Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sopot w Unii. Sopot jest na Pomorzu liderem jeśli chodzi o ilość pieniędzy uzyskanych z Unii

Aleksandra Dylejko
K. Misztal
O tym, jak nieduże miasto realizuje z unijnym wsparciem wielkie przedsięwzięcia i robi w świecie furorę mówiła podczas odbywających się w Brukseli Open Days Joanna Cichocka - Gula, wiceprezydent Sopotu.

Prezentowała Pani w Brukseli sopockie projekty i przedsięwzięcia zrealizowane dzięki wsparciu Unii Europejskiej. Jest ich tyle że jeśli ktoś ze słuchaczy nie znał Sopotu musiał pomyśleć, że to bardzo duże miasto...

Tak, mamy imponujące osiągnięcia jeśli chodzi o inwestycje. Jeśli złoży się w całość te z ostatnich lat, co jest zasługą mojego szefa Jacka Karnowskiego, widać potencjał Sopotu. W ciągu kilku ostatnich lat wzrósł gigantycznie. Daje możliwość robienia rzeczy, na które wcześniej nie było warunków. Przykład? Kongresy.
Ważne jest myślenie synergią, tzn. że coś jest po coś. Zdarza się angażowanie pieniędzy z Brukseli np. w budynki, które stoją puste i nie pełnią żadnej funkcji. Sopot ma bardzo przemyślane strategie w różnych dziedzinach i to widać, jeśli inwestycje ułoży się w całość. Myśląc o budowie obiektów sportowych stawiano na sporty wodne. Inwestujemy w obiekty, które w przyszłości będą miały użytkowników. Uczniowie, którzy dziś uczą się żeglować, w przyszłości będą korzystać np. z mariny. Miasto finansuje lekcje żeglarstwa i pływania we wszystkich sopockich szkołach.

Budynek nowego dworca w Sopocie coraz bardziej widoczny.

Podobnie z kulturą - realizujemy wiele programów edukacyjnych w oparciu o instytucje miejskie. Dzieje się tak pewnie w wielu miastach, ale w Sopocie ze względu na jego niewielki rozmiar bardziej widać, jak wszystko układa się w przemyślaną całość. Nasze festiwale, takie jak Literacki Sopot, Artloop, Sopot Film Festiwal, Dwa Teatry czy Sopot Jazz w sposób komplementarny wykorzystują zarówno przestrzeń miasta, jak i bazę jaką stanowią obiekty instytucji kultury. Dla przykładu, multimedialna sala PGS może stanowić nie tylko punkt wystawienniczy w tradycyjnym rozumieniu, ale być też miejscem debat, spotkań autorskich, salą koncertową czy projekcyjną.

Flagową sopocką inwestycją jest przebudowa Opery Leśnej. Bez zastrzyku pieniędzy europejskich pewnie by się nie udało...

Obiekt w zasadzie został zbudowany od nowa. Wcześniej dach był zakładany na sezon, teraz jest stały, o ogromnej powierzchni i prototypowej konstrukcji, niespotykanej nigdzie indziej w Europie. Znacznie zwiększono liczbę miejsc na widowni. Opera Leśna jest specyficzna także dlatego że nie ma chyba w Polsce drugiego obiektu plenerowego tej wielkości i o takim charakterze. Jej walory akustyczne doceniają słuchacze np. Festiwalu Sopot Classic.

Coraz więcej osób docenia też Ergo Arenę. Gdy rozpoczynała się budowa, sceptyków nie brakowało.

Hala okazała się ogromnym sukcesem. W przyszłym roku Sopot organizuje IAAF Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce. Ostatnio zastanawiałam się, które miasto tej wielkości pokusiłoby się o organizację tak wielkiej imprezy, a jednak! To przede wszystkim wielkie wydarzenie logistyczne. Ergo Arena okazała się też sukcesem finansowym. A z finansami właśnie boryka się wiele tego typu obiektów w Polsce. Nasza hala była wymyślona jako hala wielofunkcyjna, w związku z czym rzeczywiście działa przez cały rok w bardzo różnych konfiguracjach, dzięki czemu ciągle jest potrzebna. Jeśli nie dzieje się nic w sporcie, mamy wydarzenia kulturalne.

ZOBACZ! Samorządowe plany Sopotu na 2013 rok.

Trzecia sopocka specjalność to organizacja kongresów. Co prawda Centrum Haffnera powstało w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, ale organizowane tu spotkania na dobre wpisały się nie tylko w polski kalendarz.

Gdy trwała prezydencja Polski w Unii Europejskiej prowadziliśmy mnóstwo rozmów z partnerami, którzy właśnie w Sopocie chcieli organizować kongresy i spotkania. Okazało się, że Sopot w Unii jest bardzo przyjazny kongresom nie tylko dlatego, że ma bazę, ale też walor małego miasta. Poza częścią biznesową wszyscy mogą się ze sobą spotkać po prostu spacerując po mieście.

Poza tym wszystkim, Sopot to oficjalne uzdrowisko.

Sądzę, że i w Polsce, i w Europie jest wiele podobnych miast, tylko nie wszystkie potrafią wykorzystać swój potencjał. A po spotkaniu w Brukseli myślę, że to kwestia kluczowa. Sopot w Unii już na starcie miał dużo plusów, które pozwoliły zbudować coś dobrego. Najważniejsze, żeby tego nie zepsuć. Nam się udało, ale nie możemy się zatrzymać. Wszystkie obiekty muszą żyć. Naszym zadaniem jest sprawić, żeby żyły nieustannie, żeby nie były puste. To narzędzia, dzięki którym miasto może się ciągle rozwijać.

Mówiła Pani w Brukseli, że Sopot przyciągnie Rosjan...

Tak, miałam na myśli festiwal "Literacki Sopot". Nasz festiwal ma już rangę międzynarodową, w tym roku gościliśmy pisarzy ze Skandynawii i Islandii. W przyszłym roku chcemy zaprosić pisarzy i dramaturgów z Rosji, a jakby się udało, to także dysydentów. To byłaby jedna z wiodących części imprezy, bo przy okazji rozmów o literaturze można poruszyć tematykę rosyjską w ogóle. Wydarzenie nie ma mieć jednak charakteru politycznego. W tym roku gościliśmy Wiktora Jerofiejewa i po rozmowach z nim doszliśmy do wniosku, że to dobry pomysł. W Polsce może znów pojawić się duże zainteresowanie literaturą rosyjską.

Co Pani daje udział w międzynarodowych panelach jak ten w Brukseli, zorganizowany w ramach Open Days 2013?

Nie możemy na nich nie być, bo są okazją do wymiany poglądów, doświadczeń i sprawdzenia, czy to, jak myślimy, ma jakiś sens. Ludzie patrzący z zewnątrz wystawiają nam ocenę. W Brukseli dobrze odebrano to, co robimy w Sopocie. Co naprawdę wyniknie z takich spotkań, zależy wyłącznie od nas. Dzień przed swoją prezentacją w ramach Open Days byłam na spotkaniu z szefem gabinetu unijnej komisarz do spraw edukacji i kultury. Rozmawialiśmy o zaproszeniu w przyszłym roku pani Androulii Vassilliou na Metropolitalny Kongres Kultury, który organizujemy z Gdańskiem.

Nie powinno być z tym problemu, bo Sopot to rozpoznawalna w świecie marka.

Rozpoznawalna ciekawie, bo przez wielu wciąż kojarzony jest wyłącznie z festiwalem piosenki. Ale dzięki prezydencji Polski w Unii, której Sopot był jednym z gospodarzy, to się zmienia. Mogą nas też rozsławić duże wydarzenia sportowe. To sprzężenie zwrotne. Im bardziej będziemy otwarci i im więcej będziemy robić rzeczy prestiżowych, tym bardziej będziemy zdobywać innego odbiorcę. Sopot jest często odbierany "popowo", młodzież widzi w nim małą Ibizę. Naszym celem na najbliższe lata jest to zmieniać, tak aby przyjeżdżali do nas ludzie zainteresowani czymś innym niż tylko zabawa.

Sopot umie dobrze wykorzystać to, co dzieje się w Gdyni czy Gdańsku. Widać to było podczas Euro 2012.

Tak, swoją bazę mieli u nas piłkarze z Irlandii. Bardzo mi się podobało to, co się wtedy stało w Krakowie. Miasto nie miało żadnych rozgrywek, a mieszkało w nim kilka ważnych drużyn. Wszystko jest kwestią inwencji i inicjatywy. Sopot Irlandczycy wybrali sami, bo im się wydał przyjazny i po prostu ładny. Zresztą, wielu oficjalnych gości mówi "gdybym wiedział, że tu jest tak ładnie, przyjechałbym z rodziną". To dowód, że estetyczny aspekt miasta jest ważny.

Najważniejszym wydarzeniem, które czeka Sopot, są przyszłoroczne Mistrzostwa Świata w Lekkiej Atletyce.

Tak, to marzec 2014. Ale z końcem roku ma się też zakończyć przebudowa dworca. Z tym wiążą się plany budowy mediateki, na której bardzo nam zależy. Znajdowała by się na terenie dworca co ważne, bo to punkt centralny miasta. Jest tak wymyślona, żeby wykorzystać atrybut tego miejsca. Jej powstanie wymaga pozyskania funduszy unijnych, o które się staramy.

Właśnie roli środków z Unii Europejskiej w rozwoju miast było poświęcone spotkanie w Brukseli, w którym Pani uczestniczyła.

Środki europejskie pozwalają na rozwój, jeśli w tym samym mieście nie buduje się czwartego aquaparku, a myśli się długofalowo. Do tej pory korzystaliśmy głównie z tzw. funduszy twardych, czyli na inwestycje. Teraz polityka Unii kieruje się w stronę projektów miękkich i instrumentów zwrotnych. Priorytetem jest teraz wszystko, co znajduje się w sferze związanej z edukacją, rozwojem nowych mediów, polityką senioralną, zatrudnieniem, innowacjami, ochroną środowiska, oszczędnością energii. To jest coś, co nas interesuje.

Okazją jest perspektywa finansowa 2014 - 2020.

Jest w niej dużo rzeczy, które mogą nam się przydać. Jedna to odnawialne źródła energii. Kolejna to np. cyfryzacja szkół. Sopot jest na Pomorzu liderem jeśli chodzi o ilość pieniędzy uzyskanych z Unii Europejskiej. Wykorzystaliśmy dokładnie tyle, ile mogliśmy dostać. Poza inwestycjami korzystamy też z programów dotyczących np. polityki społecznej. Teraz właśnie, w ramach "Senior Capital" zaczynamy działania na rzecz wolontariatu 50+, którego w Polsce praktycznie nie ma. Chodzi o zmianę sposobu myślenia i namawiam kolegów, którzy realizują ten program do zorganizowania na jego bazie kampanii społecznej. W Europie wolontariat jest splendorem. Chciałabym, aby i w Polsce udało się zbudować modę na pomaganie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto