego. Wydana wtedy płyta, m.in. za sprawą użycia wcześniej pogardzanych przez zespół syntezatorów gitarowych i instrumentów klawiszowych, ale też decyzji o stworzeniu albumu koncepcyjnego, była dla muzyki Iron Maiden - dość już wtedy skostniałej i mało twórczej - ożywczym tchnieniem. Teksty z płyty obracają się wokół wątków poruszonych w powieści fantasy "Siódmy syn" Orsona Scotta Carda: mistycyzmu, proroctw, wizji, walki sił ciemności z siłami światłości.

Zobacz koniecznie:

I choć nie brakowało ortodoksyjnych fanów metalu, którzy tuż po premierze zakwestionowali ten kierunek rozwoju zespołu i odrzucili brzmienie płyty jako zbyt wygładzone i popowe, dziś muzycy zgodnie wymieniają ją jako jedno ze swoich najlepszych dzieł. Równie klasyczna jest już dziś kaseta VHS "Maiden England", będąca zapisem dwóch występów zagranych w 1988 roku w Birmingham. Teraz jej poszerzony, odświeżony cyfrowo i dźwiękowo zapis trafił na DVD.

Czekamy na Wasze fotografie i krótkie filmiki z koncertu Iron Maiden. Przesyłajcie je na adres [email protected]

Żywą promocją tego wydawnictwa są zaś występy na żywo - na granych od 2012 roku koncertach grupa prezentuje bardzo zbliżony program (oparty głównie na "Seventh Son of a Seventh Son"), odtwarzając także bogatą oprawę sceniczną tamtej trasy. Amerykańską część tournée sami muzycy nazwali najlepiej przyjętymi i najbardziej spełnionymi artystycznie i komercyjnie koncertami od 25 lat. Teraz przyszedł czas na Europę, w tym i Polskę. Członkowie zespołu zapewniają, że grając stare utwory, świetnie się bawią, zaś dużo efektowniejsze niż kiedyś efekty świetlno-pirotechniczne gwarantują imponujące widowisko.

Iron Maiden przez lata dochowała się kilku pokoleń fanów. Cykl "History of Maiden Tours", polegający na oglądaniu się za siebie i odtwarzaniu ducha dawnych widowisk, powstał głównie z myślą o tych najmłodszych, którzy nie mieli szansy widzieć koncertów zespołu w czasach jego świetności. Zarówno płyta, jak i trasa z 1988 roku zamknęły bowiem złoty okres Iron Maiden - wkrótce grupa się podzieliła, a dekada lat 90. okazała się dla niej dużo chudsza. Najnowsze tournée to więc dla starszych fanów okazja do sentymentalnych wzruszeń, dla młodszych - szansa zasmakowania tego, co Iron Maiden prezentowała na żywo w najlepszych dla siebie latach.

Iron Maiden nie na wyrost bywają dziś nazywani "Stonesami metalu". Droga do osiągnięcia kultowego statusu i globalnej marki, dla wielu wręcz tożsamej z samym gatunkiem, nie była jednak usłana różami. Grupa zawiązała się w Londynie w 1975 roku z inicjatywy basisty, autora większości repertuartu, do dziś niekwestionowanego lidera - Steve'a Harrisa, który nazwę zaczerpnął od średniowiecznego narzędzia tortur. W dobie niepodzielnej hegemonii punk rocka hołubiona przez lidera muzyka - nawiązująca do jego ulubionych wykonawców (Genesis, Jethro Tull, a zwłaszcza Deep Purple), ale znacznie zdynamizowana, stawiająca na granie tradycyjnych, rockowych, niestroniących od instrumentalnych popisów form - początkowo nie spotkała się z entuzjazmem agentów koncertowych i decydentów w wytwórniach płytowych.

Ale konsekwencja w trzymaniu obranego pod prąd kursu została nagrodzona: wkrótce nastąpiło zmęczenie niewyszukanym muzycznie punkiem, a Iron Maiden, wraz z innymi grupami z Wysp, stali się przywódcami nurtu ochrzczonego przez media "nową falą brytyjskiego heavy metalu". O paradoksie, na pierwszych dwóch płytach grupy śpiewał jednak Paul Di'Anno - wokalista ciążący ku punkowej ekspresji, dobrze czujący się w zwartych, surowych, "brudnych" utworach...

Zobacz także: Rammstein w Ergo Arenie. Tanz metal razy dwa [ZDJĘCIA]
Gwiazda Iron Maiden zaświeciła pełnym blaskiem po tym, jak w 1981 roku do grupy dołączył dysponującymi imponującymi warunkami głosowymi Bruce Dickinson. Moc jego wokalu nie bez powodu była przyrównywana do syreny alarmowej. To z tym wybitnym frontmanem grupa nagrała w 1982 roku swoje pierwsze heavymetalowe arcydzieło - album "The Number of the Beast". Jego tytułowy utwór, za sprawą cytatu z Apokalipsy przywołującego liczbę diabła - 666, ściągnął na muzyków ataki nadgorliwych obrońców świętości. Tymczasem demoniczno-mrocznych wątków w twórczości zespołu wcale nie było, na tle innych przedstawicieli gatunku, wiele.

Muzycy chętnie za to kłaniali się kulturze wysokiej - klasyce literatury i filmu, starożytnej mitologii. Chętnie też opiewali postaci i wydarzenia historyczne oraz batalistyczne sukcesy Brytyjczyków, czym pewnie przysłużyli się edukacji niejednego fana. W warstwie muzycznej wierni zaś byli dynamicznym, opartym na harmonijnej grze kilku gitar utworom (niepozbawionym jednak biegłości, melodyjności i instrumentalnej lekkości), szybkim, galopującym tempom i wyrazistemu, "klekoczącemu" basowi.

Najbardziej owocne artystycznie okazały się dla grupy lata 80. W kolejnej dekadzie odezwały się jednak ambicje muzyków do rozpoczęcia karier solowych, co skończyło się podziałem zespołu (w grupie śpiewał wtedy, niemogący się równać z poprzednikiem, Blaze Bayley). Formacja wróciła triumfalnie w złotym składzie u progu nowego tysiąclecia i w tej konfiguracji działa do dzisiaj - szczególnie efektownie podczas występów na żywo.

NIEZBĘDNE INFORMACJE OPEN'ER FESTIVAL 2013
ZOBACZ KONIECZNIE OPEN'ER 2013 - DOJAZD, BILETY, LINE UP
Czekamy na Wasze fotografie i krótkie filmiki z Open'era 2013. Przesyłajcie je na adres [email protected]
od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto