Sopoccy radni apelują o powołanie niezależnego audytora w sprawie zadłużenia miasta

Radni Jarosław Kempa, długoletni przewodniczący Komisji Polityki Gospodarczej i Strategii Rady Miasta Sopotu, Jerzy Hall, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa i Statutu RM Sopotu oraz Henryk Hryszkiewicz, przewodniczący Komisji Sportu, Turystyki i Młodzieży RM Sopotu apelują o powołanie niezależnego audytora, by zbadać finanse miasta.

Radni zwracają się o audyt w związku ze sprzecznymi informacjami na temat zadłużenia miasta Sopotu - w budżecie wskaźnik zadłużenia na początek roku 2010 określono na poziomie blisko 47 proc., 2 i 3 listopada podawano kwotę 21%, a w dniu 5 listopada informowano o planowanym zadłużeniu do końca roku na poziomie 32%.

- Zwracamy się z apelem do Prezydenta Sopotu oraz Przewodniczącego Rady Miasta o powołanie niezależnego audytora, który zbada rzeczywisty poziom zadłużenia miasta Sopotu. Niepokojące jest bowiem stale rosnące zadłużenie miasta oraz znikoma realizacja dochodów ze sprzedaży mienia komunalnego. Domagamy się zatem całościowego, kompleksowego zbadania stanu zadłużenia gminy Sopot łącznie ze zobowiązaniami kredytowymi i zadłużeniem spółek komunalnych oraz takich, w których gmina Sopot ma znaczące udziały (np. Hali Widowiskowo-Sportowej ) i niezwłocznego poinformowania opinii publicznej o rzeczywistym stanie finansów miasta - piszą w swoim apelu.

Oto treść oświadczenia Wojciecha Fułka w tej sprawie
Oświadczam, iż w trakcie debaty kandydatów na Prezydenta Sopotu w dniu 2 listopada, zorganizowanej przez "Dziennik Bałtycki" (zobacz naszą przedwyborczą debatę), użyłem sformułowania, że "zadłużenie miasta w dniu dzisiejszym jest najwyższe w historii od 20 lat, w tej chwili przekracza ustawowy próg 60 proc.".
Rzeczywiście zadłużenie Sopotu jest najwyższe w jego dotychczasowej historii po roku 1990, ale pragnę sprostować informację o aktualnym wskaźniku zadłużenia miasta. W objaśnieniach do budżetu na rok 2010 napisano "przewidywany wskaźnik zadłużenia obejmującego wszystkie zaciągnięte i planowane do zaciągnięcia kredyty, na początek roku 2010 wynosić będzie 46,95%". W związku z tym, iż do dnia debaty nie zrealizowano przewidywanych dochodów miasta na rok 2010, zachodziła realna obawa, że wskaźnik zadłużenia z tego powodu się zwiększył. Ponieważ budżet miasta nie odzwierciedla też pełnego stanu zadłużenia spółek zależnych miasta (np. Hali Widowiskowo-Sportowej), moje wstępne wyliczenia wskazywały, że rzeczywisty stan zadłużenia kredytowego miasta oscyluje wokół wskazanej przeze mnie granicy. Przyznaję się jednak do błędnego wyliczenia wskaźnika zadłużenia na dzień debaty. Według oświadczenia skarbnika miasta, które przyjmuję za wiarygodne, wynosił on 21%, w stosunku do planowanych (choć niezrealizowanych do dnia debaty) dochodów. Już 5 listopada pojawiły się jednak kolejne informacje, określające przewidywany wskaźnik zadłużenia do końca roku na 32%. Działałem zatem w interesie mieszkańców, domagając się pełnej informacji na temat stanu zadłużenia miasta, gdyż istnieje poważne zagrożenie znacznego deficytu budżetowego, mającego bezpośredni wpływ na wysokość tego zadłużenia.
Niemniej, jeśli ktokolwiek, w tym mój konkurent w wyborach Jacek Karnowski, poczuł się urażony jakimkolwiek moim sformułowaniem, dotyczącym tego problemu i określeniem wskaźnika zadłużenia na poziomie przekraczającym 60%, wyrażam swoje ubolewanie, gdyż nie było to moją intencją. Chciałem tylko zwrócić uwagę publiczną na rosnący poziom zadłużenia miasta oraz brak pełnej wiedzy mieszkańców na ten temat, ponieważ oficjalne dane, dotyczące budżetu miasta nie uwzględniają zobowiązań kredytowych spółek gminnych.