W sopockich restauracjach, kawiarniach czy sezonowych punktach gastronomicznych takie kontrole odbywają się raz w roku. Wygląda to mniej więcej tak: pracownik sanepidu odkręca kurek, spuszcza wodę przez kilka minut, pobiera próbkę i... kasuje 200 złotych. Niektórzy gastronomicy w kurorcie uważają, że obowiązkowe badania i płacenie za nie to po prostu kolejny, ukryty podatek.
Lokale nie chcą płacić za badanie wody
- Od wielu lat słyszymy, że woda w Sopocie jest bardzo dobra. Każda kontrola przeprowadzana w naszym lokalu zawsze wypada pozytywnie. Nie rozumiem, dlaczego co roku musimy płacić jeszcze za te badania - nie ukrywa irytacji Grażyna Stella, która prowadzi restaurację w centrum Sopotu, dodając, że ostatnio spytała tutejszy sanepid o podstawę prawną, na mocy której przeprowadzane są tak często te kontrole. Odpowiedzi jeszcze nie dostała.
Jakość dostarczanej wody regularnie sprawdzana jest u jej dostawców. Przedstawiciele Inspekcji Sanitarnej zaznaczają jednak, że dostawca odpowiada za wodę do wodomierza, a za krótki odcinek od wodomierza do kranu - już właściciel danego lokalu.
Ewa Maziarka z sopockiego sanepidu zaznacza, że nie ma obowiązku, by to badanie przeprowadziła inspekcja. Można to zlecić jakiemukolwiek laboratorium w Trójmieście.
Normy hałasu w Sopocie przekroczone o 13 decybeli. Kurort straci status uzdrowiska?
Co ciekawe, obowiązujące przepisy nie określają częstotliwości takiego badania. Coroczny obowiązek to pomysł sopockiej inspekcji. Podobnie jest w Gdańsku. W Gdyni inspektorzy nie chcieli jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, jak często tutaj gastronomicy muszą te kontrole przeprowadzać.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?