Pomysł na jego stworzenie zrodził się w zeszłym roku, kiedy strażnicy złapali grafficiarza z farbą w ręku. Dość szybko okazało się, że był on autorem kilku innych bohomazów, które oszpeciły wyremontowane zabytkowe kamienice.
- Postanowiliśmy zbadać skalę zjawiska - podkreśla Tomasz Dusza, komendant Straży Miejskiej w Sopocie. - Od 1998 r. w Sopocie wydano około 60 mln złotych na rewitalizację kamienic. Z tego 40 mln złotych to pieniądze samych mieszkańców, wspólnot mieszkaniowych. To ogromne kwoty i mnóstwo włożonej pracy w remonty, a wandal potrafi to zniweczyć w kilka minut.
Dokument został już przekazany policji w Sopocie, a strażnicy są otwarci na współpracę także z innymi komendami. By potraktować wybryk chuligański jako przestępstwo, a nie jedynie wykroczenie, kwota wycenionych strat musi wynieść minimum 437,50 złotych.
W komendzie policji usłyszeliśmy jednak, że przestępstwo, w przypadku pseudogra ffiti, można udowodnić, jeśli okaże się, że np. trzeba zdrapać tynk i zatrudnić specjalistów, by naprawić uszkodzenia. Jeśli, z kolei, okaże się, że bohomazy można usunąć w prostszy sposób, to wówczas są one traktowane jak wykroczenie. Katalog jest na bieżąco aktualizowany, a strażnicy liczą na współpracę w tym zakresie z mieszkańcami. Sezon letni sprawia, że w Sopocie trudniej teraz zauważyć grafficiarzy. Prawdopodobnie odstraszają ich wzmożone patrole policyjne i Straży Miejskiej, widoczne na ulicach. Ich ,,dzieła" można za to, niestety, oglądać m.in. w okolicach torów i dworców kolejowych.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?