Szachy won!

Szachista, z którym codziennie na sopockim Monciaku gra wielu turystów i mieszkańców Trójmiasta musi się stamtąd wynieść. Lech Nowak, znany jako "Maestro" nie uzyskał bowiem stosownego pozwolenia.

Pracownicy Wydziału Kultury, Turystyki i Sportu twierdzą, że regulamin galerii ulicznej na ul. Bohaterów Monte Cassino dopuszcza tylko ekspozycję obrazów i grafik, portretowanie oraz działalność muzyczną. - Szachy nie wpisują się w ten regulamin - tłumaczy Małgorzata Martyńska z tegoż wydziału. - W szczególnych przypadkach dodatkowe zezwolenia wydaje prezydent.
Lech Nowak nie rozumie stanowiska miasta. Chętnie wydzierżawiłby pas ruchu, ale bez zezwolenia nie może.
- W czym ja przeszkadzam na ul. Bohaterów Monte Cassino? - pyta. - Przecież nie powoduję żadnych utrudnień w ruchu. Czasami korzystam z gościnności właścicieli ogródków, ale, niestety, mnie tam nie widać. Nawet banerów nie mogę powiesić, bo zaraz przychodzi Straż Miejska i chce karać mandatami właścicieli. To jakiś absurd.
W obronie szachisty staje Jerzy Gruza, reżyser, który zawsze, gdy jest w Sopocie, rozgrywa partyjkę z mistrzem.
- Dlaczego sopocki magistrat wydaje pozwolenia na sprzedaż alkoholu, frytek i innych bzdur, a zabrania krzewić kulturę - pyta Gruza. - Monciakowi potrzeba takich ludzi, jak Lech Nowak. To bardzo mądry człowiek, który nie tylko zdradza tajniki gry w szachy, ale przede wszystkim uczy logicznego rozumowania i strategii. Czemu prezydenci kurortu o tym nie myślą?
Cezary Jakubowski, wiceprezydent Sopotu twierdzi, że Nowak nie dostał zezwolenia na szachową działalność, ponieważ do urzędu dotarły sygnały, że pobiera pieniądze za grę i przyjmuje zakłady. - Jesteśmy przeciwni uprawianiu hazardu na Monte Cassino - dodaje Jakubowski.
Lech Nowak zaprzecza.