Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk wciąż nie potrafi zamknąć meczu. Teraz Górnik Zabrze ukarał zespół biało-zielonych [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze
Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze Fot. Przemysław Świderski
Lechia Gdańsk prowadziła z Górnikiem Zabrze, ale znowu straciła dwa punkty na własne życzenie. Biało-zieloni zmarnowali okazje do podwyższenia wyniku, a goście wyrównali i spotkanie zakończyło się remisem 1:1.

Lechia wyszła na boisko podrażniona po porażce z Zagłębiem Lubin i remisie w derbach Trójmiasta z Arką Gdynia. Na zmiany w składzie zdecydował się trener Piotr Stokowiec, który na ławce rezerwowych pozostawił Daniela Łukasika i Flavio Paixao, a w ich miejsce zagrali Tomasz Makowski oraz Rafał Wolski.

Biało-zieloni bardzo chcieli się przełamać i wygrać to spotkanie, ale grali zbyt nerwowo. Mało było dokładności w poczynaniach zawodników gdańskiego zespołu i podania często trafiały do rywali albo poza linię końcową boiska. Górnik z kolei na początku odważniej zaatakował, a później cofnął się i czekał na okazję do kontry. Zwłaszcza że Lechia atakowała coraz mocniej i groźnie robiło się w polu karnym zespołu z Zabrza. Z rzutu wolnego huknął Filip Mladenović, ale Martin Chudy odbił piłkę. W innych sytuacjach swoich szans szukali Sławomir Peszko i bardzo aktywny Lukas Haraslin, lecz ich strzały były blokowane przez obrońców gości. Za to Górnik miał najlepszą okazję w pierwszej połowie do strzelenia gola. Igor Angulo znalazł się sam na sam z Dusanem Kuciakiem, ale w idealnej sytuacji strzelił obok słupka. Biało-zieloni mieli naprawdę dużo szczęścia. Pierwsza połowa spotkania przedłużona została o sześć minut, bowiem kibice gospodarzy w takim stopniu zadymili boisko, że nic nie było widać i sędzia Tomasz Musiał z Krakowa przerwał spotkanie.

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

Druga połowa spotkania zaczęła się idealnie dla Lechii. W 51 minucie Wolski odebrał pikę Przemysławowi Wiśniewskiemu i popędził w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Pawła Bochniewicza. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem był Artur Sobiech, który strzelił szóstego gola w tym sezonie. Wciąż aktywny był Haraslin, ale to nie był jego dzień. Dwa razy zachował się zbyt samolubnie i nie dograł piłki do kolegów, a w innej sytuacji został zablokowany. W 70 minucie Lechia powinna zamknąć mecz. Po akcji wprowadzonego w drugiej połowie Macieja Gajosa w idealnej sytuacji znalazł się Haraslin, ale przegrał pojedynek z Chudym i tylko z niedowierzaniem kręcił głową.
- Brakuje nam instynktu zamknięcia meczu – mówił przed spotkaniem trener Stokowiec i te słowa znowu się potwierdziły.

CZYTAJ TAKŻE: Piekne polskie cheerleaderki

Zmarnowane sytuacje się zemściły. Swojej pierwszej świetnej okazji Jesus Jimenez jeszcze nie wykorzystał, ale w 82 minucie łatwo minął obrońców biało-zielonych w polu karnym i skierował futbolówkę do bramki obok wychodzącego Dusana Kuciaka. Lechia miała jeszcze szansę Flavio Paixao, ale i od niego lepszy okazał się Chudy. Lechia po raz kolejny straciła zwycięstwo na własne życzenie, a w siedmiu meczach ligowych u siebie w tym sezonie odniosła tylko dwa zwycięstwa.

Podział punktów w Gdyni. Arka zremisowała z Lechią 2:2

Press Focus

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto