- Chcemy jak najlepiej przygotować się do tego meczu i znaleźć jak najwięcej czasu na odpoczynek - tłumaczył Bogusław Kaczmarek, trener piłkarzy Lechii, dlaczego biało-zieloni wybrali podróż do Krakowa samolotem.
To się jednak w żaden sposób nie przełożyło na postawę gdańskiego zespołu pod Wawelem, bowiem pierwszą połowę tego meczu biało-zieloni absolutnie przespali. Tak nie można grać, jeśli się myśli o zdobyciu punktów z tak wymagającym rywalem.
Do tego nie wszyscy piłkarze w tym meczu stanęli na wysokości zadania. A tak naprawdę ta sztuka udała się tylko nielicznym. Nawet solidni defensorzy biało-zielonych nie mieli swojego dnia. A jeśli chodzi o Andreu, Deleu czy Grzegorza Rasiaka, to można się zastanawiać, co ci zawodnicy w ogóle robili na boisku.
Chybione transfery w Lechii
Decydująca akcja tego meczu miała miejsce w 16 minucie. Piotr Brożek pozwolił dośrodkować piłkę w pole karne Maorowi Meliksonowi, a tam Cwetan Genkow uprzedził Sebastiana Maderę i z bliska wpakował piłkę do siatki obok bezradnego Michała Buchalika.
A jaka była odpowiedź Lechii? W zasadzie żadna. Gdańszczanie do końca pierwszej połowy nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce gospodarzy. Skończyło się na niecelnym strzale Mateusza Machaja, a to stanowczo za mało, aby myśleć o zdobyciu wyrównującego gola w Krakowie.
Przeczytaj również:Kaczmarek: Przespaliśmy pierwszą połowę
Lepiej gra Lechii wyglądała w drugiej połowie tego spotkania. Przyczyniły się o tego dobre zmiany Kaczmarka. Od 46 minuty na boisku pojawił się Piotr Wiśniewski, który zmienił dramatycznie słabego Rasiaka, a kilka minut później za Deleu wszedł Łukasz Kacprzycki. Ci dwaj piłkarze w znacznym stopniu ożywili ofensywne poczynania boiskowe biało-zielonych. Dopiero wtedy Lechia przejęła inicjatywę, a właśnie 18-letni Kacprzycki oddał pierwszy celny strzał na bramkę gospodarzy.
Gdańszczanie mieli kilka okazji, z których mogli się pokusić o strzelenie gola. Nie były to może czyste i stuprocentowe szanse, ale takie, z których padają gole na światowych stadionach. Strzałów z dystansu próbował Wiśniewski, dwóch szans nie wykorzystał Abdou Razack Traore, bliski szczęścia był też Jarosław Bieniuk. W końcówce na ostry strzał zza pola karnego zdecydował się Łukasz Surma i choć Siergiej Pareiko, estoński bramkarz Wisły, wypuścił piłkę z rąk, to jednak zdołał naprawić swój błąd.
W związku z tym że w meczu było dużo przerw, sędzia doliczył aż sześć minut do czasu gry, a dodatkowo czerwoną kartką ukarany został Łukasz Burliga z Wisły. Tej szansy piłkarze Lechii także nie potrafili wykorzystać i wrócili do Gdańska nawet bez jednego punktu.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?