Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne spacery po zamarzniętej zatoce

Agata Grzegorczyk
Zatoka Gdańska Molo Sopot 24.02.2011 godz. 11.00
Zatoka Gdańska Molo Sopot 24.02.2011 godz. 11.00 Grzegorz Bambinek
Strażnicy miejscy, strażacy, policjanci, pogotowie ratunkowe, a nawet ekipa helikoptera Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa zostały postawione na nogi. Wszystko to za sprawą dwóch mężczyzn, którzy postanowili wybrać się na spacer po zamarzniętej Zatoce Gdańskiej. Służby biją na alarm. Nie wolno wchodzić na lód zatoki!

Mężczyźni wyprawę rozpoczęli od Klifu Redłowskiego w Gdyni. Kierowali się w stronę... Szwecji. Zauważyli to rybacy. Poinformowali strażników miejskich o tym, że dwaj mężczyźni spacerujący po zamarzniętej zatoce i niebawem mogą stracić życie. Patrol był na miejscu po chwili. Strażnicy najpierw przez megafon nawoływali ich do natychmiastowego powrotu. Panowie nie reagowali. Byli tak daleko, że strażnicy bez specjalistycznego sprzętu nie mogli do nich dotrzeć. Wezwali na pomoc strażaków. Ci stawili się w Redłowie z saniami lodowymi oraz pogotowiem ratunkowym i policją.

- Zapadła już także decyzja o wezwaniu helikoptera SAR, ale nasza załoga na miejscu już zdecydowała, że spróbują dotrzeć do tych panów sami. I udało się - mówi kpt. Łukasz Płusa, rzecznik gdyńskich strażaków.

Służby ratunkowe biją na alarm. Nie wolno wchodzić na lód zatoki!
- To nie są żarty. Przy Gdyni jest duże falowanie. To, co wygląda na jednolitą taflę lodową, w rzeczywistości jest krą. W szczelinach jest tylko lodowa kasza. Kto w nią wpadnie, bez pomocy się nie wydostanie - ostrzega Piotr Bielski, bosman gdyńskiej mariny.

W ubiegłym roku przy plaży Śródmieście lód załamał się pod kobietą i jej córeczką. One miały szczęście. Obok ćwiczyli ratownicy. Teraz w tym rejonie ustawione zostały tablice ostrzegawcze. Plażę patrolują też strażnicy i policjanci. Mimo to ludzie całymi rodzinami wchodzą na krę, nie tylko w Gdyni. Tuż przed akcją ratunkową po lodzie nad torem wejściowym do gdyńskiej mariny spacerował pan z dzieckiem w wózku. Po akcji w Redłowie spotkaliśmy pana zmierzającego w głąb zatoki o kulach.

- Zgłoszeń o wejściu na lód mamy mnóstwo. Z samego monitoringu miejskiego wczoraj było 10, a oprócz tego jeszcze są od gdynian, ratowników z mariny i innych służb - dodaje Dariusz Wiśniewski, komendant gdyńskiej Straży Miejskiej. - Ten, kto łamie zakaz, naraża nie tylko swoje życie, ale też tych, którzy będą go ratować.

Chorej wyobraźni nie brakuje też mieszkańcom Pucka, którzy wybierają się nie tylko na spacery, ale i przejażdżki samochodowe po lodzie. Tamtejsza policja zatrzymała też grupkę osób, która wyruszyła z Pucka na środek zatoki i tam zorganizowała sobie alkoholową libację. Sporo osób wchodzi także na zamarzniętą Wisłę.

***
Policja przestrzega, jeśli znajdziemy się w sytuacji, gdy pod kimś załamie się lód i osoba ta będzie potrzebowała pomocy, musimy jak najszybciej wezwać służby ratunkowe. Starając się ratować taką osobę powinniśmy zachować ostrożność, by samemu nie stać się ofiarą. Do wyciągnięcia poszkodowanego można wykorzystać przedmioty, które są pod ręką, np. gałęzie, kijki, deski, dziecięce sanki, szalik lub zwykłą drabinę.

Najważniejszą zasadą, która zagwarantuje bezpieczeństwo jest po prostu unikanie wchodzenia na oblodzone zbiorniki wodne i rzeki.

Zobacz także:
Zdjęcia zamarzniętej zatoki
Ćwiczenia policjantów na zamarzniętej Motławie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto