Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mirosław Mudlaff szef SM w Sopocie nadal walczy o powrót do pracy

Jacek Wierciński
Wyrzucono go z pracy, a kiedy po roku wywalczył w sądzie decyzję o przywróceniu na stanowisko, z miejsca dostał kolejne wypowiedzenie. Szef sopockich strażników po raz drugi domaga się przywrócenia na stanowisko w związku z uznaniem wypowiedzenia umowy pracy za „nieskuteczne”.

- Jestem przekonany, że mam rację i nie zamierzam się poddawać, choć obawiam się, że przez upór pana prezydenta możemy spodziewać się kolejnych „powtórek z rozrywki” - mówi były Mirosław Mudlaff, komendant sopockiej Straży Miejskiej, którego sprawa w kwietniu po raz kolejny trafi przed sąd pracy.

Mirosław Mudlaff stanowisko komendanta Straży Miejskiej w Sopocie stracił w październiku 2014 roku po pijackich ekscesach na sopockich „Wielkich Połowinkach Trójmiasta”. Impreza ściągnęła do kurortu wielu uczniów szkół średnich, często niepełnoletnich, którzy pili alkohol. Policjanci pod opiekę rodziców oddali wówczas czterech pijanych nieletnich, a dwoje nastolatków policjanci przekazali załodze pogotowia z objawami zatrucia alkoholowego

Prezydent Jacek Karnowski swoją decyzję o dymisji komendanta argumentował tym, że ten, mimo wiedzy o imprezie, „nie wystawił żadnych dodatkowych patroli w godzinach wieczornych i nocnych”. Mudlaff tłumaczył, że o połowinkach dowiedział się na kilka godzin przed ich rozpoczęciem, a przesunięcie godzin pracy patroli byłoby złamaniem kodeksu pracy.

Niemal dokładnie rok po zwolnieniu sąd pracy prawomocnym wyrokiem nakazał przywrócenie mężczyzny na zajmowane stanowisko. W dniu powrotu do pracy Mirosław Mudlaff znów jednak został zwolniony.

- Prezydent zdecydował - z uwagi na doświadczenie i dorobek zawodowy pana Mudlaffa - o powierzeniu mu na okres trzech miesięcy pracy w Wydziale Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Pan Mudlaff zachował dotychczasową pensję i pracę rozpoczął - tłumaczyła Anna Dyksińska z sopockiego magistratu.

I dodała: - Pan Mudlaff otrzymał oświadczenie o rozwiązaniu umowy o pracę za wypowiedzeniem. Okres wypowiedzenia wynosi trzy miesiące. Prezydent stracił zaufanie do pana Mudlaffa jako komendanta Straży Miejskiej, a na tym stanowisku jest ono niezbędne.

Mirosław Mudlaff pracownikiem magistratu pozostać ma do końca stycznia 2016 r. Dwa miesiące później przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Południe rozpocznie się rozpatrywanie kolejnego pozwu. Szef sopockich strażników po raz drugi domaga się bowiem przywrócenia na stanowisko w związku z uznaniem wypowiedzenia umowy pracy za „nieskuteczne”.

Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że to ten sam sąd, który wcześniej nakazał przywrócenie komendanta na stanowisko i zapłatę mu przez urzędników 8 tysięcy złotych odszkodowania oraz zapłatę przez Urząd Miasta Sopotu kosztów procesu.

- Z doświadczenia wiem już, że sprawa do prawomocnego wyroku potrwać może rok - półtora. W dodatku, jeśli - o czym jestem przekonany - decyzja będzie dla mnie przychylna, prezydent Karnowski może nie ponosząc żadnych konsekwencji powtórzyć to, co zrobił teraz, a potem powtarzać to w nieskończoność. Prezydent o udowodnienie swojej niewinności walczył przed sądem przez sześć lat, ja również nie zamierzam odpuścić, więc, niestety, w 2017 roku i kolejnych latach będziemy mieli do czynienia z sądową telenowelą - mówi Mirosław Mudlaff.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto