Około godziny 15:00 policjanci z Sopotu otrzymali wezwanie. Przypadkowy przechodzień poinformował, że słyszał odgłosy wystrzałów dobiegających z zamkniętego budynku klubu Sfinks.
Na miejscu zjawili się policjanci, straż miejska, strażacy i pogotowie ratunkowe. Strażacy wyważyli zamknięte drzwi do klubu. Po przeszukaniu Sfinksa okazało się na szczęście, że był to jedynie fałszywy alarm. Policjanci nie znaleźli w klubie niczego niepokojącego. Chwilę potem na miejscu pojawili się najemcy sfinksa Leszek Możdżer i Daniel Farzelayev