Coraz trudniejsza sytuacja pomorskich przedsiębiorców. 2 na 3 badanych pracowników boi się zwolnień
63,3 procenta badanych żywi obawę przed utratą pracy, 58 proc. – zgodziłaby się na obniżenie wynagrodzenia, jeśli przyczyniłoby się to do uniknięcia zwolnień lub bankructwa firmy, czego z kolei obawia się 45 proc. respondentów. To wyniki ankiety przeprowadzonej w kwietniu na grupie 17,7 tys. użytkowników popularnego portalu GoWork.pl., poświęconego rynkowi zatrudnienia i zawierającego ogłoszenia.
Choć od wczoraj trwa kolejny etap „odmrażania” gospodarki i do pracy wrócili m.in. fryzjerzy czy kosmetyczki, a lokale gastronomiczne otwierają ogródki i goszczą klientów przy zachowaniu zasad dystansowania, wiele wskazuje, że ostrożne wyliczenia i prognozy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Gdańsku oparte na danych z kwietnia wciąż pozostają aktualne.
– Widzimy jeszcze mocniejszy spadek liczby wolnych miejsc pracy i aktywizacji zawodowej zgłaszanych do powiatowych urzędów pracy działających w województwie pomorskim – komentuje, porównując sytuację z marcem, Joanna Witkowska, dyrektor WUP w Gdańsku.
Coraz bardziej widoczna jest trudna sytuacja pomorskich przedsiębiorców i coraz mniej z nich decyduje się na zatrudnianie nowych pracowników – zastrzega.
Jej ocena poparta była twardymi danymi: łączną liczbą 4,1 tys. ofert pracy jakie trafiły do pomorskich PUP-ów w ubiegłym miesiącu, czyli o ponad połowę mniej niż rok wcześniej, zadeklarowanymi miesięcznymi zamiarami zwolnień grupowych 700 osób (miesiąc wcześniej: 28) i stopą bezrobocia na poziomie 5,2 proc. (o 0,4 proc. więcej niż w marcu).
Uderzenie koronawirusa z perspektywy Pomorza chyba najbardziej dobitnie widać na przykładzie Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy. Perfekcyjnie zarządzane przedsiębiorstwo z ponad 5 milionami pasażerów rocznie – czyli porównywalną liczbą do krakowskich Balic, mniejszą jedynie od warszawskiego, centralnego portu lotniczego – z dnia na dzień niemal stanęło. Nie słyszałem o tym, by planowali zwolnienia, ale ambitny projekt „Airport City”, czyli budowa biurowo-hotelarsko-usługowego miasteczka wokół lotniska stoi pod dużym znakiem zapytania – tłumaczy dr hab. Henryk Ćwikliński, profesor i wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego, kierownik Katedry Polityki Gospodarczej na Wydziale Ekonomicznym tej uczelni.
I dodaje:
– To specyficzna sytuacja, ale perspektywa rynku pracy jest głęboko zależna od specyfiki poszczególnych branż. Szczęśliwie dla regionu, usługi żeglugowe wciąż działają względnie stabilnie. Z kolei zupełnie inaczej sprawy wyglądają w szeroko pojętej turystyce. Jednak w obu tych przypadkach wszystko zależy od wielu międzynarodowych czynników, takich jak sytuacja epidemiczna, eksport i import w często odległych krajach, otwarcie lub pozostawienie zamkniętych granic – mówi dr hab. Henryk Ćwikliński.
Niepewność pracowników nie dziwi, zwłaszcza, że właściwie pewna recesja jest efektem wyjątkowego ekonomicznego kryzysu, którego przyczyny są naturalne, a nie wynikające, co zdarzało się często – z ludzkiej chciwości.
– Pytanie: jakie środki zostaną zastosowane, by z tego kryzysu wyjść? Wiele wskazuje, że rządy sięgać będą, podobnie jak w latach 30., po rozwiązania keynesowskie, czyli inwestycje z publicznych środków oraz „dosypywanie” pieniędzy do gospodarki, po to by ją rozruszać – dodaje.
Wspieramy Lokalny Biznes!
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?