- To pierwsza pani praca?
- Tak, po prostu szukałam zajęcia podczas wakacji. I miałam to szczęście, że to White House potrzebował kelnerów.
- Te pierwsze dni, ciężko było?
- Duży ruch, w Sopocie trwał akurat Open Festival. Mnóstwo pracy, dla mnie prawdziwy chrzest bojowy. Miałam też okazję przyjrzeć się pracy doświadczonych kelnerów. Wiele się od nich nauczyłam. Oni też uświadomili mi, że najważniejsze jest nie denerwować się, że zawsze jakoś to będzie.
- Pracuje pani, ale też studiuje.
- Jestem na IV roku Zarządzania Kryzysowego i na III roku Kryminologii.
- Najprzyjemniejszy dzień w restauracji?
- Każdy dzień tutaj niesie ze sobą coś miłego. Szczególnie lubię, gdy widzę zadowolonych klientów, a tym bardziej, gdy usłyszę od nich jakieś miłe słowo. A do tego praca z zespołem - to sama przyjemność. Jestem tu od niedawna, a czuję się jakbym pracowała tu pół życia. Nauczyłam się tu cierpliwości, współpracy z ludźmi. To cenne doświadczenie na przyszłość.
- Ponoć czasem goście obdarowują panią prezentami.
- Kiedyś przyszła do nas para z malutkim dzieckiem. Malec zostawił u nas swojego ukochanego misia. Znalazłam go, jakaż była radość... W podziękowaniu dostałam czekoladki. Miły gest. Serdeczność ludzi to zawsze jest najmilszy prezent, dodaje skrzydeł.
- Ma pani jakieś zasady, których trzyma się pani jako kelnerka?
- Przede wszystkim uśmiech.
Zagłosuj na Natalię Kukawkę w plebiscycie na Najsympatyczniejszego Kelnera w Sopocie 2012 - wyślij pod nr 72355 SMS o treści: kelnersop.4
Kliknij i sprawdź aktualne wyniki głosowania na kelnerów
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?