Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marco Terrazzino w Lechii Gdańsk to niemiecka precyzja i włoski temperament. "Wszystko musi być jak w zegarku, ale też życie jest słodkie"

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Marco Terrazzino, piłkarz Lechii Gdańsk
Marco Terrazzino, piłkarz Lechii Gdańsk Przemysław Świderski
Marco Terrazzino, piłkarz Lechii Gdańsk, mówi o grze Polsce, czy mógłby zostać w Gdańsku na stałe, słynnym bracie Stefano, udziale w Tańcu z Gwiazdami i innych ciekawych rzeczach w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Bałtyckiemu".

Niemiecka precyzja, włoski temperament. Można tak Ciebie określić?

Myślę, że jestem dobrym połączeniem tego. Na przykład jak się umawiam na godzinę 9, to się tego trzymam. To jest taka niemiecka mentalność, że wszystko musi być poukładane, jak w zegarku. Z drugiej strony jestem Włochem, więc mój styl jest taki, że do życia podchodzę z radością, że życie jest słodkie. Lubię dużo śmiać się z kolegami. To jest taki miks, tak żyję i tak jest mi dobrze.

CZYTAJ TAKŻE: Mocna oprawa kibiców Lechii Gdańsk. Fani biało-zielonych zaszokowali podczas meczu z Jagiellonią ZDJĘCIA

Zanim zostałeś piłkarzem Lechii jak często przyjeżdżałeś do Polski w odwiedziny do brata Stefano albo przez wzgląd na to, że Twoja żona jest Polką?

Byłem wcześniej kilka razy w Warszawie i we Wrocławiu. Zresztą spod Wrocławia podchodzą dziadkowie mojej żony. Miałem okazję z Karoliną zwiedzić Kraków. W Warszawie byłem u brata Stefano w programie „Taniec z Gwiazdami” i widziałem na żywo, jak wygrywa.

Kto najbardziej namawiał Ciebie na grę w Polsce?

Chciałem grać w klubie, w którym dobrze bym się czuł i tworzył ważne ogniwo w drużynie. Chodziło mi o znaczący klub. Jak pojawiła się propozycja gry w Lechii, to początkowo nikomu nic nie mówiłem, bo nie było jeszcze nic pewnego. Jak już wspomniałem w Polsce wcześniej bywałem, ten kraj mi się podobał i widziałem, że tu się fajnie żyje. Gdy powiedziałem bratu, że będę grać w Gdańsku, to był przeszczęśliwy, a rodzina żony to już w ogóle. Cieszę się, bo chciałem być w miejscu, gdzie będę się dobrze czuł i mogę spełniać się jako piłkarz.

Brat na profilach społecznościowych jest dumny z Ciebie, a obiecał, że przyjedzie na jakiś mecz Lechii, żeby zobaczyć Ciebie na żywo w grze w polskiej Ekstraklasie?

Stefano jest bardzo zajęty i ma dużo swoich obowiązków. Tak, jest dumny ze mnie. W rundzie wiosennej na pewno przyjedzie na jakiś mecz, zobaczyć mnie na boisku i będzie kibicować.

CZYTAJ TAKŻE: Lechia Gdańsk planuje zimową aktywność transferową. Odejdą Haydary i Szczepański?

Czym Gdańsk Ciebie urzekł?

Gdańsk jest piękny, bo jest wiele ciekawych miejsc, a nie tylko jedno i na tym koniec. Jest nie tylko plaża, ale też Główne Miasto, fajne galerie, dobre restauracje i oczywiście wspaniały stadion. W Gdańsku można robić naprawę wiele rzeczy i się nie nudzić.

Mógłbyś zostać tutaj na stałe?

(śmiech) Trudne pytanie. Na ten moment jestem szczęśliwy i mógłbym się związać z Gdańskiem, ale nie myślę o przyszłości tylko skupiam się na tym, co jest tutaj i teraz. Mam kontrakt na dwa lata i nie myślę o tym, co będzie później. W Lechii jest bardzo dobra drużyna i będziemy starali się odnieść sukces. Czas pokaże, co będzie w przyszłości, bo w sporcie wiele sytuacji może wydarzyć się nagle.

Masz żonę Polkę, to jak Ci idzie nauka języka polskiego?

Nie ma problemu. Mówię trochę po polsku i próbuję mówić słowa za moją żoną (te zdania Marco wypowiedział po polsku – przyp. red.). Na przykład rano mówiliśmy jakieś polskie słowa, a ja je zapisuję i cały czas się uczę. Chcę poznać jak najwięcej słów do świąt Bożego Narodzenia, żeby się ich nauczyć i móc więcej powiedzieć po polsku. Potrzebuję jeszcze trochę czasu. Jest trudno, ale myślę, że idzie mi całkiem dobrze i jestem zadowolony z efektów.

To kiedy udzielisz pierwszego wywiadu po polsku?

Na pewno jeszcze nie teraz, ale myślę, że w przyszłym sezonie. A jeśli dam radę, to może uda się to już w rundzie wiosennej.

Jesteś człowiekiem, który po treningu musi dużo odpoczywać czy czynnie pomagasz żonie w domu?

Na prace domowe nie ma szans. Żona jest lepsza, a ja do tego mam dwie lewe ręce. (śmiech) Staram się pomagać, na tyle ile mogę i potrafię. Po treningu stawiam jednak na odpoczynek, masaże, korzystam z pomocy fizjoterapeutów, żeby regenerować się jak najbardziej profesjonalnie. Jestem raczej człowiekiem, który musi odpocząć, ale w miarę możliwości staram się w czymś pomóc żonie w domu.

Twoja żona, to córka Adama Sandurskiego, brązowego medalisty olimpijskiego w zapasach. To powoduje, że podczas spotkań sport jest tematem dominującym?

Tak, to, że obaj jesteśmy sportowcami sprawia, ze w wielu sprawach rozumiemy się lepiej. Czasem również zachęca mnie do treningów, nawet gdy mam wolny czas. Ale poza tym cieszymy się czasem spędzonym razem z rodziną i rozmawiamy więcej o sprawach prywatnych.

Strzeliłeś piękne gole w meczach z Zagłębiem Lubin i Stalą Mielec. Kibice już tęsknią i czekają na następne.

To rzeczywiście były widowiskowe gole i na pewno lubię strzelać bramki, żeby sprawiać radość kibicom. Jednak najważniejsze jest to, żebyśmy strzelili więcej goli niż nasi rywale, jako drużyna, bo wtedy wygramy mecz, a kibice będą szczęśliwi.

To, który gol był najpiękniejszy? Twój drugi z Zagłębiem, trzeci ze Stalą czy Ilkaya Durmusa ze Stalą albo Rakowem?

Myślę, że najładniejsze były te Durmusa. Zwłaszcza gol w meczu z Rakowem był cudowny, niesamowity. Oglądałem tego gola już z ławki rezerwowych i widziałem jak wchodzi w drybling i strzela w prawy górny róg. To było coś fantastycznego.

Grać w piłkę potrafisz, to już widzieliśmy. A tańczyć, śpiewać albo grać na jakimś instrumencie?

Nie, nie. Tylko piłka nożna. Dawno, dawno temu, gdy brat był u mnie w Niemczech, to uczył mnie podstawowych kroków tanecznych. Coś tam umiem, ale ale piłka nożna od samego początku jest dla mnie najważniejsza. To jest moja droga życiowa, moja pasja. Mój drugi brat, Vincenzo, również gra w piłkę.

To Ty lepiej tańczysz czy brat lepiej gra w piłkę nożną?

Zdecydowanie to ja lepiej tańczę niż Stefano gra w piłkę nożną.

Wziąłbyś udział w Tańcu z Gwiazdami?

Jeszcze nie teraz, ale jestem otwarty na takie możliwości. Nie razie skupiam się na karierze sportowej. Nigdy nie mówię nigdy, bo nie wiem co przyniesie przyszłość.

Lechia Gdańsk może zostać mistrzem Polski?

To jest dobre pytanie. Teraz jesteśmy dobrze przygotowani, ale musimy skupiać się na drodze od meczu do meczu. Jeszcze przed nami daleka droga i dużo meczów do rozegrania. Jak jest dobre przygotowanie, to zawsze jest szansa na odniesienie sukcesu. Musimy wygrywać z topowymi drużynami, jak Lech Poznań i Pogoń Szczecin. Najważniejsze jednak jest to, żeby być w odpowiedniej formie, jak teraz i w pełni koncentrować się na najbliższym meczu.

Kilka lat temu, kiedy Lechia grała o mistrzostwo Polski, Flavio Paixao ze swoim bratem Marco zapowiedzieli, że po mistrzostwie wykąpią się w Motławie. Jeśli Lechia teraz zostanie mistrzem, to po ostatnim meczu zatańczysz coś na środku boiska? Może z żoną?

(śmiech) Mogę obiecać, że jeśli zdobędziemy mistrzostwo Polski, to przygotuję coś specjalnego na tę okazję. Jeszcze teraz nie powiem co, ale porozmawiam z bratem, bo on jest artystą i na pewno coś mi przygotuje.

Polska poznała rywali w walce o mundial. Mogło być dużo gorzej
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto