Wycinkę przeprowadzono tuż obok rezerwatu przyrody, za stadionem lekkoatletycznym przy ul. Wybickiego.
- Wycięli zdrowe i piękne drzewa. To były przecież pomniki przyrody. A wywożąc je ogromnym ciągnikiem, całkowicie zniszczono poszycie, ścieżki i drogi leśne - jeden z mieszkańców ul. Wybickiego wskazuje na gałęzie, wióry, nadniszczone drzewa, krzewy i rozorane drogi, które wcześniej były ścieżkami. - Kto i po co to zrobił? Tego nikt mi w nadleśnictwie nie chciał powiedzieć. Widać, że próbowano to zamaskować, bo świeżo ścięte pnie przykryto piachem i korą, a zrujnowany stok ukryto pod gałęziami - dodaje mężczyzna.
Inna mieszkanka pobliskiego osiedla również się skarży. - Na naszym osiedlu od lat staramy się o zgodę na wycięcie jednej sosny. I nic. A tu wycięto prawie 100. Kto to zrobił? - powtarza pytanie.
Nadleśnictwo Gdańsk odpowiada - "my", i tłumaczy, że wycinka to jeden z elementów porządkowania lasu, a część ściętych drzew i tak zaatakowały korniki. - Działania były prowadzone w oparciu o plan urządzania lasu. W ten sposób chcieliśmy udrożnić istniejący tam od lat punkt widokowy - tłumaczy Witold Ciechanowicz, rzecznik Nadleśnictwa Gdańsk.
- Być może zbyt długo czekaliśmy z wycinką, dlatego teraz to tak źle wygląda. Ale to jest jak z człowiekiem, który potrzebuje operacji. Jego rana po zabiegu też wygląda źle, ale szybko się zabliźnia - podkreśla.
Sopockich radnych takie tłumaczenie jednak nie przekonuje, dlatego w tej sprawie do prezydenta kurortu wystosowali interpelację. - Odebraliśmy wiele telefonów ze skargami mieszkańców. Jesteśmy zdziwieni, że zostało to przeprowadzone bez wiedzy Rady Miasta - mówi Kazimierz Jeleński, przewodniczący komisji ds. architektury i urbanistyki w sopockiej RM.
Poczytaj o**wycince drzew w Oliwie**
Odpowiedź była dość zaskakująca, bo okazało się, że choć częściowo zniszczono również lasy komunalne, nikt o sprawie nie poinformował sopockich urzędników.
- Urząd Miasta zwrócił się do nadleśnictwa o informację w sprawie prowadzonych wycinek na tym terenie. Otrzymaliśmy informację, że jest ona związana z odtworzeniem punktu widokowego na panoramę Sopotu, który w przeszłości znajdował się na szczycie wzgórza - mówi Anna Dyksińska z biura prasowego sopockiego magistratu. Jednocześnie dodaje, że miasto zobowiązało Lasy Państwowe do naprawy zniszczeń.
- Pracownicy, wioząc ścięte drzewa, nie wiedzieli, że jadą po terenie lasów komunalnych - tłumaczy Witold Ciechanowicz. - Szkody, jakie zrobiono, już naprawiono - dodaje.
To nie studzi jednak rozgoryczenia mieszkańców. - Drzew z powrotem nikt nie zasadzi. A co to za przyjemność spacerować do punktu widokowego po tak zniszczonym lesie? - mówią.
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?