Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dead Can Dance nie rozczarowali, ale i nie zachwycili [ZDJĘCIA]

Tomasz Rozwadowski
Koncert zespołu Dead Can Dance 12 czerwca 2013 r, to z pewnością jedno z największych, lub nawet największe wydarzenie artystyczne, jakie gościła spocka Opera Leśna od zakończenia w ubiegłym roku kilkuletniej przebudowy.

Liderzy tej formacji, Australijczycy Liza Gerard i Brendan Perry, są muzykami z ponad 30-letnim stażem i postaciami kultowymi, jeszcze z czasów, gdy o postaciach kultowych się nie mówiło, więc sopocki amfiteatr był światkiem najazdu fanów przybyłych z całego kraju. Wielu ze słuchaczy, choćby ze względów metrykalnych, musieli poznawać Dead Can Dance jeszcze w latach 80., gdy zespół należał do najważniejszych wykonawców niszowej wówczas wytwórni 4AD.

Wielopokoleniową publiczność musiał usatysfakcjonować program, w którym na poczesnym miejscu znalazły się utwory najnowsze, nagrane już po niedawnej reaktywacji po 15 latach od rozpadu zespołu i osobistego związku Lisy i Brendana, nie zabrakło także najlepszych i najwyżej cenionych numerów z lat 80. i 90. Aranżacje tych starszych nie zostały zbyt mocno zmienione, dzięki czemu doskonale było słychać, jak bardzo Dead Can Dance wyprzedzili kiedyś swoją epokę - niektórych niektórych transowych fragmentów okraszonych ekspresyjnymi
wokalizami nie powstydziłby się współcześnie na przykład The Knife.

Ale nie tylko trans, także prekursorsko użyte brzmienia etniczne, sprawdzają się świetnie do dziś. Muzyka przeszła próbę czasu z sukcesem, w dobrej formie są również sami wykonawcy. Bitwę o wygląd wygrała zdecydowanie Lisa, jednak jej głos nie brzmiał już tak popisowo jak kiedyś, a ona sama wydawała się lekko (choć w granicach przyzwoitości) znudzona występowaniem. Brendan za to zmienił się fizycznie bardzo - teraz jest korpulentnym łysoniem - za to i jego głos, i gra na elektrycznej lutni oud i jakość jego kompozycji - z
latami nabrały klasy. Słychać było całkiem nieźle, dobrze sprawiali się także młodsi muzycy towarzyszący parze założycieli.

To wszystko zasługuje na ocenę 4 z plusem, ale plus znika z powodu ochrony, która zachowywała się jakby nie była zatrudniona do pomocy ludziom, którzy zapłacili ciężkie pieniądze za bilety, ale do pilnowania wyjątkowo krnąbrnych i niebezpiecznych zakładników. Można się tłumaczyć wymaganiami wykonawców i zewnętrznego organizatora, ale jakie by one nie były, nie mogą zmieniać płatnej imprezy rozrywkowej w opresję.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dead Can Dance nie rozczarowali, ale i nie zachwycili [ZDJĘCIA] - Sopot Nasze Miasto

Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto