Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot - Polpharma Starogard Gdański 91:65 (wideo)

Paweł Durkiewicz
Starcie Trefla Sopot z Polpharmą Starogard Gdański było jedynym niedzielnym meczem trzeciej kolejki Tauron Basket Ligi. W derbach Pomorza zdecydowanie zwyciężyli żółto-czarni, nawet mimo kontuzji lidera drużyny Filipa Dylewicza. "Kociewskie diabły" ponownie zawiodły i nadal pozostają bez wygranej w nowym sezonie.

Starcie trzeciej i czwartej ekipy poprzedniego sezonu zapowiadało się emocjonująco. Przed pierwszym gwizdkiem wiadomo było, że oba zespoły zrobią wszystko, by wyjść z dołka po ostatnich słabszych występach. Sopocianie rozczarowali w poprzedniej kolejce, przegrywając w Kołobrzegu z Kotwicą, z kolei starogardzianie przyjechali na Ergo Arenę z myślą o otworzeniu swojego konta ligowych wygranych. Jak się okazało, wielkiej dramaturgii zabrakło.

Jeszcze początek spotkania zapowiadał wyrównaną batalię. Przez kilka pierwszych minut gra toczyła się wedle hasła "kosz za kosz", a zawodnicy obu drużyn nie mieli problemów ze skutecznością. Trener gospodarzy Karlis Muiznieks dał tym razem szansę występu od początku Pawłowi Kikowskiemu. Zawodzący ostatnio obrońca odwdzięczył się już w pierwszej akcji, trafiając zza linii 6,75. Problemem Polpharmy w pierwszej kwarcie były faule - po trzech minutach "farmaceuci" mieli już na liczniku 5 przewinień. Pod koniec pierwszej części gry na parkiecie pojawił się debiutujący w drużynie Pawła Turkiewicza rozgrywający Robert Skibniewski. Były gracz Śląska Wrocław i Anwilu Włocławek od razu po wejściu zdobył pięć punktów z rzędu. Po 10 minutach prowadziła jednak ekipa Trefla, w której znakomicie grali szybki jak błyskawica Giedrius Gustas i walczący na tablicach Marcin Stefański.

Do końca pierwszej połowy na tablicy świetlnej utrzymywała się kilkupunktowa przewaga sopocian. W szeregach Polpharmy dobrą zmianę dał Brian Gilmore, który w samej drugiej kwarcie zdobył 9 "oczek", potwierdzając swoje umiejętności strzeleckie. Jego koledzy zawodzili jednak w obronie - kilkakrotnie powtarzała się sytuacja, w której biegnący z piłką Gustas bez problemu przedostawał się pod starogardzki kosz i z dziecinną łatwością zdobywał punkty bądź asystował swoim partnerom.

Pierwszą połowę celnym rzutem z półdystansu zakończył Lawrence Kinnard. Trefl prowadził 47:40 i do szatni schodził w dobrych nastrojach. Nie było potrzeby, by na boisko wychodził Dylewicz - kapitan miejscowych poprzedniego dnia podkręcił sobie kostkę i nie był w pełni dysponowany. Sztab szkoleniowy postanowił, że "Dylu" zamelduje się na placu gry tylko, jeśli zajdzie taka nagląca konieczność.

Po zmianie stron gospodarze nadal przeważali i stopniowo powiększali różnicę w wyniku. W 25. minucie do kosza trafił kapitan Polpharmy Tomasz Cielebąk i przekroczył tym samym barierę 2500 punktów zdobytych w ekstraklasie. Popularny "Bączek" nie potrafił jednak poderwać swoich kolegów do lepszej gry. Zespół ze Starogardu nie mógł zdobyć się na zryw - choć w ofensywie starali się jak mogli Kamil Chanas i Kirk Archibeque, pod bronionym koszem "kociewskie diabły" wciąż popełniały proste błędy, które z uśmiechem na ustach wykorzystywał Gustas. Gościom wyraźnie brakowało woli walki - o ile sopocianie przez cały czas "gryźli" parkiet, walcząc o każdy metr boiska, gracze Turkiewicza wyglądali, jakby nie wierzyli w możliwość odwrócenia losów meczu. Nie pomagały im nawet liczne zbiórki ofensywne - akcje "drugiej szansy" kończyły się na ogół kolejnymi pudłami. Na pięć minut przed końcową syreną zawodnicy Karlisa Muiznieksa wygrywali 74:57 i już chyba żaden z widzów w Ergo Arenie nie miał wątpliwości, kto zainkasuje tego wieczoru dwa punkty do ligowej tabeli.

Ostatnie fragmenty spotkania to już swobodne poczynania Trefla. Okazję do przełamania się wykorzystywał Kikowski (3/4 zza łuku), a jeszcze lepszą skuteczność w próbach z dystansu zaliczył Adam Waczyński (4/4). Szansę występu otrzymał również młody Łukasz Jaśkiewicz. Kibice Polpharmy nie kryli niezadowolenia z występu swoich ulubieńców, a sporo cierpkich uwag dostało się trenerowi Turkiewiczowi. Gospodarze wygrali ten mecz przede wszystkim dzięki twardej walce po obu stronach boiska. Bohaterami byli Stefański (13 zbiórek) i Gustas (20 punktów), z kolei po stronie gości najskuteczniejszy był Deonta Vaughn, zdobywca 12 "oczek". Zawiódł za to Michael Hicks, który nie potwierdził tym razem swoich snajperskich talentów.

Po trzech kolejkach TBL Trefl ma bilans 2-1. Polpharma pozostaje natomiast bez wygranej i jeśli swój mecz wygra dziś warszawska Polonia (w ostatnim meczu 3. serii "czarne koszule" grają dziś w Zgorzelcu z PGE Turowem), "kociewskie diabły" znajdą się na 11., przedostatnim, miejscu w stawce.

Trefl Sopot - Polpharma Starogard Gdański 91:65 (24:21, 23:19, 16:12, 28:13)
Trefl: Gustas 20, Waczyński 18 (4), Kinnard 13 (1), Stefański 12, Kikowski 11 (3), Hlebowicki 9 (1), Ceranić 6, Buskevics 2, Jaśkiewicz 0
Polpharma: Vaughn 12 (1), Chanas 11 (1), Gilmore 9 (1), Skibniewski 8 (2), Archibeque 8, Cielebąk 7 (1), Hicks 5 (1), Mroczek - Truskowski 3 (1), Metelski 2, Dutkiewicz 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto