Zobacz także: Nieprawidłowości w pogotowiu wyjaśnia prokuratura
O tym zatem, czy sporządzone zostaną zarzuty, czy też sprawa zostanie umorzona, wiadomo będzie najwcześniej na początku przyszłego roku. - Za wcześnie, by mówić o konkretach. Przygotowanie opinii z rachunkowości to żmudna praca. Dopiero, kiedy będzie gotowa, będziemy mogli coś więcej powiedzieć w tej sprawie i podjąć dalsze działania - zaznacza Tomasz Landowski, zastępca prokuratora rejonowego w Sopocie.
Wiadomo, że przesłuchano już świadków w tej sprawie.
Biegły sprawdza obecnie dokumentację pogotowia z lat 2001-2010. Wcześniej analizę tych dokumentów zlecił Ryszard Karpiński, dyrektor sopockiego pogotowia ratunkowego, który objął to stanowisko przed rokiem. Jak tłumaczył nam - jeszcze zanim został dyrektorem tej placówki, był członkiem jej Rady Społecznej i już wtedy "nie zgadzały" mu się sprawozdania finansowe przygotowywane przez księgowych pogotowia. Kiedy został dyrektorem, poprosił niezależnego biegłego o kontrolę księgowości pogotowia. Ta potwierdziła liczne nieprawidłowości. Były to m.in. niepozamykane salda, brak części dokumentów i źle sporządzane bilanse.
- Z naszych ustaleń wynikało, że naruszono m.in. ustawę o rachunkowości i ustawę o finansach publicznych - przyznał nam Ryszard Karpiński, szef sopockiego pogotowia.
Księgowa zajmująca się dokumentacją placówki została przez Karpińskiego natychmiast zwolniona. Drugi z pracowników księgowości sam się zwolnił. Sam Karpiński zawiadomił prokuraturę. Sopockim pogotowiem przez siedem lat zarządzał Remigiusz Loroch. O byłym dyrektorze zrobiło się głośno w połowie 2009 roku, kiedy władze Sopotu rozwiązały z nim umowę o pracę. W jego obronie stanęli pracownicy pogotowia. Władze Sopotu twierdziły wówczas, że przyczyną zwolnienia dyrektora było podjęcie przez niego drugiego etatu w podobnej placówce w Pucku.
Były wiceprezydent Sopotu, Paweł Orłowski, który pełnił tę funkcję w latach 2006-2010, przyznaje dziś, że jedną z przyczyn zwolnienia Lorocha były głównie nieprawidłowości w zarządzaniu pogotowiem.
- Do Urzędu Miasta docierały sygnały o nieprawidłowościach w tej placówce. Zleciłem w niej audyt wewnętrzny, który wskazał pewne nieprawidłowości - przyznaje Paweł Orłowski.
Problemy z dodzwonieniem się na sopockie pogotowie
Wówczas chodziło m.in. o zakup karetki, a także kwestie rozliczania dodatkowych dyżurów.
Mówiono także o wielkim bałaganie w papierach księgowych. Orłowski podkreśla jednak, że taki bałagan nie musi od razu być podstawą do zawiadamiania prokuratury. Dopiero właśnie szczegółowa kontrola z urzędu zmobilizowała władze miasta do powiadomienia odpowiednich organów.
Loroch nie zgodził się z decyzją sopockich urzędników w sprawie jego zwolnienia. Sprawa nadal się toczy przed sądem pracy. Z naszych informacji wynika, że przed sądem urzędnicy wytykali byłemu dyrektorowi właśnie te nieprawidłowości, a przez to utratę zaufania do jego osoby.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?