Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samorządowcy boją się, że MEN da za mało na podwyżki dla nauczycieli

Katarzyna Gruszczyńska
Samorządowcy, w tym ci z Pomorza, skarżą się na niedoszacowaną subwencję oświatową. Może się okazać, że wrześniowe podwyżki dla nauczycieli w dużej mierze będą musieli sfinansować z budżetów gmin. Na przykład w Gdyni zachodzi obawa, że proponowany podział subwencji może doprowadzić do wykreślenia dodatkowych zajęć dla uczniów w nowym roku szkolnym.

Wynagrodzenia nauczycieli od września wzrosną o prawie 10 proc. Jak zapowiadają w MEN, w subwencji oświatowej znajdzie się dodatkowy miliard złotych na podwyżki dla nauczycieli, jednak wielu samorządowców alarmuje, że to nadal za mało. Popierają wzrost wynagrodzeń dla tej grupy zawodowej, ale - jak mówią - wiedzą, że w dużej części to gminy będą musiały za to zapłacić.

- Minister edukacji nie ma środków i podwyżki dla nauczycieli proponuje pieniędzmi samorządów - mówi Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy. - Następuje ekonomiczny demontaż oświaty w Polsce i okradanie naszych dzieci. Te programy, które do dzisiaj były dedykowane młodzieży, takie jak lato i zima w mieście, stypendia czy wsparcie socjalne muszą być wycięte, aby znaleźć pieniądze, których rząd nie znalazł w swoim budżecie. Stawiamy temu absolutne weto!

W podobnym tonie wypowiada się Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.

- Polska edukacja jest w ogromnym chaosie. Potrzebny jest kompleksowy plan naprawczy i duże środki z budżetu państwa. Niestety, rząd PiS po raz kolejny chce oszczędzić na naszych dzieciach oraz na nauczycielach - mówi nam. - Potrzebne i uzasadnione podwyżki pensji dla pedagogów chce w dużej części sfinansować pieniędzmi mieszkańców z budżetów lokalnych.

Karnowski ocenia, że co prawda bogate gminy poradzą sobie z tym wydatkiem - kosztem zastopowania innych inwestycji i projektów, ale część mniej zasobnych gmin stanie na skraju bankructwa.

Piotr Płocki, naczelnik Wydziału Oświaty w sopockim magistracie, mówi o uzasadnionej obawie, że podwyżka dla nauczycieli od 1 września może spowodować, iż MEN na ten cel ponownie zaniży przyznaną subwencję dla miasta Sopotu oraz innych gmin i powiatów.

- Według naszych szacunkowych obliczeń, do końca grudnia na drugi etap podwyżek należy zabezpieczyć ok. 1,150 mln zł w budżecie - informuje.

Przypomnijmy, że w kwietniu tego roku wdrożono pierwszą, 5-procentową podwyżkę dla pedagogów - z wyrównaniem od stycznia. W Sopocie skutki zwiększonych o 5 proc. wynagrodzeń nauczycieli (płace zasadnicze, stażowe i pochodne od płac) w szkołach i innych placówkach oświatowych wyniosły niemal 1,5 mln zł. Tymczasem środki przewidziane na ten cel, przyznane z centralnej subwencji oświatowej, zapewniły finansowanie tego zadania tylko na kwotę 743 tys. zł. Tym samym niedoszacowanie subwencji oświatowej dla miasta Sopotu wyniosło 683 tys. zł.

- W tej sprawie zwróciliśmy się do Ministerstwa Edukacji Narodowej o zwiększenie brakującej kwoty - podkreśla Piotr Płocki.

Bez dodatkowych zajęć?

W Gdyni na podwyżki potrzeba 8,5 mln zł.

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

W ciągu ostatnich czterech lat wydatki na edukację w Gdyni wzrosły o ok. 75 mln zł. Miasto świadomie co roku inwestuje i przeznacza na działania oświatowe coraz większą część budżetu miasta. Tymczasem subwencja ogólna wraz z dotacją celową, przyznawana jednostkom samorządu terytorialnego, wzrosła o niespełna 19 mln zł.

- Obawiamy się, że proponowany na szczeblu krajowym podział subwencji ogólnej może doprowadzić do wykreślenia dodatkowych zajęć dla uczniów - alarmuje wiceprezydent Gdyni Bartosz Bartoszewicz. Zaznacza, że miasto nie planuje jeszcze zmian w tym zakresie, ale szykowany jest jednak plan awaryjny.

- Jeżeli taki sposób podziału subwencji ogólnej będzie nadal procedowany, możemy być zmuszeni do zmian. Wprowadzimy je, oczywiście, z zachowaniem możliwie jak największej troski o najmłodszych mieszkańców - zapewnia wiceprezydent Gdyni.

Obaw związanych z niedoszacowaną subwencją oświatową nie kryją również władze Gdańska, ale także i mniejszych gmin.

- Nie dość, że wpływy do budżetu będą mniejsze z powodu wprowadzenia zerowego PIT-u dla młodych, to jeszcze będziemy musieli dołożyć do rządowych podwyżek - mówią jednym głosem przedstawiciele małych pomorskich gmin. I dodają: - Proszę zaznaczyć, że nie jesteśmy przeciwni zwolnieniu z podatku osób do 26 roku życia ani podwyżkom dla nauczycieli, tylko rząd nie powinien przerzucać na nas kosztów swoich obietnic.

Szef MEN o pieniądzach

Z kolei Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej, stoi na stanowisku, że oświata w Polsce nie jest tylko zadaniem rządu.

- Trzeba wyraźnie powiedzieć, że subwencja oświatowa pochodząca z budżetu państwa czy dotacje państwowe nie są jedynym źródłem finansowania zadań oświatowych. Zgodnie z polskim prawem, zadania te powinny być finansowane również z dochodów własnych samorządów - mówi. - Widzimy, że mimo wzrostu dochodów własnych samorządów wydatki oświatowe w budżecie samorządów stanowią coraz mniejszy udział - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Samorządowcy boją się, że MEN da za mało na podwyżki dla nauczycieli - Dziennik Bałtycki

Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto