Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radosław Michalski o nowej funkcji w reprezentacji Polski: Ostatnie zamieszania wokół drużyny narodowej nie wyglądały dobrze

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Radosław Michalski będzie współpracować z trenerem Fernando Santosem przy reprezentacji Polski
Radosław Michalski będzie współpracować z trenerem Fernando Santosem przy reprezentacji Polski Adam Jankowski
Po 23 latach Radosław Michalski wraca do piłkarskiej reprezentacji Polski. 28-krotny reprezentant kraju, były pomocnik będzie jednak teraz występował w nowej roli. Szef Pomorskiego Związku Piłki Nożnej będzie więcej czasu spędzał na zgrupowaniach drużyny narodowej, aby być łącznikiem pomiędzy zarządem centrali a polskimi piłkarzami. Opowiada nam o czekających go wkrótce wyzwaniach.

Wraca pan do reprezentacji Polski?

Można powiedzieć, że to powrót. Prezes Cezary Kulesza doszedł do wniosku, że trochę brakuje takiej funkcji, bo zarząd nie do końca jest informowany o wszystkim. Prezes postanowił więc wyznaczyć jedną osobę, która będzie w stałym kontakcie z trenerem, zawodnikami, rzecznikiem. A to po to, żeby nie było potem takich sytuacji jak ostatnio. Musimy się trochę przyznać do błędu, bo jedna wersja była od rzecznika, druga od trenera, a trzecia od zawodników. Nikt tego nie scalał. Prezes postanowił więc taką osobę oddelegować. Kiedyś, jeszcze za prezesa Zbigniewa Bońka, również była taka osoba. To Marek Koźmiński jeździł na wszystkie zgrupowania i czuwał nad wszystkim. Teraz będę to ja.

To jest pokłosie tej nieszczęsnej sytuacji z premią za mistrzostwa świata?

To już nie tylko z premią. Było jeszcze wiele niedomówień z dziennikarzami i z rzecznikiem trenera. Potem te wersje tak się zmieniały, że w końcu nawet my sami, ludzie, którzy powinni wszystko wiedzieć, nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Tak na pewno nie może być. Trzeba się przyznać do błędu, że mogliśmy to wcześniej zrobić, bo źle to wyglądało. Trochę trener został sam na lodzie, trochę rzecznik ze swoim. To nie wyglądało dobrze.

ZOBACZ TAKŻE:Mecz eliminacji ME 2024 Polska - Albania zostanie rozegrany w Gdańsku? PGE Narodowy czeka na decydującą ekspertyzę w sprawie usterki dachu

Zostawmy tę przeszłość i skupmy się na tym, co przed nami. Reprezentacja ma nowego selekcjonera, Fernando Santosa. Miał pan już możliwość porozmawiać z nim?

Nie miałem jeszcze takiej możliwości. Zarząd był wyznaczony na 25 stycznia, a ja akurat byłem na feriach. To wszystko było bardzo dynamiczne, a trener mógł przyjechać tylko 24. Wracając z ferii, można powiedzieć, że się minęliśmy. Jestem jednak umówiony na 7-8 lutego w Warszawie z trenerem i na pewno będziemy dogrywali sprawy trenerów asystentów. Wiadomo, że trener ma paru swoich asystentów w Portugalii, a jeszcze na pewno będzie ktoś z Polski. To jest kwestia doboru, wyboru, spotkania się z trenerem, aby mógł ich zaakceptować. Wiadomo, że jakaś chemia też musi być między nimi.

W sprawie asystentów najwięcej mówiło się o angażu znanego nam z Lechii Gdańsk 38-letniego trenera Tomasza Kaczmarka oraz 37-letniego Łukasza Piszczka. Może pan to potwierdzić?

Na pewno te dwie osoby są zainteresowane. Oni już rozmawiali z trenerem, który przekazał im pierwsze przemyślenia. Nie było jednak czasu na głębsze rozmowy, więc właśnie 7-8 lutego trener przyjeżdża i będzie szukać sobie mieszkania. Cieszy nas, że ta cała ekipa portugalska będzie mieszkać w Polsce. W przypadku trenera Paulo Sousy widać było, że to się nie sprawdziło. Mieliśmy naprawdę nikły kontakt.

Jak będą wyglądały pana najważniejsze obowiązki związane z reprezentacją Polski?

Mam być praktycznie na wszystkich zgrupowaniach i czuwać nad tym wszystkim, co się dzieje. Wiadomo, że w miarę możliwości będę też pomagał trenerowi, zawodnikom. W przeszłości grałem w reprezentacji. Można powiedzieć, że będę tak na pograniczu trochę dyrektora sportowego i trochę pełnomocnika zarządu. Mam być cały czas z drużyną, przyglądać się jej, czuwać i podpowiadać. Będę też pomagać w sprawach organizacyjnych. Tak to w skrócie wygląda.

Powiedział pan mi kiedyś, że w reprezentacji najłatwiej być zawodnikiem. Skąd takie przemyślenia po latach?

Tu nie chodzi wyłącznie o reprezentację. W klubie i we wszystkich innych miejscach piłkarz ma najłatwiej ze wszystkich. Nawet jeśli przegra mecz, to wiadomo, że chwilę się pomęczy, ale potem się nie denerwuje. Wiadomo, że trener i działacze mają ból głowy znacznie dłużej. Muszą myśleć o strategii, o przyszłości.

Pan w karierze w Portugalii nie grał. A jak pana język portugalski?

Portugalski jest bardzo ciężki. Grzesiek Mielcarski i Andrzej Juskowiak rozmawiają po portugalsku, ale tak w ogóle za dużo osób u nas nie używa tego języka. Na szczęście trener posługuje się angielskim, więc nie będzie najmniejszego problemu.

Częściej będzie pan teraz wyjeżdżał do Warszawy?

W Warszawie pojawiałem się i tak przynajmniej raz na dwa tygodnie. Teraz, jak trener będzie, wiadomo, że czasami pojadę z nim na jakiś mecz ligowy. Zapowiedział przecież, że chce jeździć i oglądać naszą ligę. Tu pewnie gdzieś się spotkamy. Wiadomo, że teraz to nie jest tak, jak w moich czasach, kiedy zgrupowania reprezentacji trwały 7-10 dni. Teraz trwają one zazwyczaj dwa dni i po nich jest mecz. Trwa to wszystko krócej, bo terminarz UEFA jest bardziej napięty.

W kontekście tej Warszawy miałem na myśli też dzielenie obowiązków w Pomorskim Związku Piłki Nożnej i tych nowych, z reprezentacją.

Myślę, że sobie poradzę. Mamy naprawdę dobry zespół z Polskim Związku Piłki Nożnej. Jak jestem na zgrupowaniu, to nie poświęcam się reprezentacji 24 godziny na dobę. Jesteśmy w czasach, w których kwitnie praca on-line, a dostęp do maili jest możliwy z każdego miejsca. Nie będzie problemów.

Rozumiem, że z pozytywną energią podchodzi pan do zbliżających się meczów eliminacji mistrzostw Europy 2024.

Tak, chociaż wiadomo, że nasza grupa jest troszkę zdradliwa. Wszyscy dookoła mówią, że jest bardzo łatwa. Podkreślam jednak, że trener zaczyna od najtrudniejszych meczów. Najpierw zagra z najtrudniejszym rywalem, czyli Czechami (24 marca w Pradze - przyp.), a za trzy dni jest mecz z Albanią, czyli drugim najgroźniejszym zespołem. Jeśli, odpukać, tutaj coś by się złego zadziało, to wiadomo, że później nie ma gdzie odrabiać punktów. Z Mołdawią i Wyspami Owczymi to pewnie wszystkie trzy drużyny będą wygrywać. Przy niefortunnych zdarzeniach może się okazać, że mecz z Albanią w Tiranie (10 września - przyp.) może urosnąć do rangi najważniejszego.

Cieszymy się zawsze, kiedy ludzie z Pomorza są blisko tej dużej piłki. Czy możemy liczyć, że będzie pan namawiał trenera Fernando Santosa, żeby reprezentacja pojawiała się w Gdańsku?

Na pewno tak, chociaż musimy sobie zdać sprawę, że różnice finansowe pomiędzy Stadionem Narodowym a pozostałymi w Polsce są duże. W tym pierwszym przypadku mówimy o frekwencji liczącej nawet ponad 58 tysięcy osób. To jest parę milionów złotych różnicy na każdym meczu. Oczywiście, tak już było i to chcemy robić dalej, aby towarzyskie spotkania rozgrywane były w innych miastach, również w Gdańsku. Teraz najbliższy mecz z Albanią (27 marca w ramach eliminacji do Euro 2024 - przyp.) stoi pod znakiem zapytania. Można powiedzieć, że w poniedziałek (6 lutego - przyp.) to jest ostateczny termin, kiedy Stadion Narodowy po kolejnej ekspertyzie musi zdecydować, czy chce organizować ten mecz, czy nie. Jeżeli nie, to ten mecz odbędzie się w Gdańsku. Wszystko już jest w tej sprawie dograne i z miastem i z hotelami, jeśli chodzi o wstępne rezerwacje.

Jeśli dach Stadionu Narodowego nadal ma poważną wadę, to Gdańsk jest pierwszym miastem rezerwowym dla reprezentacji?

Tak. To bardzo trudna decyzja. Ekspertyz było już parę, ale do końca nikt nie chce wydać ostatecznej decyzji na pozwolenie. Sam nie wiem, bo nie znam się na tych rzeczach. Koło poniedziałku będzie już jednak wiadomo, czy idziemy w lewo czy w prawo w tej sprawie.

tekst alternatywny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto