Maria Sadowska śpiewała już jako mała dziewczynka. Czternastolatka wydająca płytę? Czemu nie! Przygoda z muzyką nie jest jedyną w jej życiu - przecież jest jeszcze własnoręcznie wyreżyserowany film, teledyski. Można powiedzieć, że to "artystka pełną gębą", dlatego świetnie czuła się tego wieczoru na scenie klubu Sfinks700.
Sadowska zaserwowała publiczności mieszankę utworów Komedy oraz własnych. Odrobiną jazzu, nostalgii oraz żywego, kobiecego rytmu wprawiła zebranych w świetny nastrój. Z wyjątkową dozą radości został przyjęty znany kawałek "Rewolucja" oraz "Kiedy nie ma miłości". Na początku występu można było usłyszec również piosenkę "Ja nie chcę spać", do której tekst napisała niegdyś Agnieszka. Chociaż Sadowska świetnie odnajduje się w utworach Komedy, wszyscy uwielbiają ją chyba za coś innego - za piosenki kierowane przez kobietę do mężczyzny, taneczne i melodyjne.
Fani piosenkarki powinni być zadowoleni również z tego, że przywołała ona swoje starsze utwory, lecz dodała szczyptę nowych, z ostatniej, w pełni autorskiej płyty pt. "Spis treści", której tytułowy kawałek zaprezentowała na końcu koncertu. Wcześniej widownia bawiła się przy "Piosence pielęgniarki", czyli kolejnej niebanalnej aranżacji Sadowskiej. Całe wydarzenie poświęcone było w pełni 17-letniemu Tomkowim cierpiącemu na chorobę nowotworową. Przy wejściu do klubu można było wspomóc jego leczenie datkiem pieniężnym, na ten cel poświęcono również dochody ze sprzedaży biletów i dzieł sztuki. Ten koncert z pewnością nie był więc stratą czasu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
