Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trefl nie dał rady Zastalowi

Piotr Wiśniewski
Wzmocniony trzema nowymi zawodnikami Zastal okazał się bardzo wymagającym przeciwnikiem dla Trefla. Na tyle wymagającym, że sopocianie nieoczekiwanie przegrali na własnym parkiecie 67:73. Porażka ta jest o tyle niespodziewana, gdyż ostatnie mecze w wykonaniu zielonogórzan to pasma niepowodzeń. Do zwycięstwa gości poprowadziło trio Amerykanów: Maye-Hodge-Burgess. Wszsycy zdobyli po 15 punktów. Dla tego drugiego był to debiut w nowej drużynie.

Zastal to beniaminek Tauron Basket Ligi. Pierwsze mecze w wykonaniu drużyny prowadzonej przez Tomasz Herkta kończyły się zwycięstwem zielonogórzan. Jednak z czasem przyszła wyraźna obniżka formy tej drużyny. W efekcie Zastal zaczął seryjnie przegrywać. Serię nieudanych spotkań beniaminek przerwał dopiero w konfrontacji z Kotwicą Kołobrzeg. Potem znów przyszły porażki.

To wymusiło na klubowych działaczach zmiany w składzie. Do drużyny dołączyło trzech nowych zawodników. Na parkiecie Ergo Areny najlepiej spisał się James Maye, który zdobył 15 punktów.

Początek meczu, a zwłaszcza pierwsza kwarta należała do Trefla. Sopocianie odskoczyli na kilka punktów i z tym zapasem utrzymywali się, by po 10 minutach prowadzić 28:17.

Z czasem goście zaczęli spisywać się coraz lepiej. Sygnał do ataku dał jeden z nowych nabytków – James Maye. Nadal jednak utrzymywała się jedenastopunktowa przewaga podopiecznych Karlisa Muiznieksa. Wówczas do przodu Zastal ruszył David Burgess i Walter Hodge. Przerwa na czas opiekuna gospodarzy poskutkowała, gdyż skuteczną trójką odpowiedział Gustas. Trefl prowadził 38:28.

Zielonogórzanie nie zamierzali spasować, toteż ambitnie zaczęli zmniejszać straty. Do przerwy cel ten udało im się zrealizować połowicznie bowiem po 20 minutach tracili do sopocian cztery „oczka”. Ku zdumieniu fanów Trefla to goście po zmianie połów przejęli inicjatywę. Trzecia kwarta toczyła się pod dyktando Zastalu. Warto przy tym zaznaczyć, iż w tej części meczu gospodarze rzucili tylko dziewięć punktów.

Przed ostatnią odsłoną ekipa Muiznieksa przegrywała 55:59. Oba zespoły nie zachwycały w ofensywie. Dominowała twarda i żelazna obrona. Trefl w drugiej połowie stracił swoje walory w ataku. Wynik oscylował w granicy remisu, ale więcej zimnej krwi w końcówce zachowali goście. Na kilkadziesiąt sekund przed upływem regulaminowego czasu gry czteropunktowa zaliczka była po stronie Zastalu. Strat tych nie udało się sopocianom zniwelować. Dobra gra Dylewicza i Kikowskiego nie wystarczyła. Zespół z Zielonej Góry miał więcej argumentów w postaci trójki Amerykanów. Ch. Burgess, Hodge i Maye rzucili łącznie 45 punktów. Każdy z nich po 15.

Trefl Sopot - Zastal Zielona Góra 67:73 (28:17, 18:25, 9:17, 12:14)

Trefl: Filip Dylewicz 18, Paweł Kikowski 12, Giedrius Gustas 10, Slobodan Ljubotina 9, Adam Waczyński 7, Dragan Ceranic 5, Lawrence Kinnard 4, Marcin Stefański 2, Lorinza Harrington 0.

Zastal: James Maye 15, Walter Hodge 15, Chris Burgess 15 (14 zb), Marcin Flieger 8, David Burgess 7, Grzegorz Kukiełka 5, Jakub Dłoniak 3, Maciej Raczyński 3, Tomasz Kęsicki 2, Żarko Comagić 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto