Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Piotr Stokowiec grzmi po meczu Lechii Gdańsk z Lechem Poznań: Musimy być odważniejsi i kreatywni. W Poznaniu zagraliśmy słabo

Paweł Stankiewicz, Poznań
Lech Poznań - Lechia Gdańsk
Lech Poznań - Lechia Gdańsk Fot. Łukasz Gdak
Lechia Gdańsk zawiodła w meczu na szczycie. To miał być mecz na szczycie, a na boisku była jedynie drużyna gospodarzy. Biało-zieloni nie nadążyli za rywalami.

W grze biało-zielonych szwankowało wszystko. Obrona była dziurawa, w środku pola zdecydowanie dominował Lech, skrzydłowi nie byli w stanie wypracować sytuacji bramkowych, a napastnicy nie byli żadnym zagrożeniem dla defensywy rywali. To był po prostu bardzo zły mecz w wykonaniu gdańskiego zespołu, który przegrał po raz pierwszy w tym sezonie, a w tabeli PKO Ekstraklasy spadł z drugiego miejsca na trzecie.

CZYTAJ TAKŻE: PKO Ekstraklasa 2021/22 NA ŻYWO. Wyniki, tabela

- Nie wyszedł nam ten mecz, zagraliśmy słabo – nie ukrywał Piotr Stokowiec, trener Lechii. - Lech miał więcej jakości piłkarskiej i wygrał zasłużenie. Próbowaliśmy nawiązać walkę, a w drugiej połowie zrobiliśmy potrójną zmianę, żeby dać drużynie więcej energii. Lech jest drużyną, która urosła w ostatnim czasie. Rywale postawili trudne warunki, ale i tak wymagam od swojego zespołu znacznie więcej.

Co zatem w głównej mierze zadecydowało o tak słabym meczu w wykonaniu Lechii?

- Lech ma duża jakości, a nam było trudniej, bo szybko straciliśmy bramkę. To nie mogło wzmocnić nasze pewności siebie. Brakowało nam przyspieszenia, a Lech po przejęciu piłki bardzo szybko ruszał do ataku. Oczekuję od drużyny, że będzie grała odważniej, bardziej kreatywnie i na pewno wymagam lepszej organizacji gry. Nie wstawiłem na ten mecz zawodników bardziej defensywnych, bo chcieliśmy grać o zwycięstwo. Miejsce Lechii na pewno jest w czołówce i będziemy o nią walczyć. Konkurencja jest duża, drużyny się wzmocniły, ale się nie poddajemy. Sezon dopiero się zaczął i proszę nas już nie skreślać – zaapelował trener Stokowiec.

Szkoleniowiec Lechii zaskoczył zmianą bramkarza. W Poznaniu zagrał Dusan Kuciak, a na ławce rezerwowych usiadł Zlatan Alomerović. Jak trener wyjaśnił tę decyzję?

- To wynikało głównie z rywalizacji, a chcę żeby ona była u nas na każdej pozycji. Zadaniem trenera jest, żeby zawodnicy nie czuli się zbyt komfortowo. Muszę ich wyprowadzać ze strefy komfortu i sprawiać, żeby wchodzili na coraz wyższy poziom – przyznał Piotr Stokowiec.

CZYTAJ TAKŻE: Lechia bez atutów i jakości w meczu z Lechem ZDJĘCIA

Właśnie Kuciak jest jedynym piłkarzem Lechii, do którego nie można mieć większych pretensji za mecz z Lechem. Owszem, drugi gol padł po strzale z rzutu wolnego w róg, w którym stał, ale uderzenie było zarówno bardzo dobre, jak i silne.

- Lech inteligentnie rozegrał rzut wolny, gdzie dwóch zawodników przedłużało mur. Krzyczałem, żebyśmy ustawili się za nimi, ale komunikacja nie była najlepsza. Widziałem to na wideo i fajnie strzelił, ciężko było mi coś zrobić. Wszyscy będą mówić, że tam stał bramkarz i to było do obrony, ale ja powiem, że to była naprawdę ładna bramka – ocenił sytuację Dusan.

Słowacki bramkarz nie mógł się doczekać powrotu do składu i był zawiedziony, kiedy musiał siedzieć na ławce rezerwowych.

- Byłem rozczarowany tym, że sezon zacząłem na ławce rezerwowych. Czuję się dobrze i jestem przygotowany fizycznie. W dniu meczu dowiedziałem, że znajdę się w składzie. Przyjąłem to oczywiście z dużym optymizmem, bo po to się trenuje, żeby grać. Chciałem pomóc drużynie. Nie mogę powiedzieć, że jestem załamany, ale na pewno nie jestem zadowolony. Myślę, że dało się w Poznaniu coś ugrać, ale jednak Lech był skuteczniejszy, lepiej prezentował się z piłką. Szkoda, że przegraliśmy pierwszy mecz w sezonie, bo dłużej chcieliśmy pociągnąć serię. Lech jest na ten moment najlepiej grającą drużyną w Ekstraklasie, a my mu nie dorównaliśmy. Powiem szczerze, że podobało mi się, jak Lech grał w meczu z nami i fajnie byłoby dążyć do tego, żebyśmy też tak grali – przyznał Kuciak.

Piłkarze Lechii nie ukrywają, że mecz w Poznaniu nie wyglądał tak, jak się tego spodziewali przed wyjściem na boisko.

- Lech w pewnych fragmentach kontrolował przebieg meczu i zmusił nas momentami do głębokiej defensywy i nie dopuszczał do tego, żebyśmy mogli stworzyć sobie sytuacje bramkowe. Liczyliśmy na więcej szans w polu karnym Lecha, ale nawet jak wymienialiśmy podania, to nie przekładało się to na okazje do zdobycia gola – mówi Bartosz Kopacz, środkowy obrońca biało-zielonych. - Chcieliśmy być tak dobrze zorganizowani, jak chociażby w meczu z Cracovią, ale trzeba przyznać, że przeciwnik był silniejszy i trudniej było nam realizować taką organizację, jak w poprzednich spotkaniach. Przegrywaliśmy zbyt wiele stykowych sytuacji i Lech za łatwo wychodził spod naszego wysokiego pressingu. Brakowało nam większego utrzymania piłki z przodu.

Kopacz w Lechii wiele meczów rozegrał na prawej obronie, ale teraz wrócił na środek defensywy i nie prezentuje tak równej formy. Do tego gotowy do gry jest już Michał Nalepa, co tylko zwiększy rywalizację o miejsce w składzie.

- Nie ma żadnej nerwowości. Z Cracovią grałem dobrze, a teraz przeciwnicy byli lepsi, więc i mecz może był słabszy w moim wykonaniu. Kadra jest liczna, każdy chce grać, a zobaczymy jakie będą wybory trenera na następny mecz – zakończył Bartek.

Pazdan, Sobiech, Furman i Quintana wracają do ekstraklasy. "To ciekawe nazwiska, które mówią coś kibicom. To magnesy na stadiony"
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto