33-letni Przemysław Miarczyński jako jedyny sportowiec z Pomorza zdobył medal na zakończonych w niedzielę igrzyskach olimpijskich. "Pont", zgodnie z zapowiedziami, stanął na podium w Londynie. Nasz reprezentant rzutem na taśmę wskoczył na trzecie miejsce, w efekcie zdobył brązowy medal. Zdecydowanie najlepszy okazał się Holender Dorian van Rijsselberge a srebro wywalczył Brytyjczyk Nick Dempsey.
W poniedziałek świetnego występu w Londynie pogratulował mu Prezydent Miasta Sopotu Jacek Karnowski i Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk. Na spotkaniu obecna była też rodzina wybitnego windsurfingowca oraz delegacja z klubu SKŻ Ergo Hestia Sopot m.in. Piotr Hlavaty.
- Pomorskich nadziei medalowych było znacznie więcej, ale medal zdobył tylko Przemek. Tym większa satysfakcja dla niego. Mamy jednak nadzieję, że brąz w Londynie nie jest jego ostatnim akcentem. Przemek jest dumą Sopotu, Pomorza i całej Polski - powiedział Struk.
O trzecim miejscu Miarczyńskiego zadecydował wyścig medalowy. Polak musiał w nim wyprzedzić przynajmniej o trzy miejsca Niemca Toniego Wilhelma i dokonał tego dość łatwo. "Pont" zaatakował już na początku i dopłynął na wysokiej pozycji, co dało mu upragniony medal.
- Zdobycie brązowego medalu to uczucie nie do opisania. Cieszę się, że mogłem dostarczyć emocji. Na ten sukces pracowali również inni - trener, sparingpartnerzy. Oczywiście mój procent włożony w ten medal jest duży, ale to oni oraz rodzina, która całkowicie podporządkowała się mojej karierze, przyczynili się do tego wyniku - przyznał Miarczyński.
- Przed wyścigiem medalowym obmyślaliśmy strategię, plan. Udało mi się go zrealizować. Wprawdzie mogłem już w poprzednich wyścigach tracić mniej punktów, ale i tak dobrze wyszło. Kiedy czułem, że będę miał brązowy medal? Po drugim okrążeniu wyścigu medalowego widziałem, że Niemiec jest daleko i raczej nie da rady zająć dobrej lokaty. Wtedy już powoli się cieszyłem, ale była to taka opanowana radość. Niemniej widziałem flagi, słyszałem krzyki - dodał.
Doświadczony zawodnik zapowiedział, że nie ma zamiaru kończyć kariery i kolejnym jego celem będzie występ na igrzyskach olimpijskich w brazylijskim Rio de Janeiro. Nie wiadomo jednak czy Miarczyński nadal będzie startował w windsurfingu, czy też w kiteboardingu, gdyż trwają rozmowy, by tę pierwszą konkurencję przywrócić do programu żeglarskiego. Oficjalna decyzja w tej sprawie ma zapaść w pierwszej połowie listopada.
- Jeszcze nie jest przesądzone, że windsurfingu zabraknie w Rio. Wciąż mamy szansę przywrócić tę klasę - przyznał Hlavaty, komandor SKŻ Ergo Hestia Sopot.
- Od września rozpoczynam treningi już do kiteboardingu. W przeszłości już kilkakrotnie próbowałem, ale wtedy wiatr "siadał". Będę się uczył i myślę, że nie jest to nic, czego nie idzie pokonać - zakończył Miarczyński.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?