Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legendarny Sopocianin - pan Czesio będzie miał swój stolik na monciaku

Magdalena Jachim
Czy miejsce przy rzeźbie Parasolnika stanie się punktem serdecznych i wesołych spotkań? Na razie świątecznie ściskali się uczestnicy Zadymy.
	Fot. Krzysztof Mysktowski
Czy miejsce przy rzeźbie Parasolnika stanie się punktem serdecznych i wesołych spotkań? Na razie świątecznie ściskali się uczestnicy Zadymy. Fot. Krzysztof Mysktowski
Pamięta go wielu i to nie tylko sopocian. Przechadzał się po monciaku w dziwnych przebraniach, zawsze z kieszeniami wypełnionymi cukierkami dla dzieci. Był niewątpliwą atrakcją Sopotu. Zmarł w 1993 roku.

Pamięta go wielu i to nie tylko sopocian. Przechadzał się po monciaku w dziwnych przebraniach, zawsze z kieszeniami wypełnionymi cukierkami dla dzieci. Był niewątpliwą atrakcją Sopotu. Zmarł w 1993 roku. Teraz atrakcją jest jego postać w brązie stojąca przy Boh. Monte Cassino. - Nie jest to jednak pomnik - zastrzega od razu autor dzieła, Tadeusz Foltyn. - To żart rzeźbiarski.

Zadyma przy kawie

Aby było to jasne dla wszystkich, wczoraj na cokole, na którym stoi Parasolnik z brązu pojawiła się nowa tabliczka z takim to napisem - Żart rzeźbiarski. Największy gadżet Stulecia Sopotu poświęcony temu, który swoimi przebraniami rozweselał monciak i ubarwiał szarość życia nie tylko sopocianom.
Zawieszenie tabliczki było okazją do happeningu, nazwanego Zadymą przy Parasolniku. Każdy jej uczestnik przybył z własnym - jeśli bogaty, lub pożyczonym - gdy ubogi - parasolem oraz przede wszystkim z uśmiechem na ustach.

- Chcemy trochę ożywić Sopot - mówi pomysłodawca całej imprezy, Tadeusz Foltyn. - Poza sezonem jest szaro. Parasolnik nie ma swojego żywego zastępcy, chcemy więc, aby przynajmniej ten żart rzeźbiarski stał się nowym symbolem wesołego miasta. W lecie turyści często się przy nim fotografują, co znaczy, że się podoba i wzbudza ciekawość.

- Przed sezonem letnim będziemy chcieli usunąć stojący obok Parasolnika słup ogłoszeniowy - mówił przybyły w błękitnym meloniku Wojciech Fułek, wiceprezydent Sopotu - aby to miejsce było prawdziwym centrum spotkań.

Pobliska kawiarnia przyjęła nazwę ,Przy Parasolniku", a jej właściciel, przebywający od roku w Polsce Kolumbijczyk Erwin Florez Oviedo chciałby ustawić w lecie przy rzeźbie stoliki. - Aby każdy mógł się napić razem z Parasolnikiem - mówi Oviedo z uśmiechem i bardzo kolumbijskim akcentem.

Raz kobieta,
raz generał

O Parasolniku krążyły legendy.

- Z tego co wiem, pracował przed wojną w cyrku Braci Staniewskich - wspomina Wojciech Fułek. Może po tym okresie zostało mu dziwne przyzwyczajenie - połykał rozmaite przedmioty.
- Mój wujek często go operował - mówi Krzysztof, młody sopocianin.- Wyciągał mu z brzucha agrafki, sprężyny, żyletki czy widelce. Sam Parasolnik chwalił się, że ma autografy wszystkich sławnych trójmiejskich chirurgów z Kieturakisem włącznie.

Inną domeną Czesia Parasolnika było przebieranie się. Raz paradował po monciaku jako piękna dziewczyna z długimi warkoczami, obfitym biustem, w sukience w kwiaty i z... brodą. Innym razem był pierrotem, Cyganem, lodziarzem czy eleganckim panem w meloniku i surducie. - Kiedyś przebrał się za piec kaflowy, a z tyłu wystawał mu popielnik - wspomina Foltyn. Takim uwieczniłem go na mojej rzeźbie. Innym razem dowiedział się, że po molu będzie spacerować delegacja wojskowych rosyjskich. Przebrał się cały na czerwono i obwiesił medalami. Myśleli, że to jakiś zasłużony generał.

Skrzydlaty oryginał

Lubił żarty. - Kiedy obsługa Grand Hotelu zapraszała go na herbatkę - opowiada Foltyn - zawsze przychodził z dwiema torebkami mocno zużytej herbaty, zaparzał ją w podanym przez kelnera wrzątku, pił i potem wychodząc mówił, że w tym Grandzie to nawet porządnej herbaty nie mają...

Miał nawet swój epizod filmowy - utrwalony jest w filmie, kiedy na plaży prowadzi pogawędkę z samym Kobielą.
- Warto upamiętnić Parasolnika - uważa Fułek. - I to nie tylko jego osobę, ale pewien styl życia. Pomysł, aby przy jego rzeźbie stworzyć miejsce na spotkania ludzi, na happeningi jest bardzo dobry. Może uda się wciągnąć ludzi do wspólnej zabawy.

- Sopot zawsze słynął z różnych oryginałów - mówi przybyła na Zadymę Monika Czerniewska, sopocka artystka. Był Parasolnik, Peter Konfederat, Johny. Nie doczekali się swoich następców. Ludzie chyba stracili poczucie humoru, radosny dystans do życia, boją się zbłaźnić. Grawitacja przybija ich do ziemi. A przecież Parasolnik miał skrzydła. Sama je widziałam, jak byłam jeszcze dzieckiem...

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto