Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sopocianie traktują policjantów jak przyjaciół

Kamila Grzenkowska
Sopoccy policjanci starają się nie lekceważyć żadnych zgłoszeń
Sopoccy policjanci starają się nie lekceważyć żadnych zgłoszeń Piotr Krzyżanowski
Sopoccy policjanci w ciągu tygodnia otrzymują co najmniej 20 takich absurdalnych zgłoszeń, głównie od starszych mieszkańców Sopotu.

Nie dość że muszą ścigać przestępców i na co dzień dbać o bezpieczeństwo mieszkańców, to czasem muszą też... straszyć niesfornych wnuczków, interweniować w sprawie spadających z drzewa liści czy też przeobrazić się w "psychologów", którzy wysłuchać muszą bolączek starszych osób.

- Są tacy, do których jeździmy, w zasadzie regularnie, na przykład przy ulicy Książąt Pomorskich mieszka starsza pani, która dzwoni co jakiś czas do komendy i mówi, że ma "ważne informacje do przekazania" policjantom. Kiedy przyjeżdżamy na miejsce, okazuje się, że te "ważne informacje" to opowieści o jej córce, która wyjechała za granicę. Żali się nam, że mieszka tu sama i wspomina dawne czasy - mówi st. sierż. Michał Łachmacki, sopocki policjant, przyznając, że jeśli w tym czasie nie ma faktycznie jakiejś poważnej interwencji w innej części miasta, to funkcjonariusze zostają na kilkanaście minut i słuchają seniorki.

Takie zgłoszenia zdarzają się najczęściej, ale są też inne, nietypowe.
- Jakiś czas temu dostaliśmy zgłoszenie z ulicy Grottgera, że starsza pani nie może zamknąć okna, bo nie ma siły, i musimy jej pomóc. Przyjechaliśmy na miejsce i... pomogliśmy. W tych dniach szalała wichura w Trójmieście, więc wydawało nam się, że to otwarte okno faktycznie może stanowić jakieś zagrożenie dla starszej osoby - tłumaczy z kolei st. sierż. Janusz Szymański z sopockiej komendy.
Na policję dzwoni też często mieszkanka ul. Kolberga, która uważa, że jej sąsiad próbuje ją zatruć. Ma pozaklejane wszystkie otwory w domu, w tym wentylacje, kontakty i różne szczeliny. Policjanci początkowo bardzo poważnie traktowali te zgłoszenia, jednak sopocianka w pewnym momencie stwierdziła, że sąsiad... truje ją kurzem.

Mieszkańcy, głównie starsi, dzwonią też na policję, ponieważ "z rosnącego w pobliżu drzewa spadają im liście na okno i trzeba coś z tym zrobić" albo "gołębie zanieczyszczają ich parapety" bądź też babcia nie może sobie poradzić z niegrzecznym wnukiem i policjanci mają go nastraszyć.

W weekendy z kolei sopoccy funkcjonariusze pojawiają się często w klubach, bo otrzymują zgłoszenia, że imprezowiczom ktoś ukradł telefon. Zgłaszający domagają się nieraz od policji zamknięcia całego lokalu i przeszukania wszystkich obecnych. Co ciekawe, na ogół są pod wpływem alkoholu i trudno im stwierdzić, w jakich klubach przebywali danego wieczoru.

Zdarza się, że za bezpodstawne wezwanie policjanci wystawiają mandaty. Dzieje się to głównie w sytuacjach, kiedy np. złośliwi mieszkańcy chcą dopiec swoim sąsiadom i zgłaszają zakłócanie ciszy nocnej. Policjanci na ogół budzą zaspanych "głośnych" sąsiadów i kiedy się okazuje, że jednak nikt tam nie hałasował, ponieważ wszyscy już dawno śpią, wtedy funkcjonariusze, z mandatem, pukają do drzwi zgłaszających interwencję.

TURYSTA DZWONI NA POLICJĘ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto