Mieszkania na wynajem od zakładu pracy. Historia dzikiej reprywatyzacji
Dziś mieszkań zakładowych praktycznie się nie buduje, ale w czasach Polski Ludowej sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. W PRL-u bardzo często to właśnie zakłady pracy zapewniały pracownikom dach nad głową – najemcy takich mieszkań mogli liczyć na lokalizację tuż przy miejscu pracy oraz atrakcyjne czynsze.
Problemy zaczęły się w latach 90. Gdy zakłady zaczęły masowo wyprzedawać posiadane lokale, najemcy nie otrzymali pierwszeństwa przy wykupie mieszkań. Gorzej – często odmawiano im wykupu, gdyż zakłady wolały sprzedawać lokale prywatnym inwestorom, nieraz po śmiesznie niskich cenach.
– Wykupione lokale mieszkalne czy też całe budynki często zostały nabyte dla o zysku – wyjaśnia Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. – Nowi właściciele windowali czynsze, dokonywali cyklicznych znacznych podwyżek, przekraczających możliwości finansowe najemców. To zaś powodowało utratę tytułu prawnego do lokalu.
Tego typu techniki, dobrze znane z medialnych doniesień o tzw. czyścicielach kamienic, zwykle okazywały się skuteczne. Odpowiednie regulacje prawne chroniące najemców pojawiły się dopiero pod koniec 2001 r. – do tego czasu wielu lokatorów mieszkań zakładowych zmuszono do nieplanowanej wyprowadzki.
– Nierzadkie były przypadki wypowiedzenia najmu (bez zapewnienia innego lokalu) z powodu zamiaru zamieszkania w lokalu przez właściciela lub wskazaną przez niego osobę bliską – wskazuje RPO.
Najemcy nie czują się bezpiecznie
Dziś do Rzecznika Praw Obywatelskich spływają skargi od osób zajmujących takie dziko sprywatyzowane mieszkania zakładowe. Najemcy ci nie ze swojej winy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia – w latach 90. nie dano im szansy na wykupienie mieszkań, zaś dziś, po licznych podwyżkach czynszów oraz wzrostach cen nieruchomości, po prostu ich na to nie stać. Jednocześnie ludzie ci stracili poczucie bezpieczeństwa, gdyż nie są chronieni przez prawo i mogą stracić dach nad głową, jeśli np. czynsz zanadto wzrośnie.
– [Lokatorzy skarżą się – przyp. red.] na brak należytej ochrony prawnej łączącego ich z aktualnym właścicielem mieszkania stosunku najmu. Wyrażają też niepokój o zachowanie uprawnień do zajmowanych lokali. W ocenie RPO obawy te nie są bezpodstawne – przyznaje Rzecznik.
W tej sytuacji RPO zaapelował do Ministerstwa Rozwoju i Technologii o ocenę dotychczasowych rozwiązań wspierających najemców oraz o informację, czy planowane są jakieś dalsze działania w tej kwestii.
Gminy mogą pomóc, ale czy to robią?
Warto dodać, że pewne formy ochrony prawnej takich najemców już istnieją. Od 2015 r. gminy mogą uzyskać od państwa środki na wykup mieszkań zakładowych – po takim wykupie lokatorzy mogą poczuć się bezpieczniej, są chronieni przed wygórowanymi czynszami, a do tego są w stanie łatwiej nabyć lokal na własność. Nie wiadomo jednak, ile gmin faktycznie z tego rozwiązania skorzystało. Nie jest to jednak raczej duża liczba, biorąc pod uwagę to, jak niskie są wydatki większości samorządów na zarządzanie już posiadanymi lokalami.
Czasami jednak takie przypadki się zdarzają. Przykładem mogą być Katowice, gdzie miasto systematycznie wykupuje dawne lokale zakładowe i do dziś przejęło ich już 612. Jak informuje serwis nettg.pl, lokatorzy mogą teraz nabyć swoje mieszkania na preferencyjnych warunkach, z dużą bonifikatą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Prestiżowe nagrody dla polskich domów