Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urok prostych podziałów. Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
Wojciech Wężyk, Sopot OdNowa
„Dziel i rządź” – kiedy byłem jeszcze młody, myślałem naiwnie, że w tym zdaniu chodzi o sprawiedliwą dystrybucję dóbr i bycie liderem. Ale nie. To po prostu skuteczny przepis na trzymanie się przy władzy. Zasada, która sprawdza się również dzisiaj, zwłaszcza w dobie mediów cyfrowych. Jej skuteczność widać doskonale na poziomie Sopotu.

Nawet niewielką społeczność można podzielić na zwalczające się plemiona. A tam, gdzie jest walka, nikt nie pyta o jakość dostarczanych mieszkańcom usług. Kontestatorów wrzuca się po prostu do jednego worka z napisem „nie nasz” i spokojnie można grzać fotel przez wiele lat. Pytasz mieszkańcu na przykład o to, czemu na plaży jest brudno? To znaczy, że jesteś z PiS. Sprawa jest jednoznaczna. Ty jesteś zły, my jesteśmy dobrzy. I nie zapomnijmy dodać, że nie kochasz miasta łobuzie!

Właśnie po to, nawet na poziomie władzy lokalnej sięga się po ideologiczne symbole, których celem jest wywołanie mocnych emocji i podziałów. I nie ma tu większego znaczenia dobór haseł, które trafią na transparenty. Im głębiej przecinają tkankę miejską, tym lepiej. Dlatego nasi włodarze w niedzielę stroją się w konserwatywne szaty, a w poniedziałek rozpoznasz w nich zwolenników progresywnej rewolucji. Tak się piecze dwie pieczenie na jednym ogniu.

Sięganie do niezbyt wyszukanej palety partyjnych odcieni ma też inny walor. Upraszcza ton dyskusji o mieście na poziomie, który wyklucza wchodzenie w szczegóły. Wystarczą nieskomplikowane bodźce podlane paliwem odpowiednio wzniosłych haseł i mamy przepis na rządzenie. Prosty kij, wkładany w mrowisko po to, żeby mrówki nie pytały o zbyt wiele.

Ale walka ideologiczna nie jest dobrym fundamentem zarządzania miastem i planowania jego rozwoju. Jeśli odpowiada się za dobro wspólnoty na poziomie zapewnienia jej transportu, organizacji wywozu śmieci czy liczby ławek, to pompowanie różnic światopoglądowych jest po prostu marnowaniem potencjału. Jest też zwykłą nieuczciwością, bo zarządzanie miastem powinno nieść korzyści zarówno dla tych mieszkańców, którzy są konserwatystami, jak i dla tych, którym bliżej do lewicowych postaw. Nawet tych skrajnych. Można zatem powiedzieć, że na poziomie samorządu zasada zapewnienia „ciepłej wody w kranie”, głoszona swego czasu przez Donalda Tuska w kontekście ogólnopolskim, jest jak najbardziej rozsądna.

Czy dzielenie działa? A jakże! Widać to doskonale na przykładzie Sopotu, gdzie każda próba poddania w wątpliwość skuteczności rządzącego przez ponad dwie dekady prezydenta, sprowadzona zostaje natychmiast do prostych relacji „my-oni”. Niesie to za sobą drastycznie negatywne konsekwencje. Z czasem przestaniemy dostrzegać w sobie sąsiadów, którzy mają prawo się różnić w poglądach, a będziemy widzieć jedynie przedstawicieli naszego lub wrogiego plemienia. Nie będziemy pytać, kontestować decyzji, nie będziemy żądać poprawy w tej czy innej sprawie, bo przecież nie każdy ma ochotę narażać się na przypięcie etykietki zwolennika czy przeciwnika. Tak właśnie wykańcza się społeczeństwo obywatelskie w imię obrony rzekomych, ideologicznych redut.

Tak też niszczy się więzi i poczucie odpowiedzialności za wspólną przestrzeń. No bo skoro „nasz” mówi, że jest dobrze, to przecież musi tak być. A tamci? Niech sobie wyjeżdżają, jak im się nie podoba.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Urok prostych podziałów. Felieton Wojciecha Wężyka - Dziennik Bałtycki

Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto