W tygodniu poprzedzającym ligową inaugurację zarówno oba zespoły rozegrały ważne mecze. Sopocianie wypadli fatalnie w potyczce z belgijską Dexią Mons-Hainaut, koszalinianie sprawili dość dobre wrażenie w potyczce o Superpuchar Polski z mistrzem kraju, Asseco Prokomem Gdynia. Na tej podstawie można było przewidywać, że w gdańsko-sopockiej hali dojdzie do emocjonującego starcia. Nic z tych rzeczy...
Trenerzy Trefla na własne oczy widzieli spotkanie w Gdyni i z pewnością zauważyli, że najgroźniejszą bronią AZS są rzuty za trzy punkty. Taktyczna "praca domowa" została odrobiona znakomicie: w sobotnim meczu akademicy mieli zaledwie dwie "trójki" (obie w końcówce trafił najlepszy wśród gości Winsome Frazier) i ani przez moment nie byli dla sopocian wymagającym rywalem.
Już od pierwszych minut widać było, że zawodnicy Muiznieksa bardzo chcą zrehabilitować się przed kibicami za bolesną porażkę z Dexią. Wszyscy gracze pierwszej piątki (w której niespodziewanie zabrakło Filipa Dylewicza) dobrze weszli w mecz i nie mieli tym razem problemów z trafianiem do kosza. Goście nie potrafili z kolei odnaleźć swojego rytmu w ofensywie.
Amerykański trener gości Charles Barton na różne sposoby próbował odmienić losy meczu, jednak jego drużyna ustępowała Treflowi w każdym elemencie gry. Wśród żółto-czarnych dobrymi akcjami popisywał się każdy wchodzący na boisko gracz (świetną zmianę dał zwłaszcza Dylewicz), poza Jermaine'em Bealem, który co rusz bezskutecznie próbował się przełamać. Niemniej - do przerwy gospodarze wygrywali 46:32, a publiczność w Ergo Arenie mogła być w pełni zadowolona z postawy swoich ulubieńców.
Decydujący cios padł jednak dopiero po zmianie stron. Trefl zdobył aż 16 punktów z rzędu, wychodząc na ponad dwudziestopunktowe prowadzenie. Skuteczny w okolicy pola trzech sekund był zawodzący w okresie przygotowawczym Dragan Ceranić. Serb wykorzystywał swoją przewagę wzrostu nad przeciwnikami i trafiał do kosza nawet mimo fauli. Jego miejsce w drużynie wciąż nie jest pewne, ale za występ w ligowej inauguracji można mu wystawić dobrą ocenę.
- Jesteśmy nowym zespołem, więc nasza forma może bywać jeszcze nierówna, ale jestem przekonany, że możemy walczyć o najwyższe cele - powiedział na pomeczowej konferencji sopocki środkowy.
Gdy w czwartej kwarcie wynik spotkania był już przesądzony, trener Muiznieks mógł bez obaw dać szansę najmłodszym graczom w drużynie, Na parkiecie pojawili się 18-letni Łukasz Jaśkiewicz i niespełna 16-letni (!) Daniel Szymkiewicz. Ten drugi, pochodzący z Kolbud rozgrywający, to członek juniorskiej reprezentacji Polski, która minionego lata zdobyła wicemistrzostwo świata w kategorii do lat 17. W meczu z AZS-em w ciągu 3 minut na boisku zdobył 1 punkt.
Mówi trener
Karlis Muiznieks, trener Trefla
- Ciężko pracowaliśmy przed tym spotkaniem. Mieliśmy ułożony plan gry, bo widzieliśmy zespół z Koszalina w meczu o Superpuchar z Asseco Prokomem. Wtedy AZS wypadł bardzo dobrze. W zeszłym tygodniu przegraliśmy dwumecz w EuroChallenge, więc chcieliśmy pokazać naszym fanom, że mimo tego jesteśmy gotowi do walki o najwyższe cele.
Trefl Sopot - AZS Koszalin 92:61 (26:19, 20:13, 23:10, 23:19)
Trefl: Dylewicz 18, Kinnard 14 (2), Waczyński 14 (2), Gustas 12, Ceranić 10, Stefański 9, Kikowski 6, Hlebowicki 4, Beal 4, Szymkiewicz 1, Jaśkiewicz 0.
AZS: Frazier 17 (2), Sroka 8, Kinloch 7, Śnieg 7, Milicić 5, Bartosz 4, Curry 4, Gray 4, Perka 3, Arabas 0.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?