Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rośnie grono fanów postcrossingu, wysyłane w świat widokówki wędrują po najdalszych zakątkach globu

Karolina Wojna
Ola Radojewska ma kolekcję liczącą ponad 70 kartek. Tyle samo powędrowało w świat
Ola Radojewska ma kolekcję liczącą ponad 70 kartek. Tyle samo powędrowało w świat Grzegorz Maliszewski
Dziwne spojrzenia pani z okienka pocztowego, która regularnie słyszy prośbę o sprzedaż znaczków we wszystkie strony świata, zdziwienie listonosza, który zostawia w skrzynce kartki ciągle z innego państwa, podniecenie towarzyszące otwieraniu skrzynki na listy.

Oni to wszystko dobrze znają. Oni czyli postcrosserzy, ludzie, którzy bawią się w wymianę kartek pocztowych - nie wirtualnych, ale tych prawdziwych, papierowych, ręcznie wypisanych, a niekiedy i ręcznie robionych.

- Cieszę się jak małe dziecko, kiedy znajdę w skrzynce kolejną kartkę, bo to tak jakbym poznała nowego człowieka i nawet jeżeli jest to przeciętna jednostka, to dla mnie i tak będzie oryginalna i fascynująca ze względu na inną kulturę, obyczaje czy chociażby diametralnie różne doświadczenia życiowe - zdradza Katarzyna Milczarek (154 kartki wysłane, 156 otrzymanych).

W Piotrkowie czy powiecie piotrkowskim postcrosserów jest 53, z czego aktywnie w wymianę kartek bawi się połowa. W powiecie bełchatowskim zarejestrowanych użytkowników jest niecała czterdziestka, ale ciągle przybywa nowych.

Co jest magnesem, dla tych którzy od wymiany kartek już się uzależnili?

Karola Milczarka z Piotrkowa (56 wysłanych, 59 otrzymanych) urzekła staroświeckość korespondencji.

- To bardzo ciekawe przedsięwzięcie, staje wręcz w opozycji do portalów społecznościowych, w których nawiązywanie kontaktów staje się masowe i bardzo proste - uważa. - Tutaj trzeba jednak włożyć trochę wysiłku, choćby wyjść z domu na pocztę.

Tak, jak większość użytkowników projektu postcrossing, kartki pocztowe zbierał od zawsze. Widokówki kupował w każdym nowym miejscu, które odwiedzał, a postcrossing dał mu szansę nie tylko na powiększenie jego kolekcji o zagraniczne pocztówki, ale także na znajomości z ludźmi z całego świata.

- Nawet z najodleglejszych zakątków, do których pewnie nigdy nie uda mi się dotrzeć - zauważa i podkreśla, że każda otrzymana kartka jest dla niego wyjątkowa. - Najbardziej jednak lubię pocztówki, które są zapisane od góry do dołu, miło gdy ktoś chce coś powiedzieć.

- Ja na poczcie już nie proszę o znaczek do Stanów czy gdzie indziej, ale o ten za 3 złote - śmieje się Olga Radojewska z Bełchatowa.

W ciągu roku z hakiem puściła w świat ponad 70 widokówek, drugie tyle do niej przywędrowało. Taki sam tytuł ma prowadzony przez Olgę blog, na którym dzieli się swoją pasją.

- Pamiętam jak dziś, jak z wypiekami na twarzy szukałam kartek, by jak najlepiej wbić się w preferencje adresatów - wspomina swoje pierwsze doświadczenia i pierwsze wylosowane pięć krajów - adresatów: Belgia, Japonia, Finlandia, Panama i USA.

- Wymiana kartek to dla mnie niesamowita przygoda. Uwielbiam poznawać nowe kraje, czytać o rozmaitych kulturach, dotykać kawałka papieru, który przemierzył tyle tysięcy kilometrów, by znaleźć się w mojej skrzynce - opowiada. - Uwielbiam też czytać, co ludzie myślą o Polsce, z czym lub kim nasz kraj im się kojarzy. Zdarzało się, że ludzie wymieniali Adama Małysza, czy polskich muzyków. Jedna pani stwierdziła, że Polska kojarzy jej się z tańcem polką, bo ma polskich sąsiadów, którzy często to tańczą i zabawnie to wygląda...

Choć w wymianę kartek bawi się od ponad roku, przyznaje, że podniecenie przy otwieraniu skrzynki pocztowej tylko rośnie.

- Był taki okres, że zaglądałam do skrzynki kilka razy w ciągu dnia - śmieje się, ale jak zaznacza, apetyt rośnie w miarę... wysyłania. - Teraz entuzjazm wcale mi się nie zmniejszył. Wręcz ostatnio się powiększył, bo ze zniecierpliwieniem czekam na pierwszą kartkę mojej bliskiej koleżanki, którą właśnie niedawno w to wciągnęłam.

Dla Kasi Milczarek postcrossing to pewien rodzaj uchwyconych wspomnień i historii... innych ludzi.
- Te pocztówki mają swoją wielką wartość, bo zawierają kilka spontanicznie napisanych słów przez nieznajomego, który opisuje świat ze swojej perspektywy - opowiada.
Przyniesione do skrzynki pocztowej historie mają swoje własne pudełko.
- Nieustannie mnie zadziwia to, że w tak małym pudełku można zmieścić tyle świata - śmieje się Katarzyna.

Jak zdradza, najcenniejsze dla niej są kartki zapisane drobnym maczkiem, często w narodowym, egzotycznym języku, wysłane z prawdziwego końca świata.
- Każda kolejna pocztówka to nowy epizod niekończącej się opowieści o świecie, który mogę w prosty sposób zwiedzić za pomocą wyobraźni i znaczka pocztowego - podkreśla.

Wysyłaniem kartek Kasię zaraził brat.
- Do tej pory zbierałam pocztówki z kraju, zawsze była to dla mnie najbardziej atrakcyjna forma pamiątki z miejsca, w którym byłam - opowiada.

Dla Michała Stańczyka z Piotrkowa postcrossing to swoista kontynuacja zainteresowań jego taty, który też zbiera i - zarażony przez syna - wysyła pocztówki. Największą wartością otrzymanych i wysłanych kartek jest staroświeckość korespondencji. Kartki, na razie trzymane na półce, można oglądać, na nowo czytać, wbrew pozorom są bardziej trwałe od tych zawieszonych w wirtualnej przestrzeni. Michała, studenta administracji postcrossing uczy też cierpliwości, bo kartki przychodzą na adres domowy, a on w tygodniu mieszka w Łodzi. Z pocztówek najbardziej ceni te związane ze sztuką i obcą kulturą. Tak jak tę, którą dostał z Japonii. Była napisana po japońsku, a przedstawiała górę Fuji.

Postcrossing.com, czyli co?

To międzynarodowy projekt polegający na wymianie kartek pocztowych. 
Działa trochę jak portal społecznościowy, ale znajomości są zawiązywane za pośrednictwem prawdziwych, papierowych widokówek. Każdy zarejestrowany użytkownik za pocztówkę wysłaną do losowo wybranego adresata otrzymuje kartę od losowo wybranego nadawcy z innego państwa (kartki mają swoje numery i ten po otrzymaniu każdy rejestruje). Koszt pocztowego hobby to koszt kartek i znaczków - tych pierwszych wielu użytkowników z Polski szuka w antykwariatach, na targach staroci, ale i w internecie.

Każdy użytkownik na swoim profilu może przedstawić ,,listę życzeń", czyli jakie kartki chciałby otrzymywać, np. retro, czarno-białe, turystyczne, tylko z samochodami, mostami, itp. oraz to, co chciałby przeczytać o adresacie. Adresy, które przydziela losowo system, są niewidoczne dla innych. Widoczne dla innych są za to kartki wysyłane i otrzymywane, ale tylko te, które użytkownicy sfotografują lub zeskanują.

W wysyłanie kartek bawi się cały świat - z Polski ponad 17 tys. użytkowników wysłało ponad 334 tys. kartek. Polska rekordzistka wysłała ponad 2.600 widokówek. Drugie tyle dostała...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto