Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sopot bez prezydenta? Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
archiwum
Ogłoszenie daty wyborów parlamentarnych przyspieszyło kampanię. W Trójmieście najaktywniejszy jest prezydent Sopotu. Tu otwiera most w Tczewie, tam wizytuje Pruszcz Gdański, a jak wpadnie czasem do kurortu, to po gospodarsku zrobi sobie zdjęcie z zaproszonym gościem z okolicznej gminy albo wpadnie z ulotkami na warzywny ryneczek.

Nie należę do sympatyków Jacka Karnowskiego, ale dostrzegam jego kampanijną pracowitość. Nie jest to wprawdzie działanie, do którego wynajęli go mieszkańcy Sopotu za niemałe pieniądze, lecz zwyczajna polityka. Ale i ona wymaga przecież zaangażowania, którego prezydentowi rzeczywiście nie brakuje. Zgodnie z deklaracjami Jacka Karnowskiego o tym, że „ku Ojczyzny ratowaniu” jest w stanie poświecić tę lokalną, sopocką, udało mu się wywalczyć miejsce wśród kandydatów Koalicji Obywatelskiej do sejmu. I to takie, z tzw. pozycją „biorącą”. Co praktycznie zagwarantuje mu dostanie się do parlamentu bez zbędnego ryzyka. Przekonanie do siebie Donalda Tuska, człowieka od zawsze trzymającego w swoim ręku polityczny los samorządowca i niezbyt go lubiącego, to pierwszy poważny sukces prezydenta Sopotu na ogólnopolskiej niwie.

Oczywiście trudno jest zakładać z góry wynik wyborów, ale biorąc pod uwagę siłę opozycji w naszym regionie, Jacek Karnowski może już przyzwyczajać się do legitymacji poselskiej. Przyznam, że decyzja prezydenta o kandydowaniu jest niebywale ciekawa i była dla mnie zaskoczeniem. Bo z perspektywy posiadania władzy (przecież to istota polityki), włodarz miasta jest nieporównywalnie ważniejszy od szeregowego parlamentarzysty. Ma do dyspozycji ludzi i budżet. Jest szefem. W sejmie, będzie zaledwie jednym z wielu. A jeśli wiatr historii powieje niepomyślnie, to jednym z wielu… posłów opozycji. A to rola, której Jackowi Karnowskiemu, przyzwyczajonemu do wydawania poleceń, odgrywać łatwo nie będzie.

No dobrze, ale co z Sopotem? – pytają się ludzie, zdziwieni, że na ich oczach następuje gwałtowna, niczym letnia burza, zmiana sytuacji politycznej w kurorcie. Wejście do miasta komisarza, co stanie się zapewne faktem zaraz po ogłoszeniu wyników wyborów, wzbudza nadzieje tej części opozycji, która wierzy, że w szafach na ulicy Kościuszki jest mnóstwo trupów, które wypadając z hukiem, pogrążą środowisko liberalne. I chociaż to teza na wyrost, to rzeczywiście pojawienie się komisarza może się okazać ważne z innej przyczyny. Gwałtownie zmieni pozycję obecnych wiceprezydentów Sopotu – jedna z tych osób niemal na pewno będzie kandydować na fotel byłego szefa w zbliżających się wyborach samorządowych na wiosnę, ale druga? Czy zaspokoi go rola asystenta posła?

Część komentatorów uważa, że start Jacka Karnowskiego w wyborach, jest próbą zdobycia nie tyle trofeum, którym jest miejsce w poselskich ławach, co raczej jednego z towarzyszących mu atrybutów, czyli immunitetu. Miałby on chronić prezydenta przed ewentualnymi konsekwencjami rzekomych nieprawidłowości związanych z zarządzaniem Sopotem. Uważam, że to kompletna bzdura. Najprostsze odpowiedzi są czasem najprawdziwsze. A tu, jest nią zwyczajnie ambicja i chęć robienia kariery w ogólnopolskiej polityce. Bo w niej Jacek Karnowski ma z pewnością w rękawie jednego asa, którym jest wsparcie Rafała Trzaskowskiego, prezydenta stolicy. To zgranie widać było wyraźnie podczas obchodów Powstania Warszawskiego. Wprawdzie jednak i ono może ciążyć na opinii prezydenta Sopotu w oczach lidera opozycji, który być może nie będzie chciał pompować sieci wpływów swojego partyjnego zastępcy. Ale to dopiero pieśń przyszłości.

Żeby jednak wszystko to się ziściło, najpierw trzeba wygrać wybory. Wbrew pozorom, nie musi to być takie proste, jak wydaje się wszystkim sopocianom, przyzwyczajonym od zawsze do zwycięstw politycznych jedynej osoby.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sopot bez prezydenta? Felieton Wojciecha Wężyka - Dziennik Bałtycki

Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto