Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Sopocie po robocie. Od eksplozji jazzu do zabaw ludowych przy oficjalnych świętach. Pierwsze lata rozrywek w kurorcie po wojnie

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
PAN Biblioteka Gdańska
- Z końcem lat 40. zanikają afisze anonsujące występy jazzowe, dancingi. Rozrywka staje się coraz bardziej zorganizowana. Nawet neutralne ideologicznie imprezy, jak pokazy mody, wybory miss, są już domeną zależnych od władzy instytucji – mówi dr Aneta Kwiatkowska z Pracowni Dokumentów Życia Społecznego PAN Biblioteki Gdańskiej. Nasza rozmówczyni jutro, 6 października o godz. 14.00, podczas wykładu w w Muzeum Sopotu zatytułowanego „W Sopocie po robocie”, przedstawi barwną mozaikę rozrywki sopockiej w pierwszych latach po wojnie. Wykład będzie ilustrowany prezentacją afiszy z lat 1946 – 1950. Z powodu obostrzeń pandemicznych muzeum prosi zainteresowanych o rejestrację pod numerem tel. 58 551 22 66.

- W 1945 roku Sopot stał się miejscem tymczasowego umiejscowienia wielu instytucji o randze wojewódzkiej. Osiedlali się tu też chętnie pierwsi repatrianci z kresów i mieszkańcy szukający nowego domu ze zrujnowanej Warszawy. Co wiemy o rozrywkach sopocian z tamtego czasu?

- Okazuje się, że wcale nie ma aż tak dużo relacji powojennych, jak żyli sopocianie, jak się bawili, a bawili się bardzo intensywnie w tym okresie. Jedna z relacji prasowych opisuje to tak, że ludzie chcieli odtańczyć czas okupacji, czas 6 lat hitlerowskiego piekła. Zabaw organizowano mnóstwo. Co ciekawe, we wspomnieniach nie ma zbyt wielu wzmianek na ten temat, mało dowiadujemy się z fotografii dostępnych w archiwach, czy w kolekcji biblioteki. Głównym źródłem informacji dotyczących życia rozrywkowego Sopotu w tym okresie stają się te niepozorne afisze. Dziś nikt pewnie nie zwróciłby na nie uwagi. W komunikacji masowej zmieniło się od tego czasu wszystko. Podejrzewam, że gdybyśmy zapytali przechodniów, czy wiedzą, gdzie jest najbliższy słup z ogłoszeniami, spotkalibyśmy się ze wzruszeniem ramionami. Tymczasem w okresie powojennym afisze były najważniejszym medium. Prasa dopiero się organizowała, nie każdy z powodów materialnych miał do niej dostęp. Potrzeby finansowe związane z przeżyciem były na tyle duże, że wydatek, nawet niewielki, na gazetę codzienną dla wielu był zbytkiem. To afisz był najważniejszym źródłem informacji o tym, co się dzieje w mieście. Rozklejany na słupach, ścianach budynków, informował także o koncertach, imprezach, otwarciach restauracji, bankietach, dancingach czy występach zespołów jazzowych.

- Przed wojną Sopot tętnił życiem nocnym, rozrywkowym. Był też dzięki kasynu gry lokalną stolicą hazardu. To, spalone, w nowych czasach nie mogło się odrodzić. Czy jednak tradycja miejsca rozrywkowego, pozostawiona infrastruktura, nadała jakąś specyfikę tutejszym atrakcjom?

- Dla Sopotu charakterystyczne jest to, że więcej tych zabaw, inaczej niż w Gdańsku czy Gdyni, odbywało się w lokalach gastronomicznych, kawiarniach, dancingach. Widać bogactwo, żywość tej aktywności. No i oczywiście – jazz. Odnajdujemy na afiszach kilka zespołów grających w Sopocie. Debiutujący tu zespół Alfredy Bielskiej, orkiestra 10 Asów Jazzu, zespół T. Gallusa, The Song Jazz Henryka Niemiry, zespoły Nord All Kresa i Charles-Bovery.

- Co przywieźli z sobą nowi mieszkańcy miasta? Jaka była na początku ta nowa sopocka sfera rozrywki?

- Do 1946 to są przedsięwzięcia prywatne. W przekazie afiszów widać próbę nawiązania do czasów przedwojennych, ich sznytu, elegancji. Określenia „warszawska kuchnia”, „warszawska obsługa”, sugerują utrzymanie poziomu przedwojennego centrum polskiej rozrywki. Zaczynają się jednak działania nowej władzy, bitwa o handel, cała ta mozaika zostaje zlikwidowana lub upaństwowiona.

- Wolność trwała tylko chwilę, Być może dlatego zostało po tych pierwszych latach niewiele informacji. Jak w informacjach z afiszów, źródła które Pani bada, przedstawiała się mapa atrakcji w mieście?

- Życie rozrywkowe koncentrowało się w Sopocie wokół Grand Hotelu. Mamy dziesiątki afiszy, począwszy od zaanonsowania otwarcia, informujących o najprzeróżniejszych zabawach i koncertach. Mniej liczne anonsują to, co dzieje się w otwieranych w tym czasie kolejnych lokalach dancingowych, cocktail-barach i kawiarniach: Bungalowie, Cafe Clubie, Warszawiance, Polonii, Casinie, Hotelu Nadmorskim. Kolejnym miejscem pojawiającym się na afiszach jest Opera Leśna. Rozrywka masowa towarzyszy też świętom oficjalnym, państwowym. Dowiadujemy się o programach 1. Maja, Święta Morza, 22. Lipca, Dni Spółdzielczości. Swoje uroczystości, festyny organizują: Liga Kobiet, Polska Partia Socjalistyczna, Towarzystwo Przyjaciół Żołnierza, Polski Związek Zachodni, Towarzystwo Burs i Stypendiów.

- Nowe święta, nowi organizatorzy, bardziej masowe, niż kawiarniane wnętrze, miejsca. Jak wyglądała ta zmiana, utrwalona na afiszu?

- Nowe władze komunistyczne, tak jak w przypadku innych dziedzin, chciały zorganizować pod swoją kontrolą branżę rozrywkową i gastronomiczną. Oczywiście, kontrola dotyczyła też wydarzeń masowych. Okólniki KC PZPR zawierały schematy organizacji najważniejszych świąt, miały one tak, a nie inaczej, wyglądać. Co ciekawe, na początku okresu powojennego w programach wielu świąt można odnaleźć msze. Władza próbowała legitymizować swoją pozycję wykorzystując społeczne zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, które dawał kościół. To też się szybko skończyło. Na późniejszych afiszach elementy religijne znikają.

- Co było najważniejsze dla ludzi, a co dla władzy w tej kontrolowanej już sferze coraz bardziej umasowionej rozrywki?

- „Bufet obficie zaopatrzony”, „sala ogrzewana”, „okazyjna oferta zakupów”, to były wbrew pozorom bardzo ważne informacje po wojnie, gdy ludzie bywali niedożywieni, nie było ich stać na opał. Takie prozaiczne rzeczy były bardzo ważne i przyciągające. Władza to wykorzystywała. W 1. Maja czy 22. Lipca festyn, czy zabawa ludowa, którym towarzyszyły jarmark, czy bufet, były okazją do kupna deficytowych towarów, darmowego ciepłego posiłku. Na drugi dzień w prasie można było dzięki temu napisać o licznym udziale społeczeństwa popierającego nową władzę.

- Okres po 1956 roku, pierwszy w kraju festiwal jazzowy, bigbit i festiwale sopockie są już bardzo dobrze uźródłowione, nie ma problemu z dostępem do informacji o tej historii Sopotu. Jak kończy się ten poprzedzający go, mało znany epizod rozrywkowego kurortu?

- Z końcem lat 40. zanikają afisze anonsujące występy jazzowe, dancingi. Rozrywka staje się coraz bardziej zorganizowana. Nawet neutralne ideologicznie imprezy jak pokazy mody, wybory miss, są już domeną zależnych od władzy instytucji: Grand Hotelu, Międzynarodowych Targów Gdańskich w pawilonach przed wejściem na molo w miejscu przedwojennego domu zdrojowego, różnych komitetów organizacyjnych. Rok 1950, jako końcowa granica tematu wykładu, został przyjęty umownie, ze względu na datowanie afiszów. W zbiorach biblioteki odbija się jednak prawidłowość, że w tym krótkim czasie powojennym, do nastania stalinizmu, rozrywka w Sopocie przeszła drogę od pełnej wolności do pełnej kontroli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W Sopocie po robocie. Od eksplozji jazzu do zabaw ludowych przy oficjalnych świętach. Pierwsze lata rozrywek w kurorcie po wojnie - Dziennik Bałtycki

Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto